Wszystkich Świętych

      Czy można modlić się za świętych? Każdy mądry powie, że nie i ja też tak uważałem, ponieważ - zgodnie z zaleceniem Szatana - świętość to niezwykła rzadkość, która kojarzy się z obrazem obejmującego krzyż i patrzącego w Niebo.

    Nawet trafiłem na obraz wg wizji z Apokalipsy św. Jana, który mówił o opieczętowanych sługach Boga i o wielkim ich tłumie „którego nikt nie mógł policzyć”. Wszyscy byli odziani w białe szaty z palmami w rękach chwalący Boga Wszechmogącego zasiadającego na tronie i Pana Jezusa. Ap 7, 2-4. 9-14

    Nigdy nie wpadłbym na tą intencję, bo myślałem o rodzących się dla Królestwa Niebieskiego lub pragnących świętości. Pan sprawił, że ujrzałem wielkie rzesze takich ludzi na ziemi. Dochodzenie do świętości można porównać ze zdobywaniem szczytów górskich (różne wysokości). Wielu wspina się i zawsze można odpaść od ściany, bo szatan nie śpi. Tak spadłem kilka razy...

    Teraz wiem dlaczego przed  snem przepływały wyrzuty sumienia aż pojękiwałem: „Tato! Matko Boża! Panie Jezu! św. Józefie”. Na końcu napłynęła bliskość s. Faustyny, a łzy zalały oczy, bo w wyobraźni zobaczyłem ją bardzo słabą, kaszlącą i plującą (gruźlica). Wszystko powtórzyło się nad ranem.

    Podczas uczestnictwa w Mszy św. na cmentarzu napływała dobra energia, a nad nami latały 3 gołąbki. Inne usiadły na krzyżu jakby słuchając nabożeństwa. W tym czasie Pan Jezu wymieniał błogosławionych, a w serce wpadły moje cierpienia (Mt 5, 1-12a):

   "(...)  Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.

  (...)  Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.

   (...)  Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie". 

    Komunia św. pękła na dwie części. Jakie cierpienie mnie spotka? Z uniesioną duszą chciałbym zostać tutaj i chwalić Pana oraz wołać do świętych. Właścicielowi domu mówiłem, aby nie pokładał ufności w ciele oraz posiadaniu, znajomemu o świętych, którzy przychodzą z pomocą, ale trzeba o nią prosić, a Martę („panią domu”) zaprosiłem na codzienną Mszę św.

    Większość wymawia się, aby nie przybyć na Świętą Ucztę: jestem słaba, bolą mnie nogi, pracuję na zmiany, nie mam czasu, muszę wyprowadzać pieska! Właśnie trafiłem na takiego i powiedziałem mu, że zwierzątka kocha bardziej od Boga...

    Wyjaśniło się pękniecie św. Hostii, bo napłynęło pragnienie ponownego bycia na Mszy św.! Po Eucharystii słodycz i pokój zalały serce, a nawet usta. Znowu chciałem mówić o Bogu i dawać świadectwo wiary:

    „Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. (...) Każdy zaś, kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty". 1J 3, 1-3

    W drodze powrotnej („podwójnie święty”) spotkałem dzieci z chłopcem w białej szacie i krzyżem na piersi, które szykowały się do pogańskiej zabawy. Wróciły słowa piosenki, że „taki mały, taki duży świętym może być” oraz  zaproszenie Boga (Kpł 19,2): „bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty”.     

                                                                                                                                               APEL