Przeciętny człowiek nie zawraca sobie głowy przyszłością, bo to „bujanie w obłokach”. Z pliku pism wyciągnąłem „Rycerza Niepokalanej”, gdzie trafiłem na art. o błogosławionym kapłanie Piotrze Dańkowskim, który za życia pragnął zostać świętym.

    3 kwietnia 1942 r. umierał w Oświęcimiu z kłodą na ramionach, którą kapo kazał nałożyć mu na cały Wielki Tydzień. Ks. Puczka udzielił mu absolucji po której usłyszał od męczennika: „Do zobaczenia w niebie”.

    To najpiękniejsze pożegnanie z kimś, kogo nie spotkamy już w tym życiu. Ja często mówię, że podziękuje mi pan/pani za poradę duchową, gdy spotkamy się w wieczności. Piszę, a napływa bliskość św. Piotra, który stoi przy wejściu do Królestwa Niebieskiego. Wprost widzę nasze spotkanie, bo on czeka na mnie, a ja chcę go spotkać.

    Przed snem czytałem też o ojcu pustyni Ewagriuszu z Pontu (IV wiek), który poprzez zbyt radykalny post doprowadził się do śmierci. Bóg nie pragnie zadawania sobie takich cierpień. Nie spodobało mi się jego zainteresowanie demologią i walką z pokusami bez pomocy Boga.   

    Nigdy nie wiem jak potoczy się dzień. Zerwałem się na pierwsze nabożeństwo. Kapłan od ołtarza wołał do Boga, aby oddalił od nas to, co nam szkodzi i udzielił wszystkiego, co służy naszemu dobru. Poprosił też o modlitwę za właśnie dzisiaj wyświecanych kapłanów.

    Św. Paweł namawiał mnie do wytrwałej ewangelizacji: „głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, w razie potrzeby wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu (...) czuwaj (...) znoś trudy, wykonaj dzieło ewangelisty, spełnij swe posługiwanie”. 2 Tm 4, 1-8

   Podczas przygotowania do procesji chwyciłem chorągiew z Apostołem Piotrem, a później, gdy kapłan błogosławił nas Monstrancją poczułem połączenie z sercem tego Klucznika Nieba. Przypomniał się jego silny charakter i noszenie na plecach osieroconego chłopca (nie miał dzieci).

    W centrum handlowym w piśmie „Któż jak Bóg” trafiłem na art.: „Demony kontra świętość” ks. Edwarda Stańka. To piękne słowa o świętości, która dostępna jest tylko w naszej religii, bo „Świętość jest darem Boga i jego miarą”.

    Wielu uważa, że będąc tylko dobrymi (z siebie samego) mogą dostąpić zbawienia. Wielu jest dobrych, ale nie są świętymi. Pan Jezus „Święty Boży” przybył, abyśmy stali się świętymi: „każdy święty jest dobry, lecz nie mocą własną, a Bożą”.

    Idąc na Mszę św. pragnę spotkać się z Tym, który jest: „Święty, Święty, Pan Bóg zastępów”. Takim też jest Kościół czyli ludzie napełnieni Duchem Świętym. W łasce uświęcającej jesteśmy świętymi, a gdy tak umieramy trafiamy do Nieba.      

    W liście podziękowałem redakcji, bo kapłan przedstawił problem dobra i świętości z natchnienia Ducha Świętego. Trzeba powiedzieć, że garstka pragnie bezpośredniego powrotu do Nieba. Szatan też wmawia ludziom, że to jest niemożliwe (bo s. Faustyna, o. Pio, itd).

   Jakby na potwierdzenie intencji  z „Królowej Różańca Świętego” wyłonił się tytuł art. „Kto szerzy różaniec, będzie z b a w i o n y”! Jak Bóg to wszystko układa?

    Przypomniała się rozmowa z panią przed poranną Mszą św., której opowiedziałem symboliczny sen na chórze podczas konsekracji:

1. kapłan, ale nie „nasz”  -  Stare Przymierze

2. szopka  -  Narodzenie Pana Jezusa

3. złoty kielich wypełniony czerwonymi winogronami - Męka Zbawiciela

4. kapłan w przepięknym ornacie z wizerunkiem ryby - chrześcijaństwo

5. piękny chleb posypany makiem  -  Święta Hostia

6. TORY - to  j e d y n a   d r o g a   (nie można skręcić); ziemia - Kościół katolicki - NIEBO !                                                                                                                                                                APEL