Tuż po wstaniu w sercu pojawiła się tęskna melodia, a  ręka „włączyła” nagraną pieśń: „Pokaż nam Panie, Boże dobry, Ojcze nasz otwarte Serce, które życie daje nam. Pokaż nam, pokaż nam...”. Popłakałem się...

    W kościele trafiłem na czytaną litanię do Najśw. Serca Pana Jezusa. Przykro mi, że tak marna jest nasza wdzięczność Bogu Jedynemu. Po stronie prawej zauważyłem obraz Zbawiciela, który przyniesiono ze stołówki parafialnej. Usiadłem na wprost Serca Pana i „tak tu  dobrze”, że niczego już nie potrzebuję.

    Jakże pasują słowa właśnie śpiewanego Ps 63, 2-6: "Boże, pragnie dusza moja. (...) Ciało moje tęskni za Tobą (...) Oto wpatruję się w Ciebie w świątyni, by ujrzeć Twą potęgę i chwałę. (...) Będę Cię wielbił przez całe me życie”. 

    Jeszcze niedawno dziwiły mnie takie zawołania, ale dzisiaj wiem, że miłość i tęsknota za Bogiem nie zna czasu! Czuję to samo co prorocy, psalmista, s. Faustyna czy starzec Symeon. Wróg wiary krzyknie, że to pycha, chwalenie się, a ja wiem swoje. Jak wytłumaczyć to człowiekowi, który nigdy nie był zakochany, a tu w Bogu?

    Dlaczego tyle lat nie mieliśmy tego obrazu? Dobrze, że to wreszcie uczyniono, bo nie pasuje do miejsca, gdzie trwa konsumpcja, luźne rozmowy, sprzeczki i żarty. Normalny człowiek nie zauważy naszej niedelikatności w stosunku do Boga. Przed tym obrazem trzeba klęczeć dzień i noc, a tu dodatek do pomieszczenia. Wyobraź sobie, że na ścianie wisi zdjęcie twojego zmarłego ojca, a tu biesiada.

   Przeanalizuj rytuał obowiązujący w spotkaniach między ważnymi ludźmi. Właśnie pokazują kult królowej angielskiej. Z całego świata przybywają „pielgrzymki”. Nic nie da dyskusja, bo dopiero zapalenie Światła pozwoli zobaczyć nić pajęczą, która dzieli te dwa światy. 

    Zapisuję to, co czuje moje serce. Nie pojmie tego normalny człowiek, bo „on ma ważniejsze sprawy”. Nie ma ważniejszej sprawy od naszej miłości do Boga. Z braku tej miłości rozpadnie się świat. Jeżeli nie potrafisz kochać Dobrego Boga to jak możesz kochać złego człowieka, wroga, a nawet żyjącego gorzej od zwierzęcia. Takim jest Kuba Wątły, który wczoraj ponowił swój żart, aby w głowie figury Pana Jezusa w Świebodzinie zrobić obrotową restaurację.     

    Podczas konsekracji wzrok zatrzymali kapłani trzymający Ciało Pana Jezusa: jeden całe, a dwóch połówki. Kapłan włożył św. Hostię do św. Krwi, a moje ciało doznało wstrząsu, bo w tej chwilce Pan Jezus zszedł do nas z Nieba. Tak jest naprawdę, a świadczy o tym reakcja mojego ciała.

    Nie lubię, gdy kapłan czeka z Panem Jezusem. To my powinniśmy trwać na kolanach. Św. Hostię trzymałem w ustach i tak chciałbym umrzeć. Nie pojmiesz tego pragnienia bez łaski wiary.

    Dzisiaj s. Faustyna poprosiła Pana o zabranie jej z tego zesłania, ale jeżeli jest potrzeba to zostanie tutaj do końca świata. Ja mam takie same odczucia i o tym mówi św. Paweł, że „żyć to Chrystus, a umrzeć to zysk”.

    Dobrze, że posłuchałem Anioła i „na żywo”, ze łzami w oczach zapisałem te przeżycia...nawet stała się cisza.

   Wieczorem moją duszę ponownie zalała tęsknota za Panem Jezusem. W wielkim bólu wołałem za niesłusznie skrzywdzonych. Niestety nie było nabożeństwa do Najśw. Serca Pana Jezusa. Pierwszy podszedłem do Komunii św. i padłem na kolana.

    Przed zakończeniem zapisu zdziwiony przeczytałem słowa Pana Jezusa dotyczące mojej tęsknoty: "Bóg odpowiada na twoją miłość, że jest twoim przyjacielem, że cię wzywa, że cię zaprasza, że pragnie ciebie. (...) On sam (...) Rozpalił to pragnienie, gdyż umiłował szczególną miłością duszę, która teraz za Nim tęskni. (...)  Nie próbuj pojąć tego rozumem... ”.*

    Dzisiaj, gdy to zapisałem zaspałem na nabożeństwo wieczorne. Łzy zalały oczy, ale za ścianą usłyszałem śpiew litanii. Zapaliłem świecę i na kolanach wysłuchałem zawołań do Najświętszego Serca Pana Jezusa: Świątyni Boga, Gorejącego Ogniska Miłości, Źródła Życia i Świętości... 

                                                                                                                            APEL

* „Poemat Boga-Człowieka” ks. 3 c.2 str. 99 Vox Domini