Normalnym ludziom nie chce się protestować, dochodzić prawdy, walczyć z niesprawiedliwością, a rzadko zdarza się, że ktoś wysili się, aby bronić naszej wiary i Boga. Piszę to w środku nocy, a łzy kręcą się w oczach, bo trwa śmiertelny bój o dusze, a nawet Episkopat śpi. 

    Dzisiaj św. Paweł będzie wołał, że żyjemy i nie umieramy dla siebie, ale „(...) dla Pana (...) w życiu więc, i w śmierci należymy do Pana. (...) Wszyscy przecież staniemy przed trybunałem Boga. (...) każdy z nas o sobie samym zda sprawę Bogu.  Rz 14, 7-12

    Przeciętny człowiek nie widzi dobrze zorganizowanej akcji lewacko-libertyńskiej międzynarodówki, której zadaniem jest zbudowanie państwa neutralnego światopoglądowo (marksizm kulturowy) z wykluczeniem etyki chrześcijańskiej.

    Dyrygenci tej „orkiestry”, a właściwie hałastry siedzą przed komputerem z napisem na drzwiach „SS”. Stąd pochodzi: prowokacja i nagroda dla Nergala, „Msza” grana w Teatrze Dramatycznym, „palikociarze” w sejmie, walka z krzyżem, szczególnie plugawe programy („Krzywe zwierciadło” i „Nie ma żartów”), „Fakty i mity” z głupotami J. Senyszyn  oraz „Nie”.

    Właśnie pokażą zespół, który gra pieśń ku chwale Dejny, a jego obraz całuje przebrany za księdza. Do tego dodano wizerunek Matki Bożej zmieszany z tańczącymi dziwkami. Redaktorzy z „Krzywego zwierciadła” w „Super Stacji” szydzili z modlitw pasażerów samolotu lądującego awaryjnie oraz relikwii JPII przewożonych przez zakonnika.

    Jeszcze wystawiana „Msza” w Teatrze Dramatycznym i to przed 01.11.2011. Teatr zamieniono na kościół, a aktorzy „małpujący” kapłanów wymawiali wszystkie formuły nabożeństwa, a nawet udzielali komunii nie świętej!  Napisałem do nich protest, bo „tfu!rca” Artur Żmijewski popełnił wielkie świętokradztwo i obraził Boga.       

    W Paryżu protestują przeciwko sztuce w której na wielkie zdjęcie Twarzy Pana Jezusa z Całunu  rzucane są różne świństwa. Co Bestia wyprawia w głowach głupiejących z mądrości. Tyle jest bzdurnych religii, a prowokacje dotyczą tylko naszej.

  Właśnie skończyłem list do niewiernego Tomasz Lisa, który we „Wprost” napisał kazanie naprawiające Kościół katolicki (art..„Czerwone i czarne”). To bój z fałszem intelektualnym. Podziękowałem Panu Jezusowi za pomoc i popłakałem się, bo sam nie ułożyłbym tego.

    Przypomniała się pani, która broniła praw lokatorów...zabito ją, a jej spalone ciało znaleziono w lesie. W „Uwadze” pokazano podobną, która przez 7 lat dochodziła przyczyny zniknięcia - jak się okaże brutalnie zamordowanego - członka dalszej rodziny.

   Jego majątek podzielono i próbowano sprzedawać, bo „wyjechał do Niemiec”. Policja nie mogła znaleźć zwłok, które były rozkawałkowane i rozpuszczone ługiem. „Mózgiem” zbrodni okazała się konkubina.

   Sukces nie przychodzi z dnia na dzień. Właśnie „zawieszono” występy w mediach ks. Adama Bonieckiego. Mam radość, bo w jego sprawie pisałem do Episkopatu. Dość mamy jawnych wrogów i niepotrzebni są słudzy Pana biegający do telewizji, aby rozmydlać prawdę. List zamieszczono na portalu Onet.pl i stronie „Tyg. powszechnego”.   

   W wielkiej mgle jechaliśmy na nabożeństwo za zmarłą matkę (30 dni po pogrzebie). W takich oparach duchowych tkwi większość ludzi. W wejściu do kościoła trafiłem na pismo „Posyłam was”, a z ołtarza głównego "patrzył" obraz św. Michała Archanioła.

    Po Komunii św. przed obrazem Jezusa Króla Wszechświata zawołałem: „Panie! Tak wielu rani Cię w sposób okrutny, neguje Twoje Bóstwo i wyśmiewa się ze wszelkich świętości”.

    Później trafiłem na stronę ks. Piotra Natanka, gdzie ze łzami w oczach napisałem: „Panie Jezu! Kiedy zostaniesz Królem Polski, bo nawałnica bezbożników i gorszycieli przeszła już przez Wisłę. Wokół słychać wołanie, aby zdejmować i ścinać krzyże, rwać Biblię, a z kościołów robić dyskoteki. Ponownie idzie wolność, która ma nas uszczęśliwić”!

    Pan Jezus na ten czas mówił o zagubionych owcach, które trzeba odnaleźć, bo „(...) w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia”. Łk 15, 1-10  

    Dzisiaj jest wspomnienie św. Marcina de Porres z Peru XVI w, który wyróżniał się niezwykłą pobożnością, umiłowaniem Eucharystii oraz adorowaniem Najświętszego Sakramentu. Przyjmował cierpienia zastępcze, aby grzesznikom wyjednać nawrócenie...często widziano go zalanego łzami.  

  Ja mam takie same pragnienia, a minęło tyle wieków! Podziękowałem Panu Jezusowi za łaskę służenia dziełu zbawienia, a za obronę Boga i wiary nie dają wysokich stanowisk i orderów.

    Dzisiaj psalmista wołał: „Pan obrońcą mego życia, przed kim miałbym czuć trwogę? (...) bądź mężny, nabierz odwagi i oczekuj Pana”. Ps 27, 1.4.13-14  

    Kończę zapis. W ręku mam zdjęcie św. Piotra, a „patrzy” obraz ks. Jerzego Popiełuszki. Tak się stało, że właśnie przeczytałem jak zamęczono św. Andrzeja Bobolę. To bój naprawdę niebezpieczny, ale nie ten co zabija ciało...               
                                                                                                                                       APEL