opr. 21.01.2016

     W przerwie między wyjazdami karetką pogotowia dyskutowałem z kolegą dyżurującym, a właściwie była to walka na słowa, bo wówczas wierzyłem w nawracanie przez gadanie. Dzisiaj wiem, że nie wolno tego czynić...mam naśladować Pana Jezusa w cichości, cierpliwości i nieustannym trwanie na modlitwie.

    Kolega prowokacyjnie wskazał, że tacy jak ja nie powinni interesować się sprawami materialnymi, bo nagrodę otrzymamy później! Odpowiedziałem, że to jest typowa retoryka diabelska, ponieważ moje pragnienie służenia innym wynika z miłości.

   To było wykorzystywane, bo kolega w czasie pracy jeździł do domu, a mnie wzywano do jego oddziału wewnętrznego. Nie mogłem odmawiać, bo tam kierowałem moich pacjentów. Później miał pokazaną tą łaskę...nagle skasowano tą placówkę i przeżywał to aż do przejścia na emeryturę.   

    W drodze do kościoła przechodziłem obok jego domu i w czasie rzadkich spotkań próbowałem otworzyć jego serce, ale przestałem to czynić, gdy zarzucił mi tendencyjność! Nawet teraz, gdy to piszę łzy kręcą się w oczach z powodu jego nienawracalności.

    Po raz ostatni widziałem go idącego z kijkami...pod prąd wiernych zdążających na niedzielną Mszę św.! Zdziwiony krzyknąłem: „doktorze! co pan robi!?”

    Zmarł w sierpniu 2014, a rodzina poprosiła proboszcza, aby na pogrzebie było dużo księży, bo uczynił wiele dobrego dla naszego miasta. Nawet kościół miał pięknie wystrojony, bo dzień wcześniej (w piątek) był ślub! 

   Nie mogłem uczestniczyć w jego pożegnaniu, a z drugiej strony jest mi przykro, że Kościół Pana Jezusa stał się tanim zakładem pogrzebowym. Przez 40 lat nie uczestniczysz w życiu wiary, nie dajesz grosza na tacę, a później płacisz jak najbiedniejszy święty.

    Jak Bóg to wszystko układa, bo na zamówionej przez żonę Mszy św. była też intencja za jego duszę (21.01.2016), ale wszyscy o nim zapomnieli, a w ręku znalazł się ten zapis. Po latach odmówię moją modlitwę...

   Na ten czas w SLD trwają wybory...zamiast honorowego wyprowadzenia sztandaru. Leszek Miller wiele rozmyślał nad przyczynami klęski wyborczej, ale jego mądrość, a zarazem liczenie tylko na siły ludzkie nie pozwala mu ujrzeć interwencji Boga....w wywrotce tej Sodomy i Gomory za którą tęsknią demokraci o mentalności "lisiej i mnisiej" (Szczuka).

   Znającego się na elektronice poprosiłem o zainstalowanie bezpłatnego programu antywirusowego (Comodo). Po przybyciu został z serca obdarowany, a za to w obu komputerach zostawił mi programy szpiegowskie.

    Napisałem do niego z wyrzutem o mojej łasce wiary, bo nie każdego zapraszamy do swojego domu, a tu dodatkowo do "świętej izdebki". Oto wybrane zdania z jego listu:

     << Jestem niewierzący i niepraktykujący. (...) Dla mnie religia/bożki to wszelkie źródło ZŁA i podziału między ludźmi. (...) Niech Pan się zastanowi w jakiego boga by Pan wierzył gdyby się urodził w innym miejscu na ziemi. Islamiści też myślą że Allach to jedyny prawdziwy bóg, wniosek z tego taki, że żaden nie jest prawdziwy, a ludzie cierpią z własnej głupoty. >>

   Odpisałem:

   << Ja mam wielki szacunek dla niewierzących i niepraktykujących, bo najgorsi w Oczach Boga Ojca są wierzący, ale  niepraktykujący oraz niewierzący "praktykujący", bo ci nie wiedzą, co czynią (podchodzą do Eucharystii).

   Pana analiza wiary zadziwia mnie, bo jest całkowicie błędna w słowach: wiary / bożki. Jest tylko jedna wiara...wiara w Boga, który się Objawił! Ja jestem wiedzący...tak jak Pan jako praktyk w elektronice.

    Z tą łaską zetknął się Pan...nawet poprzez wejście do mojej świętej izdebki. Zawołam do Boga Ojca, aby dał Panu jakiś znak...                                                                                                     APEL