Budzi się piękny dzień, a zadziwia rześkość powietrza. Wielka radość zalała serce...radość z poczucia powrotu obecności Boga i czekającego mnie spotkania z Panem Jezusem. W radości nie można się modlić, ale chcesz chwalić Boga za cuda, bo nawet woda...to szron, śnieg, lód, para.  

    Ci, którzy wiedzą, że Bóg Istnieje i nam pomaga nie zdziwi fakt, że pacjentowi odrosła nerka. W filmie wymodlono operację rozdzielenie bliźniaczek z Bangladeszu, które były zrośnięte głowami. 

    Wczoraj trafiłem na „Dziennik nawróconego” Piotra Walcherena, gdzie był wpis połączony z moją intencją: „Wdzięczny za nawrócenie”. Tuż przed snem przeczytałem słowa jego zadziwienia z 06.września 1908, że są jeszcze ludzie, którzy „poświęcający całe swe życie modlitwie i chwaleniu Boga”.

     Idę, a w sercu pragnienie bicia w wielki dzwon i zapraszania do Boga. „Przyjdź Panie Jezu! Przyjdź i nie spóźniaj się!”. W uniesieniu sąsiadce wskazuję na łaskę jaką jest Msza święta.

     Ja jestem znakiem Pana dla tego bogatego miasta, które zapomniało o Bogu. Większość jest zwykłymi zjadaczami chleba. Wszystko jest ważniejsze od Boga, Który im nie jest potrzebny do niczego...żyją tak aż do śmierci. Jadę i wołam: „Panie! Niczego nie pragnę oprócz Twoich Świątyń. Tylko tam chcę jeździć”.

   Przypomina się brat Isaac'a Singera z „Miłości i wygnania”, który całe dnie chodził i w takiej ekstazie chwalił Boga naszego. Wyobraź sobie, że mój stan trwałby cały dzień.  

    Łzy zalały oczy, bo napłynęło pragnienie śmierci w Ziemi Świętej z rozsypaniem moich prochów na Golgocie. W tym marzeniu znalazłem się nawet w ambasadzie Izraela...

     Do Eucharystii podeszło 5 osób.  Zostałem sam w kościele i chciałbym tu zasnąć  i obudzić się w Królestwie Niebieskim, ale jeszcze nie jestem godny...jeszcze nie zakończyła się moja misja.

    Słodycz zalała usta i tak mi dobrze..„Serce wielkie nam daj”. Tak, bo do walki ze złem trzeba mieć wielkie serce. Nie nadaje się do tego zwykły wyznawca Pana Jezusa, rozmodlone babcie wciąż proszące o zdrowie...itd.

     Około 11.00 przybył do mnie ks. Jerzy Popiełuszko. Nie pytaj zaraz: jak to przybył? Tą drogą nigdzie nie trafisz, bo  wykluczasz  d u c h o w o ś ć. Jest tyle bredni stworzonych przez ateistów i to nikogo nie dziwi.

    Ale dobrze...powiem Ci jak przybył? W drodze do kościoła włączyłem jego kazanie. Teraz „patrzy” jego zdjęcie z tygodnika, otwieram „Nasza Polskę”, a tam „Uroczyste dziękczynienie” i mój święty, podniosłem głowę a na półce przed kalendarzem błogosławiony.

   To będzie trwało jeszcze jutro, bo natknę się na książkę o ks. Jerzym. Poczucie obecności znają ludzie napełnieni miłością...nawet mają takie same pragnienia i myśli, bo „Królestwo Niebieskie jest w nas”, a Ty wciąż nie wierzysz, że Istnieje.

   Wielka samotność spotyka takich jak ja, bo nikt nie pojmie miłości do Boga, Pana Jezusa. Zrozumiale jest szaleństwo na tle kotka i pieska...z nadawaniem ludzkich imion, ich całowaniem, spaniem w jednym łóżku i płaczem po rozstaniu.

    Tylko uśmiech budziło noszenie przez b. premiera Marcinkiewicza  swojej wybranki, ale dziwi miłość do Boga Prawdziwego, a mówienie o miłości do Pana Jezusa jest źle widziane.

     Na pewno nie do przyjęcia jest chodzenie z wielkim krzyżem i głoszenie chwały Pana Jezusa, a przecież nie ma nic ważniejszego.

      „(...) Serce moje i ciało radośnie wołają do Boga żywego

       (...) Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie

             nieustannie Ciebie wielbiąc (...)”. Ps 84(83) 

   Na blogu Korwina – Mikke napisałem: „Chrześcijaństwo przetrwało, bo to Królestwo jest założone przez Pana Jezusa i  n i g d y  nie upadnie, ponieważ zawsze będą tacy jak ja. Nawracanie siłą podsuwa szatan. Komunizm to małpowanie tego królestwa. Nigdzie nie dojdziemy bez Prawa Bożego. Pana poglądy są fajne, ale ich podstawą jest zasada "róbta, co  chceta", a  to pogaństwo”...

     Podobny do mnie pisze na forum Miłosierdzia Bożego: Pan Jezus dopuszcza te cierpienia, by dać nam możliwość zasługi na niebo (...) jak mówić o wierze w Boga, przecież to "typowe dziwactwo”...                                                                                                                            APEL