Napłynęło pragnienie modlitwy, a po wyjściu z domu duszę zalało poczucie wygnania. To wielka łaska Boga, bo większość ma chęć tylko tego życia, a zamiast miłości do Boga kocha bożki: władzy i przemocy, posiadania i używania życia lub jest zapatrzona we własną mądrość ("wiedzę").
Z powodu smutku rozstania z Bogiem moje serce doznało bolesnego skurczu. To nie jest rozczulanie się nad sobą, ale współcierpienie ze Stwórcą, który widzi cały świat i zna nawet nasze myśli. Przez sekundę wyobraź sobie, że twoje myśli są znane i zapisane od urodzenia.
Zrozum moją sytuację: ja mam wszystko oraz wiedzę, że jesteśmy po śmierci, a chce mi się płakać, bo napłynęły obrazy uchodźców w Syrii, gdzie Rosja robi „pokój”. Przepłynął cały świat wygnanych ze swoich ojczyzn.
To wielkie cierpienie, bo w jednej chwilce zostawiasz wszystko, a podczas ratowania życia trafiasz do obozu. Pojechałem na miejsce odosobnione, gdzie śpiewały ptaki i koił szum rzeki. Popłakałem się z tymi ludźmi i zacząłem odmawiać: „Ojcze nasz”. Popłynęło też moje ‘św. Osamotnienie’ Pana Jezusa.
Zobacz rozum cierpienie Boga, który widzi jak na dłoni całą ludzkość. Później krążyłem po mieście i odmawiałem dalsze części mojej modlitwy (jest w instruktażu). Naprawdę otrzymuję w niej wielkie ukojenie, bo została ułożona z wołaniami do Boga.
Podczas nabożeństwa do NMP prosiłem Matkę Pana naszego o modlitwę za tych biedaków, a podczas procesji chciałem nieść w ich intencji chorągwią z Trójcą Świętą, ale uprzedzono mnie. Powiedziałem znajomemu, że będzie miał udział w mojej modlitwie.
Dzisiaj Pan sprawił, że szedłem tuż za Monstrancją. W czasie sekundowych połączeń dochodziło do uniesienia duchowego, a łzy kręciły się w oczach. Po Eucharystii padłem na kolana i tak trwałem.
Trafiłem też na transmisję procesji z figurą Matki Niepokalanej, modlitwami i śpiewem (z Watykanu)...zapaliłem świecę i z papieżem Franciszkiem odmawiałem różaniec (1-sobota m-ca), a później skończyłem ‘św. Agonię’ z koronką do pięciu św. Ran Pana Jezusa w intencji uchodźców i za ich dusze... APEL