W śnie miałem nałożoną ciężką zbroję, którą zrzuciłem. To sprawdzi się, bo chciałem trafić na Kongres Katolików „Stop Ateizacji” w Częstochowie (16.05.2013).
Napisałem do specjalnego zespołu w PiS i pośrednio zadeklarowałem chęć uczestnictwa, ponieważ moja sprawa jest sztandarowa i powinna tam być przedstawiona (obrona krzyża z dyskryminacją katolika). Ktoś jednak markuje działanie.
Na Mszy św. porannej Pan Jezus powiedział: „Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. (...) Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować (...)”. J 15, 18-21
Tuż przed nabożeństwem wieczornym moje serce zalało odczucie cierpienie ludzi nikomu niepotrzebnych. Napłynął obraz bezrobotnego, który oblał się benzyną i podpalił przed URM, głodującego w proteście przedsiębiorcy zniszczonego przez Urząd Skarbowy, umierającego, którego powiatowy zespół ds. niepełnosprawności uznał za rokującego poprawę oraz kobieciny gnębionej przez czerwonego księcia ze „Sprawy dla reportera”.
Piszę, a z TVP Info płynie informacja o Domach Pomocy Społecznej, gdzie kieruje się nikomu niepotrzebnych staruszków.
Wyobraź sobie, że jesteś dziewczynką w Indiach, inwalidą bez pracy, niechcianą żoną na garnuszku męża czy chorą wymagającą drogich leków, które może zastosować tylko szpital!
Ogarnij świat obozów uchodźców z Syrii czy wymyślonych wrogów w Korei Północnej. Właśnie przejęto łodzie z nielegalnymi uchodźcami, którzy płynęli 2 tygodnie do Francji...wśród nich były dzieci, a ciężarna urodziła.
Serce chciało pęknąć, ponieważ wiem jak panowie tego świata zbywają potrzebujących wsparcia i wszędzie traktują ich jak natrętów. Ratowały tylko pojękiwania: „Jezu! Jezu! mój Panie”. Ja mam wszystko i nie jestem w takiej sytuacji, ale łaska Boga pokazała mi bezmiar tego cierpienia na ziemi.
Prawie omdlewałem podczas przejazdu do kościoła, a przed Monstrancją zacząłem odmawiać moją modlitwę i w litanii do Najśw. Serca Pana Jezusa wołałem o zmiłowanie nad tymi biedakami.
Później okaże się, że ta intencja była wolna z kawałkiem zapisu o zwolnionej z KUL. Wówczas przy bloku kręcił się porzucony i skulony wilczur, który z utęsknieniem szukał swojego pana. Budził litość, ale nikomu był niepotrzebny.
Pozostałem na drugiej Mszy św. i słuchałem św. Pawła, który mówił o cierpieniach głoszących wiarę: „Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy. (...) Ciągle bowiem jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa (...).” 2 Kor 4, 7-15
Dopiero następnego dnia skończyłem moją modlitwę, a stanie się to w drodze do kościoła. Podczas wołania znalazłem się wśród turystów wyrzuconych z hotelu po upadku biura podróży.
Po Mszy św. trafiłem pod dom weselny, gdzie grano moją ulubioną melodię. Usiadłem jak żebrak czekający na resztki, a z rodziną pary młodej podjechał kapłan, który powiedział do mnie: „Szczęść Boże”... APEL