Obudzono na pierwszą Mszę św. a w drodze do kościoła...podczas odmawiania modlitwy ujrzałem dwa ciągi ludzkości: służących Bogu oraz Przeciwnikowi! Mówisz Bogu ‘tak’ lub ‘nie”...to główny podział ludzkości. Ogarnij cały świat i zobacz w wyobraźni tych ludzi. W obu grupach jest wielkie zróżnicowanie...

   Na szczycie ciągu diabelskiego mamy opętanych typu Hitlera, Stalina i Kimów, a poprzez  - odwróconych od Boga lub oziębłych duchowo - dochodzimy do prawych ateistów. Napłynął obraz znajomych spod ciemnej gwiazdy, których chciałbym ozłocić...czyli zaprowadzić do kościoła i Pana Jezusa!

    Lepiej żyje się ludziom prostym, którzy nie widzą tego cierpienia Boga Ojca. Przekazałem dzisiejszy dzień mojego życia, bo mam już odczytaną intencję. Podczas odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego sam zostałem przemieniony duchowo.

    Poprosiłem o Światło dla tych braci, o przemianę ich serc: „Panie! daj im Swoje Światło! Zmiłuj się nad nimi!”. Spotkałem proboszcza i powiedziałem mu o „blacharzach” z Mszy św. rezurekcyjnej, którzy przez cały czas żartowali.

    W kościele znalazłem dwie „perły”...białe paciorki od różańca. Przebieg duchowy dnia wyjaśni tą alegorię. Własnie od ołtarza płynie oskarżenie Piotra za to, że uzdrawia w Imię Boże. Tak właśnie o. Rydzyk musi się tłumaczyć przed KRRiT dlaczego chce nadawać dla katolików. 

    Przypomniał się sen symbolizujący owoc poprzedniej spowiedzi: przy konfesjonale zobaczyłem kłos bez ziarna oraz dwa puste koszyki. To prawda, bo to czas Miłosierdzia Bożego, a ja załatwiałem swoje sprawy. Podszedłem do spowiedzi, bo naprawdę pragnę pozbyć się niechęci do prześladowców, a sam nie poradzę.  

  Popłakałem się: „Dziękuje Ci Panie, że zostałem obudzony i przybyłem tutaj na Twoje zaproszenie”. Św. Hostia przyjęła postać laurki ("pochwała"), a wzrok zatrzymała figurka Pana Jezusa Zmartwychwstałego oraz obraz "Jezu ufam Tobie".

    W litanii do Najśw. Serca Pana Jezusa wołałem: „zmiłuj się nad moimi nieprzejednanymi wrogami”. Poprosiłem też, aby błogosławieństwo Monstrancją spłynęło na nich. Po wyjściu z kościoła zacząłem odmawiać moją modlitwę akcentując: ”Ojcze nasz...któryś jest w Niebie”. Wracałem wolno, a to znak przewagi duszy nad ciałem.

    Planowałem powrót na czuwanie wieczorne z odmówieniem specjalnych modlitw, ale trafiłem do pobliskiej kaplicy, gdzie przywitał mnie obraz Pana Jezusa Miłosiernego z oświetlonego pokoju na piętrze. Skuliłem się i kontynuowałem moją modlitwę.

    Ksiądz - dyrektor swoim zwyczajem dziękował za łaskawe przybycie wiernych, ale zmienił godzinę czuwania z 20.00 (bardzo dobra) na 18.00! Nawet to przegłosował, bo w kościele też jest demokracja. Jako jeden byłem przeciwny, ale kapłan tego nie zauważył.  Później nudził o działalności "Caritasu", ale nie odmówił litanii do Najśw. Serca Pana Jezusa!

    Natomiast nie zapomniał o ceremonii całowania relikwii s. Faustyny, której jest przykro z takiego przebiegu spotkania z Panem Jezusem Miłosiernym...w dniu kultu Jego Najśw. Serca! Miałem też próbę, ponieważ obok usiadła koleżanka, która stanęła po stronie powalającego krzyż Pana Jezusa, ale do Eucharystii przystąpiła.  

    Podczas ponownego błogosławieństwa Monstrancją przypomniałem sobie o perłach. Tak, bo dzisiaj miałem łaskę przeżycia tak pięknego duchowo dnia.

    Całą modlitwę skończyłem na kolanach, w środku nocy...w wielkim uniesieniu płynęła: ”św. Agonia” z koronką do 5-u św. Ran Pana Jezusa "za moich nieprzejednanych wrogów".

    Przypomniała się s. Faustyna, która przez dwie godziny leżała krzyżem tylko dla jednej siostry grzesznicy...                                                                                                                      APEL