Śmierć gen. Sławomira Petelickiego wywołała refleksję dotyczącą samobójstwa, które nie wyklucza zbawienia, bo ludzie czynią to z różnych powodów. Przeciwników politycznych wykańcza się celowym nękaniem (terror psychiczny), a ofiara pozbawiona oparcia w Bogu popada w rozpacz...ku zadowoleniu morderców z komputerami. Ci natomiast nie wiedzą, że są trupami duchowymi.

    Takim przykładem są członkowie PO („Jedna Polska”), którzy sprzedają swoją wolną wolę partii: wszyscy mówią fałszywie na rozkaz...jak dzieci w szkole. Dzisiaj jest to łatwe technicznie, bo w sekundę można rozesłać. Jak będzie wyglądała dusza tych ludzi wierzących w swoją wielkość w służeniu jeden drugiemu?

   Podobnie zaczyna mówić "stara władza": trzeba mieć szacunek dla prezydenta, bo wybrany demokratycznie, a patriotyzm to przeżytek. Prawie chce się płakać, bo mówią to "goście" w moim wieku i jutro rodzina pobiegnie do kapłana w sprawie ich pogrzebu.

    Podobne esemesy do wiernych rozsyła Pan Bóg, bo wszyscy (na różnych krańcach) ziemi myślą i czują tak samo. Gdyby porównać przeżycia jakiegoś Peruwiańczyka czy człowieka ze Sri Lanki to byłyby takie same jak moje.

    Przed Mszą św. w ręku znalazł się wizerunek Pana Jezusa z chusty Weroniki, który ktoś wyłożył w kościele. Dreszcz prawdy przepłynął przez ciało, a łzy cisnęły się do oczu, bo wprost znalazłem się na drodze krzyżowej.

    Dzisiaj Pan Jezus przestrzegał przed fałszywą pobożnością (faryzeizmem) w wierze. Mt 6, 1-6.16-18 Takich obłudników są całe masy, bo był czas, gdy partia zaleciła chodzenie do kościołów. Nie słyszałem od tych ludzi o poście, ale „modlą się” wzorowo.  

    Komunia św. wygięła się w postaci „ochronnej” (łodzi). Wciąż czułem obecność Pana Jezusa z Najśw. Sercem, a w pewnym momencie z duszy wyrwał się krzyk:  „Panie! tak smutno tutaj bez Ciebie, wokół obrażają naszą wiarę...to samobójcy duchowi”. W TV trafiłem na:

1. dyskusję nad biedną Dodą, która śmiała się z Biblii z popisywaniem się Joanny Senyszyn

2. rozmowę senatora Stanisława Koguta, obrońcy wiary z przedstawicielem Ruchu Palikota, który katolików określił „świętymi krowami”.

3. "Krzywe zwierciadło”, gdzie  Mariusz Gzyl z Kuba Wątłym szydzili z Biblii określając ją grubą książką, którą tak samo jak dziełami Lenina...może podpierać nogi łóżka.   

    Tuż przed zapisem natchnienie sprawiło, że zajrzałem do „Poematu Boga-Człowieka” i trafiłem na „Kazanie w domu Izaaka” (Ks.3,c.2 str. 202-209). Tam są słowa o nieprzyjaciołach ludzkości, którzy nienawidzą Chrystusa i pragną naszej zguby.    

    Pan Jezus mówi tam, że wielcy Izraela są podobni do dzikich osłów, bo są „przyzwyczajeni do pustyni w swoim sercu (...)”. Dalej Pan wskazuje na bałwochwalstwo w sercach ludzi, bo teraz „prawie każdy człowiek ma swego złotego cielca. Ziemia jest gajem bożków (...) od złota, poprzez pozycję, kult ciała i egoizm z różnymi pożądliwościami".

    Wśród ludzi jest wielu z zepsutymi sercami w których gnieździ się nieuczciwość i podstęp z rzucaniem kłamstw w kierunku Pana Jezusa. Znieważający i obrażający Boga są obdarzeni rozumem, co hańbi ich całkowicie. Królują też całe masy lekkomyślnych, którzy nie potrafią wytrwać w wierności.

     Najgorszym grzechem jego bogobójstwo, które szerzy się także wśród kapłaństwa. To groźniejsze niż grzech zwykłego człowieka, bo sługa Pana pociąga całe rzesze innych. Wielu takich siedzi po cichu w Kościele świętym, który w końcu wysadzą. Dalej są nauczyciele dysponujący ludzką wiedzą, którzy młócą słomę.

    W „Echu” Maryi Królowej Pokoju przeczytałem ostatnie Orędzie naszej Matki z dnia 25 maja 2012 r. To wciąż powtarzana prośba o nasze nawrócenia...z uwagą o naszym przywiązaniu do ziemi i spraw ziemskich.

    Przypomniało się kazanie proboszcza głaszczące letnich katolików. Trwa śmiertelny bój duchowy, a takie słowa dodatkowo usypiają miernoty duchowe, którymi trzeba potrząsnąć, zagrozić im, żądać wykonywania obowiązków, które ciążą na katoliku.

    Na końcu Mszy św. wzrok przykuł maleńki krzyżyk stojący na tabernakulum. To wyjaśniło się po powrocie do domu, bo w oczekiwaniu na mecz piłkarski napłynęło pragnienie wołania za te dusze. Wyłączyłem wszystko i zapaliłem świecę przed Panem Jezusem Miłosiernym. Popłynęła cała moja modlitwa. Przesuwały się najbliższe osoby oraz ci z którymi zetknąłem się w ramach tej intencji.

    Mamy czasy końcowe i każdy może powiedzieć Bogu: „tak lub nie”...czyli wybrać życie lub śmierć i to często wieczną. Na koniec Pan Jezus z w/w przekazu powiedział: „pozwólcie, aby Moje przyjście uczyniło was wszystkich  z d r o w y m i   d u c h o w o”...  

                                                                                                                                             APEL