Motto: „z Jego Światłem we włosach każdy życie zaczyna”.

      Jak to jest, gdy żyje się Bogiem? Właśnie obudziłem się i „spojrzał” tytuł książeczki do nabożeństwa Idę ku Ojcu”. Jak to „spojrzał”?

   To krótkie zatrzymanie wzroku na tym fakcie wśród bombardujących nas informacji. Dodatkowo przez myśli przebiegło motto do zapisu. Ja nie należę już do tego świata i to życie nie może dać mi prawdziwych radości.

    W stanie „rozłąki” z Bogiem jestem „drętwy” duchowo, kręcę się, próbuję coś robić, ale nie wychodzi. Jeżeli włączę telewizor to zdenerwuje mnie fałsz polityków i manipulacje redaktorów spod ciemnej gwiazdki, a właściwie czerwonej.

   Siedzenie i „normalne” rozmawianie to ewidentna strata czasu (grzech), a żartowanie jest nie na miejscu, bo w sercu dzieci powodzian i ich  płaczący rodzice. Jeżeli czynię coś wbrew Panu Jezusowi to „patrzy” Jego figurka w koronie cierniowej.

   Kiedyś żona dziwiła się, gdy mówiłem jej o śmiejących się Oczach Pana Jezusa z całunu. Dzisiaj mówi mi to samo o Matce Bożej ze Świętej Lipki! Trudno to wszystko wytłumaczyć komuś, kto nigdy nie miał łączności z Panem Jezusem. W zrozumieniu pomoże  sytuacja dzieciątka, które biega beztrosko „wolne i rozradowane”, ale cały czas rozgląda się, gdzie jest tata.

  Z trudem wstałem na Mszę św. poranną. Podjechałem zapalić lampkę pod krzyżem...radość, bo  nie zmarzły kwiaty.

  Płyną czytania. Pan Jezus wyrzuca złe duchy: .„(...)  jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was Królestwo Boże. (...)". Łk 11, 15-26

  Moja drętwota trwała aż do Komunii Świętej. Kapłan nachylił się i spożywał Ciało Zbawiciela, a jego twarz została oświetlona strumieniem światła słonecznego odbitym...od kielicha ze Świętym Chlebem!

   Dreszcz przepłynął przez ciało, a serce doznało skurczu! To sekundy...i właściwie cała Msza św.! Podchodzę pierwszy, padam na kolana, a z Eucharystii samoistnie odłamała mała cząstka (czeka mnie cierpienie...jak się okaże związane z intencją).

   W kilka minut stałem się innym człowiekiem. Nie interesuje mnie bój ze światem, ale jego umiłowanie i zbawianie. Z tego powodu nie mogłem wyjść z kościoła. 

   Wczoraj św. Paweł mówił o trudzie swojej ewangelizacji: „(...) udałem się ponownie do Jerozolimy (...) I przedstawiłem im Ewangelię (...) mnie zostało powierzone głoszenie (...) wśród pogan (...)”. Ga 2, 1-2. 7-14  Natomiast Pan Jezus nauczył nas modlitwy „Ojcze nasz”, gdzie słowa: „i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie”, które zamieniono na: „nie wwódź nas na pokuszenie”...  

Przesuwa się „duchowość zdarzeń”:

1. w ręku mam zapis intencji z 04.04.1994 „za szerzących świadectwo wiary”, gdzie niewidoma dziewczynka Emilia Frankowska (lat 9) w wierszu „Czarny Krzyżyk” mówi: „(...) biała laska bardzo pomaga (...) lecz ja pragnę, byś Ty był ze mną. (...)”.

2. przypomina się Jan Budziaszek, który ewangelizuje w różnych miejscach

3.  w „Niedzieli” był art. o kierowcy zawodowym Piotrze Jaskierni, który czyni to samo, ale w USA...na ciężarówce ma napis „Totus Tuus”.

4. przysłano „Echo Medziugorja” z informacją o s. Leonii Nastał, która prowadziła dziennik duchowy („Uwierzyłam miłości”).

  Mistyczka opisuje zdarzenie z Mszy św., gdzie doznała bólu Serca Pana Jezusa spowodowanego duszami idącymi do piekła. Pan powiedział: ”(...) Łaski Boże otrzymujesz nie dla siebie, ale (...) dla dobra dusz. Ja (...) sprawię, że będziesz apostołką mojej miłości".

5. 15.00 Słucham relacji s. Faustyny („Dzienniczek”), która prosiła Pana Jezusa o ochrzczenie umierającej Żydówki. Nie można było tego dokonać, ponieważ rodzina czuwała przy niej. Pan Jezus sprawił, że podczas agonii nastąpiło zamieszanie i wówczas s. Faustyna to uczyniła. Po chwilce ujrzała jej piękną duszę wstępującą do Nieba! Ja wiem, że tak jest i prawie krzyknąłem, a łzy zalały oczy.

6. żona przyniosła miesięcznik dla rodziców „Sygnały i troski”, gdzie był opis zagrożeń duchowych (sprawy opętania i egzorcyzmów, amulety, wiedźmy, gry komputerowe, szkoły steinerowskie, Halloween jako święto z pogranicza okultyzmu i magii).

    W art. „Z kim przeciw diabłom?” podano dwa przeciwstawne błędy:

a) niewiara w ich istnienie

b) niezdrowe interesowanie się nimiZnam to wszystko i dziwi fakt, że nikt nie pisze jak działa szatan na przeciętnego człowieka. Tam był też wizerunek mojego obrońcy...Św. Michała Archanioła!

7. „Moja żona była opętana” - to art. w "Gościu niedzielnym" z opisem dwóch lat krążenia po psychiatrach.

    Zastanawia mnie problem: Jak koledzy psychiatrzy w większości ateiści leczą takie "choroby"? Jak można leczyć psyche nie znając się na duchowości człowieka i negując Istnienie Boga

   Wyjaśnił się poranny napad szatana i jego ziemskich wysłanników (nie mogę opisać). Zrób film, którego początkiem będzie krzyk matki i dziecka podczas porodu i zatroskanie klęczącego Anioła Stróża. Pokaż wspólną radość z przyjścia na świat...królewicza lub żebraka, a może szaraczka, jednego z tysiąca tysięcy. Podobnie jest w czasie umierania czyli rodzenia się duszy do życia wiecznego.

  Zły utrudniał mi ten zapis, a nawet skasował. Kończę wszystko w środku niedzielnej nocy w towarzystwie reportażu o łowcach jadowitych żmij i wężów, a TV „Ale Kino” egzorcyzmują opętanego. Przypomniało się wyjście z kaplicy z relikwiami siostry Faustyny, gdzie na wprost Tabernakulum leżała „dżdżownica”, która w ręku okazała się zaskrońcem!  

   Nie lekceważ sił ciemności, bo nawet w tym momencie ciarki przepływają przez moje ciało, a ja nie jestem strachliwy!!                                                                                                                             APEL

  Wybaczcie, ale zapomniałem o najważniejszej sprawie, bo trafiłem na stanowisko Rady Naukowej Konferencji Episkopatu Polski wobec e w o l u c j i. Zdziwiłem się, ponieważ sam doszedłem do tego, że ewolucja dotyczy naszego ciała. Przecież Bóg nie mógł objawić się człowiekowi dzikiemu...   

    Oto skrót: „(...) środowiska ateistyczne usiłują zastępować chrześcijańską naukę o stworzeniu ideologicznym, materialistycznym ewolucjonizmem (dobór naturalny, konkurencja, tzw. teoria „samolubnego genu”).

    Jest rzeczą oczywistą, że zastąpienie wiary w Stwórcę materialistycznym ewolucjonizmem jest dla chrześcijanina nie do przyjęcia. (...)  

  Kościół (...) jest żywo zainteresowany zagadnieniem ewolucji (...) w Encyklice Humani Genesis, Papież Pius XII  (...) uznawał doktrynę „ewolucjonizmu” za poważną hipotezę, godną rozważenia i pogłębionej refleksji. (...) na ten temat zabrał głos Jan Paweł II.

   W „Katechezie” z 16 kwietnia 1986 roku Jan Paweł II, odwołując się do wspomnianej encykliki Piusa XII, stwierdził, że z punktu widzenia nauki wiary nie widać trudności, gdy chodzi o uzgodnienie z ewolucjonizmem problemu pochodzenia człowieka co do ciała (...).

  Ciało ludzkie (...) mogło się stopniowo ukształtować z istniejącej uprzednio materii ożywionej. Natomiast materia nie jest sama z siebie zdolna wyłonić duchowej duszy, która stanowi ostatecznie o «uczłowieczeniu».

Nasz świat nie znajduje się w szponach ślepych sił, nie jest chaosem ani ofiarą brutalnych determinizmów. (...) Tak więc Tak więc człowiek z jednej strony pochodzi z „prochu ziemi”, a z drugiej posiada życie, które pochodzi bezpośrednio od Boga (por. Rdz 2,7)....

Płock, 24 listopada 2006 r. Rada Naukowej KEP.