Po 2 godzinach snu zerwałem się i trafiłem na ostatnią Mszę św. poranna, ale dotarły do mnie tylko słowa z krótkiej Ew Mk 3, 20-21 „Jezus przybył (...) a tłum znów się zbierał”. Bliscy byli zaniepokojeni i chcieli Go powstrzymać, ponieważ mówiono, że <<odszedł od zmysłów>>.

     Ja znam to na własnej skórze, a wszystko mam zapisane na płycie, która też wpadła w moje ręce („Psychuszka”). Dziwne, bo właśnie natknąłem się na wywiad, który 19.01.2016  przeprowadziła red. Margit Kosobudzka z z-cą kierownika III Kliniki Psychiatrycznej IPiN w W-wie, dr Adamem Wichniakiem (Gazeta wyborcza. Nauka. Choroby psychiczne. Wszyscy jesteśmy nienormalni.)

    Oto mój komentarz, który jest pod w/w artykułem (apel1943)

PSYCHIATRIA ZWIERZĘCA
     Pan dr Adam Wichniak powiedział całą prawdę o psychiatrii, a wg mnie lekarza-ofiary tej korporacji reprezentuje karygodne nieuctwo, które toleruje Naczelna Izba Lekarska. To nieuctwo jest szczególnie groźne, bo w majestacie prawa człowiek z wywieszką ‘psychiatra’ może ocenić zgłaszającego się, a co najgorsze, że także przysłanego przez ‘władzę’ do badania.

   Nieuctwo wynika z całkowicie błędnego widzenia człowieka jako jedności psycho-fizycznej, ale bez duchowej. Mamy do czynienia z psychiatrią zwierzęcą: radziecką - wykorzystywaną do zabijania duchowego (system psychuszek) oraz amerykańską („naukową”), gdzie wszystko jest zdefiniowane w książeczce traktowanej jako chwilowy nakaz.

    Wg psychiatrii reprezentowanej przez opcję Pana Doktora człowiek jest jednością psycho - fizyczną (myli ''psyche' czyli dusza) bez duchowej. To przykład niedopuszczalnej indolencji, a właściwie ignorancji duchowej i to w kraju katolickim.

   Każdy z nas składa się z ciała fizycznego oraz psychiki (ogólnie). W odróżnienie od zwierząt w momencie poczęcia następuje wcielanie duszy (możesz w to wierzyć lub nie, ale to nie zmienia aktu stworzenia). Piszę to jako wiedzący (mistyk świecki).

    Cała formacja psychiatrów reprezentuje bezbożność, a w korporacji istnieje święte posłuszeństwo tym, co nad nami. Nie wolno zmieniać rozpoznania, a „badanie” polega na indoktrynacji. Mój protest sprawił usunięcie ze stanowisk konsultantów: krajowego (Jarema) i wojewódzkiego (Wciórka).

    Negując istnienie duszy wyklucza się istnienie demonów i opętania leczy się tabletkami, a jeszcze niedawno elektrowstrząsami (Wejdź: Moja żona była opętana). Niektórzy z psychiatrów wpadają w złość, gdy wspomina się o egzorcyście, bo nie znoszą Ciemnogrodu.

    W miesięczniku „Egzorcysta” 11/2014 jest podobny wywiad „Depresja jest w istocie próbą duchową” (dr hab. Marcin Olajossy). Wg mnie nie można być zdrowym psychicznie, a nawet fizycznie bez zdrowia duchowego.

    Diagnoza jest następująca: psychiatrzy są chorzy duchowo, bo kolega nie wspomniał tego o czym piszę i też znajduje się w tej grupie. Do czasu przeszkolenia nie powinien przyjmować pacjentów...szczególnie katolików, bo może im zrobić krzywdę, która mnie spotkała.

    Moja wiara to choroba psychiczna. Pomylono mistykę z psychozą (podobne objawy, ale bezbożnik ich nie odróżni, bo zna tylko psychozę!). Z tego powodu mam zawieszone prawo wykonywania zawodu lekarza rodzinnego (internista - reumatolog). 

    Rozpoznanie ‘choroby’ ustalono zaocznie i zobacz jak udowodniono: wiadomosci.onet.pl › Kraj Prof. Jarema podczas debaty w PAP: nie stygmatyzować...    

    Intencję odczytałem dopiero w poniedziałek, a to wyjaśniło promieniowanie Św. Oczu Pana Jezusa, bo prawie mdlałem podczas odmawiania mojej modlitwy...za moich prześladowców. Napłynęły osoby biorące udział w błędnej diagnostyce i trwające w uporze.

    Nie wiedziałem jaka gehenna mnie spotka, bo korporacja psychiatrów ma elementy mafii, a koledzy reprezentują ateizm i sceptyczny racjonalizm...wszystko nazywają „w świecie wymyślonym przez siebie”. I tak ekstazę po Eucharystii traktują jako „brak krytycyzmu w stosunku do własnych przeżyć”!

    Jako ateiści nie uznają natchnień, ale w tym czasie są pociągani przez Przeciwnika Boga, wiecznego Kłamcę. Nawet nie mają winy, bo wg nich nie mamy duszy z Boskim sędzią (sumieniem), a śmierć oznacza proch czyli definitywny koniec... 

    Na jednym ze spotkań z Okr. Radą Lekarską zapytałem: czy na sali jest lekarz katolik? Wszyscy pochylili głowy ze wstydu, a jeden odpowiedział pod nosem, że „wszyscy są katolikami”!

    Ponieważ nie umarłem i nie popełniłem samobójstwa, a taki jest cel stalkingu...w Izbie Lekarskiej zaczęto traktować mnie jako powietrze!     

                                                                                                                    APEL