Dzisiaj ma odbyć się spotkanie z władzami i policją na temat bezpieczeństwa. Po prowokacji towarzyszy na Marszu Niepodległości jest mi przykro, bo zablokowano przejście tysięcy ludzi z dziećmi i użyto gazu, a prowokatorzy z boku rzucali race i petardy.

    Nie podoba mi się też strojenie młodzieży w mundury („klasy policyjne”), bo to powoduje dewiację w umysłach młodych ludzi. Dziewczyna ma „być żoną i matką”, a w głowie jest „policjantką”.

    Nijak poczułem się też 11 listopada na Mszy św. za ojczyznę, bo wyglądała jak "za policję". W rezultacie boję się tych, którzy są powołani do dawania nam poczucia bezpieczeństwa.

    Na w/w spotkaniu miałem zapytać: kto dał rozkaz ostentacyjnego jeżdżenia za mną...przez dwa lata (w drodze do i z kościoła)? Wiedz, że to jest jedna z metod celowego nękania (tutaj straszenia). Któregoś dnia powiedziałem im o tym, ale do dzisiaj na widok policji czuję niesmak.

  Wstałem w złości i dobrze, że wyszedłem na nabożeństwo poranne, bo w wielkim uniesieniu odmówiłem modlitwę za wczorajszy dzień. Już znałem dzisiejszą intencję i dziwiłem się napływającymi zdarzeniami:

-  podczas wyjmowania pieniędzy z bankomatu odwróciłem kod i zamiast 2122 podałem 2221...mogłem stracić kartę, a potrzebowałem pieniędzy

- na stronie Fakt.pl trafiłem na ostrzeżenie przed „policjantami”, którzy z nakazem postanowienia prokuratorskiego mogą dokonać przeszukania mieszkania.

    Pamiętaj. Przeszukanie może odbyć się tylko w godzinach 6-22, przynajmniej jeden funkcjonariusz musi być umundurowany, a pieczątka prokuratora jest czerwona i okrągła! Potwierdź telefonicznie zezwolenie!

    Wiesz co Pan sprawił? Zamiast na spotkanie ze stróżami prawa poszliśmy z Gwiazdą Betlejemską pod „mój” krzyż Pana Jezusa. Tak, bo prawdziwe bezpieczeństwo może dać nam tylko Sam Bóg. 

    Rano na Mszy św. nie miałem żadnych przeżyć i teraz przez 5 minut trwał bój o ponowne pójście do kościoła. Napłynęła życzliwa porada: "możesz się wrócić", ale po wyjściu poczułem wielką łaskę, bo po spowiedzi mogę przekazać ten dar Matce Bożej.

    Na pasach pędził na mnie samochód...specjalnie kierowcy pokazałem jego beztroskę, a w tym czasie wyjechał radiowóz policyjny.

 Już na progu świątyni „patrzyła” figura Pana Jezusa Dobrego Pasterza trzymającego baranka. Poczułem się przytulony przez Zbawiciela. W tym czasie siostra organistka szukała kluczy w wielkiej torbie, a to to symbol naszego bezpieczeństwa ziemskiego.

    Jan Apostoł przekazał widzenie Pana Jezusa z wybranymi, którzy mają wypisane na czołach „imię Jego i imię Jego Ojca”. W serce wpadły też słowa psalmisty o „ludzie wiernym szukającym Boga”. Naprawdę poczułem, że jestem wśród wykupionych, którzy idą ze śpiewem za Zbawicielem. 

    Eucharystia sprawiła, że w moim sercu pojawiało się wielkie poczucie bezpieczeństwa. Pan Jezus wprost mówił, że prawdziwe bezpieczeństwo to Opatrzność Boża...wówczas nie boimy się nawet śmierci!

     Po Mszy św. znalazłem się za świątynią, gdzie pod krzyżem płonęły lampki (pochowanych kiedyś w tym miejscu), a na drzwiach zastałem ulotkę reklamującą instalowanie drzwi: w tym metalowych oraz antywłamaniowych...                                                                                APEL