Dzisiaj, po przebudzeniu się w środku nocy (03.01.2014) chwyciłem twarz w dłonie i wołałem do Boga z dziękczynieniem, bo przepłynęły sytuacje w których mogłem zginąć z powodu alkoholu.

    Pojechałem na kurs i skończyłem go w barze. Innym razem zeskoczyłem z okna i mogłem zostać kaleką (złamanie kostek), nie wspomnę o ciężkich utratach przytomności.

    Prawie chce się krzyczeć z powodu wyrzutów sumienia: „Boże przepraszam! Jezu! tylko z Tobą jest mi dobrze, bo naszych pragnień nie może spełnić stworzenie i ten świat”. 

    Z moją łaską wiary nagle widzisz Opatrzność Bożą, bo złamanie zrosło się bez gipsu i następstw. Ortopeda chwycił się za głowę, gdy mnie zobaczył. 

   Przykre jest to, że okupanci specjalnie rozpijali naród, a dzisiaj chcą przemycić marihuanę. Janusz Palikot wcześniej ostentacyjnie pił „małpki” na ulicy (nie piję, ale „smak mię naleciał”), a dzisiaj na blogu napisał, że: zmieniać kodeks...zmieńmy siebie, bo to łatwiejsze i skuteczniejsze.

    Całkowicie się z nim nie zgadzam, bo nie możemy zmienić się „siłą woli” lub przy pomocy wizażysty. Szatan tylko czeka na nasze postanowienie poprawy! Bezbożnicy negują jego istnienie. To skąd biorą się ich pomysły...?

     Nie dziwię się młodemu człowiekowi, który spowodował wielką tragedię (w Kamieniu Pomorskim), bo dopiero po czasie podano, że był też pościg za pijanym policjantem, który uciekł z miejsca wypadku. W chwili obecnej robi się żarty z Polaków zapełniając więzienia rowerzystami po piwie. 

    Na forum dyskusyjnym niejaki ~ dl pytał podobnie do mojej żony: „jak to jest, że chce się pić alkohol?”. Poprosiłem w modlitwie, aby Pan jej to pokazał. Któregoś dnia wypiłem wszystko…także resztkę jej wina stojącego w lodówce, a dla niepoznaki nalałem wody.

    Wino zapomniałem odkupić, a ona miała wielkie pragnienie napicia się lampki wina. Nalała sobie wodę i nagle zrozumiała, co oznacza nałóg. Ja dzisiaj mam to za sobą, ale bez pomocy Boga trudno jest porzucić każde zniewolenie.

    Wróćmy do tamtego czasu. W swoim fałszu piłem tylko do 24.00...wódkę, piwo i szampana, a rano miałem w głowie niechęć do świata, a nawet stałem się wg Stachury „wrogiem parafialnym”. Napływała też złość polityczna i chęć żartowania z władzy, bo została dokona „przewrotka ustrojowa” w sensie, że nie ma już wrogów ludu!

    W smutku szedłem do pracy, a moje serce było puste, ponieważ miałem zabitą duszę! Pojękiwałem tylko: „Matko! Matko!” i zacząłem odmawiać różaniec Pana Jezusa.

      W przychodni trafiłem na nawał chorych, bo większość postanowiła leczyć się od  nowego roku, a w rejestracji jakaś kobieta wcisnęła mi przy wszystkich forsę do kieszeni. Brzydko i źle zacząłem pierwszy dzień Nowego Roku.

     Dodatkowo, jakby na znak od Boga wezwano mnie do sąsiada, który zmarł nagle w samochodzie. Ciężki, bezwładny, siny - ot, zwłoki. W moim upadku i nędzy pojawiło się pocieszenie, bo po zmianie fali radiowej płynęły piosenki i melodie, które bardzo lubię. 

     Tak dotrwałem do 15.00, a to czas odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego. Wolno i z namaszczeniem płynie „Ojcze nasz, Boże Ojcze Przedwieczny przyjmij...”, ale za kogo mam dzisiaj wołać? Wzrok zatrzymała książeczka „służbowa": Jak rozpoznać, że dziecko bierze narkotyki?

    Pan Jezus w prowadzeniu skierował mnie do księgarni, gdzie trafiłem na jeden egzemplarz książki „Jezus". Łzy zalały oczy, bo to znak, że w mojej diabelskiej słabości Zbawiciel jest dzisiaj ze mną.

    W domu ukoił sen, odmówiłem resztę modlitw, a wzrok zatrzymał Pan Jezus ukoronowany cierniami, a poprzez telewizję znalazłem się w kościele w Sarajewie, gdzie pięknie śpiewali mali chłopcy. Łzy zalały oczy i zawołałem: „Matko! Matko moja! Ty niesiesz im pokój”.

     Na ten moment kupiona książeczka „Jezus" otworzyła się na obrazku pięknego Zbawiciela z małym chłopczykiem! Syn zobaczył ten obrazek i bardzo mu się spodobał...musiałem oddać ten skarb.

     "Dziękuję Ojcze za ten dzień i za to świadectwo po latach...".                                                                                                                                                                                 APEL