Przed snem czytałem katechezę papieską (audiencja generalna z 14 października 2009) o mnichu Piotrze Czcigodnym (ur.1094r), który zapisywał swoje refleksje, aby „rzucać na papier ziarno Słowa”. Ja nigdy nie napisałbym nic sam z siebie, a dowodem jest nawet początek tej intencji.

    Przed obudzeniem ujrzałem monetę srebrną, a to dla mnie  dobry znak. W chwili największej słabości szatan zalał mnie zwątpieniem i niechęcią do wstania na pierwszą Mszę św. z późniejszym nabożeństwem do Najśw. Serca Pana Jezusa.

    To schematyczny atak o niezwykłej skuteczności: „nie ma sensu to, co czynię...trzeba przestać dawać świadectwa wiary, nie zawracać sobie głowy i wreszcie mieć czas dla siebie”. Większość idzie na to!

    Gdyby w kościele coś rozdawali z darmową loterią to ludzie zadeptaliby siebie (vide: bezpłatne bilety zezwalające na oglądanie dużych dzieci biegających za piłką). Pan Bóg urządził to inaczej. Jego dary są niewidzialne dla żyjących tylko tym światem.  

    Nikt nie zawraca sobie głowy przyszłością, gdy jest młody i czuje się zdrowy, a to skarb w naczyniu glinianym. Jako lekarz znam kruchość ludzkiego zdrowia i życia. Oto bogata i szczęśliwa rodzina znajomych...jeden kęs sprawił zadławienie męża. Małżeństwo rozpadło się, a on żyje jak roślina.

    Podczas przejazdu do kościoła zawołałem do Boga i Matki Najświętszej o przebaczenie grzechów. Zabrałem znajomą, która westchnęła z wdzięcznością: „całe życie człowiek się spieszy, a sąsiadki mówią, że latam do kościoła...przecież trzeba za wszystko dziękować”.

- Ma pani świadectwo na pomoc.

- Ja wiem, że Pan Bóg nam pomaga, ale nie mówię o tym nikomu, bo powiedzą, że zgłupiałam!

- Za służbę Bogu nie dają orderów i premii...za moją izbą lekarską w W-wie, gdzie mnie skrzywdzono za wiarę spotkałem Zbawiciela w czerwonym płaszczu.

- Objawił się?

- Ja nie mam widzeń...tam stoi figura Pana Jezusa.

    Po wejściu do kościoła otrzymałem błogosławieństwo od Boga z kończącej się Mszy św. a siostra zaśpiewała: „Pod Twoją obronę Ojcze na niebie. Ty nam błogosław, ratuj w potrzebie”. Serce o mało nie wyskoczyło z piersi, a łzy zakręciły się w oczach. To dopiero kilkanaście minut, a już doznałem tyle radości...

    Przypomniały się przeczytane słowa Pana Jezusa z wizji Valtorty: „Rano to początek dnia. To dobrze, że człowiek błogosławi Pana, aby sam tez mógł uzyskać błogosławieństwo w ciągu dnia, we wszystkich swoich pracach./../”.*

    Natchnienie sprawiło, że poszedłem do spowiedzi, bo w czystości pragnę podziękować Bogu za bezmiar łask: za 10 palców, połykanie, sprawność mimo wieku i codzienne cuda, ale głównie za niezasłużone cierpienie.

    Kapłanowi wskazałem na szatana, który zwątpieniem bardziej atakuje wierzących, a szczególnie kapłanów...”och, mógłbym mieć żonę i dzieci”. Kapłan ma więcej dzieci (wiernych) oraz  łaskę rozgrzeszania i konsekrowania św. Hostii. Przeprosiłem Boga za marnowanie czasu, mało modlitw oraz poddawanie się kuszeniu...za co żałuję. 

    Padłem w ławkę, a właśnie dotarły do mnie ostatnie słowa z dzisiejszej Ew. Mk 11.11-25 „A kiedy stajecie do modlitwy, przebaczcie, jeśli macie co przeciw komu, aby także Ojciec wasz, który jest w niebie, przebaczył wam wykroczenia wasze".

    W tym czasie „spojrzało” wielkie serce, które ktoś położył u stóp Matki Bożej Fatimskiej. Kapłan zaczął nabożeństwo do Najśw. Serca Pana Jezusa, a po każdym zawołaniu dreszcz prawdy przepływał przez moje ciało:

- Ojcze z nieba, Boże

- Synu, Odkupicielu świata, Boże

- Duchu Święty, Boże

- Święta Trójco, Jedyny Boże...zmiłuj się nad nami.

    Ja nie wiem jak powstaje ta fala przepływająca od głowy aż do stóp, której towarzyszy skurcz w sercu, a oczy zalewają łzy. Wiem, że zawsze pojawia się w momencie prawdy wiary. Może ktoś się śmiać lub powątpiewać, ale moje przekazy piszę dla podobnych, aby mogli porównać swoje doznania i nie wstydzić się dawania świadectwa.

    Na zakończenie siostra śpiewała: „Pobłogosław Jezu drogi /../ za Twe łaski dziękujemy, które Serce Twoje dało”.

    Jako pokutę miałem odmówić pobożnie koronkę do Miłosierdzia Bożego, co uczyniłem o 15.00. Zapaliłem świecę przed Panem Jezusem Miłosiernym i uczyniłem to na kolanach zjednany z podobnymi na całym świecie.                                                                                             APEL

* „Poemat Boga-Człowieka” ks. 3 c.2 Vox Domini