W nocy czytałem wizję M. Valtorty, gdzie Pan Jezus rozmawiał z Iskariotą, który stwierdził, że był pełen żądzy, zazdrości, egoizmu, poczucia wyższości, umiłowania przyjemności

    Jego odwrotnością okazał się św. Jan, doskonały wzór ucznia Pana Jezusa, który wyzbył się nawet swojego sposobu myślenia i osądzania. Uważał siebie za nicość, bo pragnął tylko jednego:  podobania się Zbawicielowi.

Pan dał też zapis sprzed 4 lat, gdzie toczyłem nocną bitwę duchową.

Strona Boża

„Biblia”...! Na otwartej stronie (Ks. proroka Jeremiasza) czytałem słowa skierowane do mnie o potrzebie odrzucenia pychy: „(...) nie unoś się pychą  (...) będę potajemnie płakał nad twoją pychą (...) usiądź zupełnie nisko, aby spadła z twojej głowy korona chwały (...).

Szatan

„Trzeba krzywdę ujawnić i rozgłosić”. Przepłynęły pierwsze strony pism z moim zdjęciem i odpowiednimi napisami: tygodnik „NIE”, "Fakt”, TV Trwam, gdzie w wyobraźni rozmawiałem z teologiem...

Ponownie strona Boża

„Przyjmij i rozraduj się Moim cierpieniem. Poddaj się jak baranek idący na zabicie”...

   To bardzo proste, ale niemożliwe do wykonania przez śmiertelnika, bo niezasłużone cierpienie to najwyższa próba świętości. Bardzo trudno jest wyrzec się własnego "ja", zmysłowości i wad („zabić” siebie), a na pierwszym miejscu postawić ducha. 

    Trudno jest uzdrowić swój stan duchowy. To jest pokazane na chorych, którzy nie mogą pozbyć się bez lekarza: zapalenia wyrostka robaczkowego, zatkania tętnicy wieńcowej, centralnej dyskopatii, skomplikowanego złamania, wyrwania więzadeł krzyżowych w kolanie czy zatoru płucnego.

    Tak samo jest z chorobami naszej duszy (żądze, popędy, zazdrość, pragnienie władzy, egoizm, pokazywanie się, sława, umiłowanie przyjemności, tkwienie w swoich poglądach), gdzie musi interweniować Boski Lekarz, Pan Jezus.

    W przemianie duchowej przeszkadzają dwa dary Boga: czas (trzeba używać życia) oraz wolna wola  („róbta, co chceta” z następstwem: „mata, co chceta”).

    Tylko garstka pragnie poznać Wolę Boga Ojca. Ja już jestem dzieciątkiem trzymanym za rękę i nie potrzebuję pytać, bo oddałem moją wolę Świętemu Dawcy. Dzisiejszy zapis jest przykładem tego prowadzenia.

    Niektórzy swoje złe skłonności (pasje lub hobby) realizują w sposób głupi. Kitesurfer Jan Lisewski próbował przepłynąć Morze Czerwone, ale nie miał zezwolenia na przekroczenie granicy Egiptu i Arabii Saudyjskiej. Po tragedii miał pretensję, że nie pomagano mu natychmiast wtedy, gdy atakowały go rekiny!  

    Pokerzysta Michał Wiśniewski bierze czwarty ślub na który zaprosił wszystkie byłe żony. Przegrał dom, ale dalej marzy o grze. Robert Kubica dwa razy uniknął śmierci, ale dalej pragnie wyścigów samochodowych.

    Jarosław Wałęsa ledwie uszedł śmierci w wypadku motocyklowym...zdrowieje i zaczyna mówić o swojej pasji! Dodaj tutaj celebrytę Kubę Wojewódzkiego i „kiepskiego” gwiazdora Andrzeja Grabowskiego. Wejdź też na str. internetową Lecha Wałęsy, a zobaczysz jak Bolek okopał się przed wrogami  „z Torunia”.

    W telewizji oglądałem film o Hitlerze, gdzie mówiono o „Mein kampf”. W takim stanie „bojowym” szedłem do kościoła, a „moja walka” trwała jeszcze podczas Mszy św. (nie docierały czytania, bo sercem byłem przy mojej krzywdzie). 

    Po Komunii św. pokój zalał serce i sprawił „ukojenie bólu”. Całkowicie ustąpiła bojowość i w krótkim czasie stałem się człowiekiem duchowym. Tak chciałbym tutaj zostać...„O! szczęście niepojęte, Bóg Sam odwiedza mnie”. Po wyjściu wołałem tylko „Jezu! Ojcze!”, a łzy zalewały oczy.

    Z bojówkarza zamieniłem się w baranka...tak jak Pan zalecał w starym zapisie. To prawdziwy cud, bo człowiek z krwi i kości staje się duchem. Masz ciało, ale go nie czujesz.

    Pragniesz iść, ciągle iść w stronę słońca, ale  to małe miasto i nie ma gdzie schować się z Panem Jezusem. Szkoda, że nie ma jakiejś oddzielnej kaplicy, gdzie mógłby człowiek posiedzieć. Normalny nie pojmie tego, a takim byłem przed chwilką.

    To dowód na to, że prawdziwy wyznawca Pana Jezusa, Jego uczeń lub normalnie idący za Nim nie jest zdolny do odwetu, nawracania przy pomocy miecza, karania ogniem (św. Inkwizycja). Czynią tak ludzie przebrani przez szatana.

    Udało się wszystko napisać i wysłać. Położyłem się i nastawiłem „budzik” w mózgu na 16.25. Dokładnie o tym czasie w śnie ujrzałem wieżę naszego kościoła. W wielkiej radości wyszedłem do Domu Pana, a dusza śpiewała: „Pan jest Pasterzem moim i nie brak mi niczego”. Tak jest naprawdę, a z oddali zobaczyłem kościół z wieżyczką ze snu.

    W czasie nabożeństwa przepraszałem Boga za moje grzechy. Przekazałem Mszę św. na ręce Matki Pana Jezusa. Komunia św. unosiła się w ustach i rozpłynęła.

    Wracałem, a dzwony kościelne żegnały mnie  pieśnią: „O Panie! to Ty na mnie spojrzałeś”! Nie wiem już sam co powiedzieć, bo Pan Bóg zalewa mnie morzem Swojej Mowy, której nikt nie słyszy. Tylko garstka widzi Znaki Boże, bo lud potrzebuje cudów, wstrząsów, a Bóg przychodzi w łagodnym wietrze, śpiewie ptaszka oraz w  przelatujących gołębiach...                                                                                                                                                                              

                                                                                                                                     APEL