Obudziłem się o 3.30, a dusza śpiewała: „Upadnij na kolana, ludu czcią przejęty, uwielbiaj Swego Pana: Święty, Święty, Święty (...) W postaci przyszedł chleba: Święty...”. 

    Po latach będę miał ukazaną świętość tego czasu. Nie wiem dlaczego, ale jest to 3.33! Obudzony o tej porze zawsze padam na kolana, a teraz, gdy to piszę (24.12.2015) chce mi się płakać. Ten płacz to nie jest nasza rozpacz, ale łaska, bo łzy u mnie to świadectwo Prawdy. 

   Wówczas usiadłem w ciszy i ciemności z zamiarem modlitwy, ale nie szła, bo do rozmowy trzeba mieć zaproszenie Boga. To musisz zaznać sam, a wówczas będziesz wiedział, że modlitwa nie jest sprawą ust, ale pragnieniem serca, a właściwie duszy stęsknionej powrotu do Ojca Prawdziwego.

    Idę do pracy i rozmyślam o uczniach Jezusa. Nie patrzyli na nic, wezwani porzucali wszystko i szli za Nim. Mateusz, poborca podatkowy zostawił stół z ułożonymi monetami. Jak trudno jest zostawić miejsce zamieszkania, znajomych, własne przyzwyczajenia i przyjemności!

   Teraz, gdy to przepisuję rzuciłbym wszystko bez słowa, padłbym na kolana i ucałował św. Stopy Pana Jezusa. Nie zrozumiesz tego, a przecież małe dziecko zostawia najlepszą zabawę i biegnie na oślep do swojego taty..

     Pierwsza przybyła 80-letnia pacjentka z MB Częstochowską w klapie. Wielka radość zalała serce, ale trwała krótko, bo rzuciła na stół 10 tysięcy, a to oznacza, że przyjęcie "prywatnie"...bez karty chorobowej.  Po rejestracji i normalnym jej załatwieniu szarpała się ze mną trzy razy!  

   Teraz płacze przede mną młoda dziewczyna, bo jej siostra przystąpiła do św. Jehowy. Nie uznają wizerunków Jezusa, Matki Bożej, nie ma u nich Ducha Świętego, Eucharystii, a chrzest jest dopiero w wieku 30 lat. To wielkie cierpienie dla jej całej rodziny. Tłumaczę, pocieszam ją i proponuję spotkanie z siostrą.

    Z mojego punku widzenia nie uznają też istnienia Królestwa Niebieskiego...nie wierzą w życie wieczne i czytają pismo dosłownie. To działanie szatana...o którym mówią!

     Ile różnych udręk niesie nasze zesłanie. Oto pochylona staruszka opowiada o tym, że od 2 lat widzi nieznanych ludzi stojących pod jej oknem: „widzę ich, gdy zgaszę światło”. Takie omamy proste są częste w tym wieku, a każdy lubi, gdy śpiewamy mu "Sto lat!"                                     

- Pojadę dzisiaj i ich zamorduję!...powiedziałem poważnie.

- Daj Boże, aby tak się stało...odpowiada zadowolona.

- Może to są jacyś znajomi, też ich zabijać?                                                                       

- Nie panie, to na pewno obce ludzie.

- Wszyscy jesteśmy dziećmi Boga...dodałem, ale udawała, że tego nie słyszy.

   Właśnie zbliża się Wielki Post i planuję abstynencję. Podczas  kupowania piwa mówię do prowadzącej sprzedaż, aby zrobiła przerwę w prowadzeniu punktu.

- Piwo to nie alkohol, tak mają uchwalić.

- Upijamy się nie piwem tylko alkoholem.

    W sumieniu wiemy, że takie wyrzeczenie jest konieczne...

                                                                                                                             APEL