Dyżur z piątku na sobotę, o 4.00 zrywają do wyjazdu...wyszedłem i zacząłem „Anioł Pański”, a nade mną zobaczyłem niebo pełne gwiazd z jaśniutkim księżycem.

  W sekundzie zrozumiałem cud...Stwórca dał słońce, ale nawet w nocy mamy światło! Ile potrzebowaliśmy czasu na odkrycie tego! Gwiazdy i księżyc „wpadały" przez szybę do karetki i tak oślepiony przeoczyłem przejazd karetką obok „mojego” krzyża.

    Te spotykania z Panem Jezusem zawsze dają mi radość i moc! Ten krzyż został powalony przez czas i tak się stało, że postawiłem go wraz z moim nawróceniem (1987-88).

    Szatan atakował mnie od wczorajszego poranka...już w drodze do przychodni straszył napadem „opłaconych i nasłanych” opryszków, którzy zabijali mnie w bestialski sposób! To przypomniało się, bo właśnie budzi zwątpienie!

-  Czy to możliwe, aby słońce, księżyc i gwiazdy stworzył Bóg?

-  Czy możliwe jest zniszczenie ziemi przez nędznych ludzi?...odpowiadam z pomocą strony Bożej.

     W tej chwilce żałuję, że żona nie ma takiej radości - widzenia tego, co stworzył Bóg Ojciec. Kiedyś też przykładałem wagę do spania i źle znosiłem budzenie, ale zostawiałem to, bo ważniejsze jest wsłuchiwanie się i ćwiczenie w odczytach natchnień Bożych, które trzeba odróżnić od podszywających się podszeptów złego. 

   Wracamy z pacjentką, której kamień zablokował pęcherzyk żółciowy, a to groźny stan wymagający operacji. Przykrość, bo chora przyjechała z okolicy Matki Bożej Piekarskiej.

   Po powrocie do pogotowia nastąpiło sekundowe połączenie ze Zbawicielem! "Jest Pan Jezu! Jest!...Jest”! - taki krzyk nagle rozległ się w moim sercu, a łzy zalały oczy. Skuliłem się i uciekłem w modlitwę w intencji: "prapradziadków aż do dziadków”...jakże piękne będzie późniejsze spotkanie z wszystkimi moimi przodkami.

   7.00 Pod prysznicem raduję się z całego serca i nawet śmiech wywołuje ten wielki ludzki „wynalazek” dokonany przez lekarza niemieckiego Vincenta  Priessnitza!

    „Dziękuję Ci, Ojcze za ten dar...dzięki, dzięki...stokrotne dzięki” - wszystko raduje, a szczególnie post dla Pana Jezusa! Postanowiłem, że dzisiaj przedłużę go do obiadu. Podczas oczekiwania na zmienników modlę się, a zewnętrznie wyglądam na zmartwionego...czy pan jest chory...co panu jest? - pytają współ­pracownicy.

   Rozmodlony przeszedłem do gabinetu w przychodni (wygoda, bo mieści się na górze w jednym budynku). Jak piękny jest mój gabinet! Nawet pomyślałem sobie, że może ktoś to będzie czytał i zobaczy siebie w tych zapiskach! Zobacz z co raduje sługę Pana, którego cieszy wszystko, a ziemianin musi usiądzie za pełnym stołem i być chwalony.

     Teraz napływają pacjenci, a ja mam pragnienie, które przewyższa wszystko na ziemi: chcę pisać o Bogu Ojcu, a każde otwarcie drzwi gabinetu sprawia wielkie cierpienie!

     Pracuję z wielką radością mimo niespodziewanego obciążenia, bo na dyżur nie przyszedł pediatra! Modliłem się za moich prapradziadków, a dzisiaj zgłosiła się pacjentka...z dalszej rodziny dziadka i wskazała okolicę, gdzie mieszkali jego dziadkowie. 

    Przestraszonej matce dziewczynki poradziłem, aby „uznała, że jej córeczka ma Prawdzi­wą Matkę, która wie o ich strachach, które wpuszcza zły i dlatego skierowa­ła ich do mnie"! Potwierdza, że wołała, ale nie była słyszana. Jeszcze raz potwierdziłem, że jej córeczka ma ochro­nę, wyznaczone życie, a ona nie musi wstawać w nocy i patrzeć czy żyje”!

    16.00 Zapaliłem lampkę pod krzyżem, a wielka radość i pokój  wróciły do serca! Z garażu zabrałem kasetę, która „zatrzymała wzrok” i nawet sprawdzałem ten znak. Sam zobacz: „Perspektywa Bożego Synostwa jest wznio­sła i urzekająca. To wspaniały dar od Boga Ojca. Prośmy o miłosierdzie, aby odpuścił nam grzechy" - mówi do mnie J.P.II

    Młoda dziewczyna dodała w modlitwie: "Panie, Synu Boży, który rodząc się z Maryi Dziewicy stałeś się naszym Bratem...zmiłuj się nad nami”. Podczas śpiewu chóru łzy płynęły po twarzy. To sekundowe błyski łączności z Panem Jezusem i nagłe myśl: „Msza św.”!

    17.00 Tak znalazłem się w Domu Pana, a zły atakował nadal i nawet wstyd jest pisać te szyderstwa i bluźnierstwa. To było szczególnie przykre, bo wyczuł chwilkę mojego wahania przed podejściem do Eucharystii za potrzebujących wsparcia duchowego: „wszystkich prapradziadków do dziadków”. 

  Widząc moje niezdecydowanie (dotyczy to wszystkich i dlatego opisuję to aż do znudzenia)...podsunął ohydne świństwa! Wielu może zrezygnować traktując, że te myśli są jego i nie wypada przystąpić do Komunii św.!

    Po zjednaniu z Panem Jezusem klęczałem przed Matką Bożą i wzdycham głęboko...zadziwiony tym wszystkim! Podczas drogi powrotnej wyraźnie odczuwam, że „może po mnie skakać 100 pogan i to nic nie oznacza wobec Męki Pana Jezusa dla mnie". Nie zrozumie tego człowiek „normalny”, który boi się wszystkiego.

   Dzisiaj syn zaczyna dorosły żywot, bo wczoraj skończył 18 lat. Wręczyłem mu trochę pieniędzy i zaleciłem, aby zapytaj Pana Jezusa kim ma być od tego dnia życia”! Przykro mi, bo właśnie w telewizji bolszewickiej specjalnie pokazują „wybrane” filmy!

    23.00 w kuchni zauważyłem piękną różę i smutek zalał mi serce: „Panie Jezu! to dla Ciebie...Matko Prawdziwa chciałbym przekazać Ci wszystkie róże świata"!...                                              APEL