W śnie znalazłem się w kościele, a po przejściu na zaplecze trafiłem do hali z niezliczoną rzeszą ludzi czekających na posiłek, który roznoszono (może to była stołówka dla bezdomnych?)...

    Nie wiem jaka jest symbolika tego snu, ale w nocy pisałem odpowiedź do lekarza wszystkich lekarzy, który odwrócił się ode mnie i stanął po stronie "mocarza" walczącego z krzyżem Pana Jezusa. Kolega porzucił ordynaturę (choroby wewnętrzne) i wybrał chór warcholski. Bóg na pewno tego nie błogosławi.

    Trzeba iść na Mszę św. poranną w podziękowaniu za dobry wybór nowego papieża. Zapaliłem lampki pod krzyżem przed kościołem, a później pod "moim", którego powalił czas. Szkoda, że nie mam przejmującego zdjęcia, gdy leżał na ziemi z wielką figurą Pana Jezusa złamaną na pół. Próbowałem dojść, kto go postawił, ale najstarsi ze wsi nie wiedzieli. 

  Dzisiaj Bóg ostrzega lud przez Mojżesza, który wyprowadzony z Egiptu zaczął oddawać pokłon posągowi odlanemu ze złota. Wj 32 Tacy jesteśmy, bo nie rozumiemy chwilowego cierpienia, które przynosi owoc obfity.

   To samo stało się z Panem Jezusem, który właśnie mówi: „Przyszedłem w imieniu Ojca mego, a nie przyjęliście Mnie. Gdyby jednak przybył kto inny we własnym imieniu, to byście go przyjęli. (...) od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga (...)”. J 5, 31-47

    Przykro mi, bo w mojej sprawie opuścił mnie mąż zaufania. Tak jest z ludźmi, którzy patrzą na chmurę ludzkich wpływów i korzyści materialne. Masz do wyboru dobra ziemskie i obronę krzywdzonego obrońcy krzyża, a dodatkowo wypada to w Wielkim Poście i w piątek. Większość nie myśli o zakończeniu swojego życia i rozliczeniu się przed Bogiem. 

   Tacy nigdy nie będą mieli czystego sumienia, bo przyrzekają jako posłowie i radni wierność Konstytucji oraz prawu Rzeczypospolitej Polskiej: ”ślubuję uroczyście obowiązki (...) sprawować godnie,rzetelnie i uczciwie, mając na względzie dobro (...)"...

  W szczególnej pułapce są „społecznicy”, którzy mają poczucie "bezinteresownego służenia", które wiąże się z różnymi profitami...

    W smutku wracałem do domu, a w sercu miałem Pana Jezusa, którego ”wszyscy opuścili”. Tak też było z ks. Jerzym Popiełuszką i tak jest z męczennikami za wiarę na całym świecie.

   W drodze na wieczorną Mszę św.odczytałem intencję. Podczas wołania do Boga napływały ofiary obozu Yadok w Korei Północnej. Eucharystia przybrała postać zawiniątka („daru”), a w serce wpadły słowa pieśni: „Tylko Bóg mi dopomoże, Ten, co stworzył cały świat”.

    To wielka prawda, bo „Bóg jest dla nas (...) najpewniejszą pomocą w trudnościach”. Tak też się stało, bo natchnienie sprawiło, że napisałem do senatora Stanisława Karczewskiego, który jest zastępcą senackiej komisji zdrowia. 

   Poprosiłem, aby był świadkiem wyczynów kolegów. Oto zdanie z listu: "Szkoda, że porzucił Pan Senator obrońcę krzyża ze swojego rejonu, a stanął po stronie kolegi z OIL w Gdańsku (bierność podczas krzywdzenia mojej osoby). Czy Pan Senator też się boi?”...                                                 APEL