"Anioł Pański", a w czasie tej modlitwy przesunęły się obrazy: niezwykle bie­dnej rodziny z ojcem zniszczonym przez palenie, porzucone przez mężów siostry, małżeństwa z  chorymi psychicznie i alkoholikami, którzy gwałcą żony. Napłynął też dom w którym mąż śpi na ziemi, ponieważ przyjęto babcię, która teraz stawia żądania.

    Rozmyślania i zawołania modlitewne kapłana naprowadziły mnie na intencję dnia. Nawet napłynęły obrazy z mojego poprze­dniego życia (nocne powroty, karty i pijaństwo)...potrząsałem tylko głową i pojękiwałem, ponieważ odczułem udręki żony i jej oczekiwania...”wybacz Jezu! wybacz !".

     Pan Jezus właśnie uzdrawia lud: „cisnęli się do Niego, aby się Go dotknąć". Po Eucharystii duszę i serce zalał pokój. Zapadłem się w ławkę i tylko wzdychałem: „Jezu! Jezu! Jezu!"... rozpocząłem różaniec Pana Jezusa, gdzie wołałem za wszystkich drę­czonych w rodzinach.

    Po Mszy św. poprosiłem znajomą, aby pojednali się w małżeństwie, bo niewiele zostało im życia. Zacząłem pracę, a do gabinetu wprowadzono matkę syna, który zginał w wieku 40 lat. Pocieszyłem ją  i wskazałem, że teraz jest jemu potrzebna, bo musi modlić się za niego i przyjmować różne wyrzeczenia!

     Po chwilce weszła podobna matka, której syn uległ wypadkowi i jest na jej utrzymaniu, bo nie starał się o rentę. Przybył także ojciec ciężko chorego syna.

     Wszystko kończy wizyta u biednej, gdzie  właśnie był kapłan z Ostatnim Namaszczeniem. Opowiedziała mi o swoim udręczeniu przez córkę chorą psychicznie, która sprowadza sobie panów i wydaje  zapomogę na najlepsze papierosy. Odwiedziła ją też 12-letnia wnuczka, która uciekła z  z ośrodka  specjalnego, ponieważ chcieli ją zgwałcić. 

   Jakże cierpi duchowo ta rozmodlona pacjentka, a  n i g d y  się nie skarżyła! Dlatego napłynęło natchnienie, aby przyjąć do niej wizytę.

    Dzisiaj, gdy kończę opracowanie tego zapisu z tv płynie informacja o zwyrodnialcu, który straszył matkę z córką psem i wężami...sprawił, że stali się niewolnikami i ofiarami jego sadyzmu. Po czasie rozpacza matka, która przez 5 lat trzymała dwójkę swoich dzieci za szafą.

     Koleżanka specjalistka z psychiatrii mówi o agresji w rodzinie, która skierowana jest na słabszych, ponieważ 5% ludzi nie kontroluje impulsów wywołujących ten stan.

    Wyszedłem na spacer modlitewny i wołałem do Boga:  "za dręczonych w rodzinach”. Popłakałem się z powodu mojego obdarowania. ”Jezu! Jezu! przepraszam, przecież Ty wiesz, że ja pragnę pracować tylko z ciężko chorymi, umierającymi, nic nie posiadającymi i pragnę prowadzić ich do Ciebie”.

      Po wszystkim zapaliłem lampki pod krzyżem Pana Jezusa, a żonie kupiłem pęk kwiatów, a to skromny akt przeprosin, bo obecnie prowadzimy życie modlitewne i wiemy, że wszystko jest łaską.

        „Ojcze! Dziękuję za ten dzień”...                                                         APEL