NMP Rodzicielki Zbawiciela

Modlitwy o pokój.

    Siedziałem w nocy („Sylwester”) i dziwiłem się jak świat czci pogaństwo. Race i radość z oczekiwania na nadejście godziny 00.00! Dziwne, bo w wieczności nie ma czasu...tak powinniśmy czekać na ponowne nadejścia Zbawiciela!

   Teraz, gdy to przepisuję z radia Maryja płyną słowa Pana Jezusa do s. Faustyny, że wówczas zrobi się ciemność, na niebie ukaże się krzyż z Panem Jezusem, a ze św. Ran wypłyną promienie Bożej Światłości!

    Płyną piękne melodie (część nagrywam), które lubię i czuję bliskość Najświętszego Ojca. Nie wyjaśnię tego, bo to jest  nieprzekazywalne, a Nowy Rok zaczynam na kolanach. Pragnę prawdziwej przemiany (nie chcę głupio gadać, być „ważniakiem”, brylować, obrażać słowem) oraz świadczenia o Bogu.

    Później kapłan (z mszy radiowej) będzie mówił o dobrym chłopcu spełniającym swoje obowiązki, unikającym przekleństw i picia piwa, itd. To świadectwo życia młodego czło­wieka, który otrzymał łaskę wiary, a cóż dopiero ja...stary i wciąż walczący ze swoimi słabostkami oraz przywarami własnego ciała.

    Żona zerwała na Msza św. o 7.00, bo później mam dyżur w pogotowiu. W sercu płynie piosenka: „tak daleko nam do siebie i tak blisko” którą powtarzam do znużenia, a to wołanie do Boga - Ojca. Padłem na kolana przed szopką z Jezuskiem i nie mogłem wstać, a w sercu była pieśń: ”upadnij na kolana”. Jakże Tata mi to układa?

    W tym czasie przesuwały się obrazy mojego badania dzieci, nakładania na nich dłoni z prośbami o uzdrowienie, a ich matki i rodziny pocieszam: „Niech Pan Bóg was błogosławi i strzeże, niech rozpromieni nad wami Swoje Oblicze". Na ten moment Słowo czytał sepleniący chłopczyk, a jego głos wywołał ucisk w sercu i jęk mojej duszy. Dodatkowo słucham psalmu i prawie chce się krzyczeć: „Niechaj Pan błogosławi i strzeże”!

    Kapłan mówił o wojnach, podłości ludzi, okrucieństwach z niszczeniem siedzib (to stało się w Libanie), ale  nie wspomniał o księciu tego świata Szatanie, a było w czytaniach. Nawet musiałem go przegonić wołaniem do Boga i św. Michała Archanioła, bo wpuszczał mi "bardzo ważne sprawy" z przychodni, różne napra­wy, pisma...a to jego stały  zestaw.

     Przysypiałem, ale potrafię się zregenerować sekundowym snem...tak się stało i wróciłem do świata. Drogę przebiegł kot, a tak jest przy zmianie pogody (nie oznacza pecha), ale zapowiedź nawału chorych, bo nadejście wyżu z wiatrem sprawia zgony, zaburzenia rytmu serca, zawroty głowy i migreny, zaburzenia czynności błędnika, zawały serca i udary oraz wszelkiej maści kolki. Wszystko się potwierdzi, a kolega wczoraj nie miał żadnego pacjenta!

     W pokoju lek. dyżurnego włączyłem połamaną kasetę, a tam: „Kyrie, kyrie elejson” moc chóru, we wszystkich językach i prośby „dieti bożich”. Płaczę nawet podczas zapisywania tego, bo właśnie płynie pieśń: „idzie mój Pan, idzie mój Pan”...

     W tej radości dziecka Bożego słucham piosenkę: „bawmy się, bawmy się, niech cały świat o tym wie (...) całe nowe życie przed nami...dziś jest czas, dziś chce się żyć". Popłakałem się, bo to dzień podarowany przez mojego Jedynego Ojca, Świętego Świętych. Jego Serce jest jak kula ziemska, a Jego Miłość jak słońce! Jego domem jest Raj pełen wszystkiego dla każdego - wg pragnień każdego dzieciątka! Kto tego pragnie?

    Mało z tych, których spotykam każdego dnia. Pragną wygnania, niepewności dnia i godziny, osierocenia, zagrożenia nawet od najbliższych i umiłowanych (wnuczek zabija opiekunkę - babcię...dla kilku złotych, inny taką masakruje ku zadziwieniu sąsiadów, bo lubili się).

     Piszę to i płaczę, bo ja takim umarłem, a teraz po ponownym narodzeniu chcę stać się dzieckiem Boga. Dlatego klęczałem przed żłóbkiem i chciałem tam tkwić w adoracji. Niech to wszystko wyrażą moje łzy, które płyną podczas zapisywania tej intencji. W międzyczasie załatwiłem trzech pacjentów i słuchałem nagranych na kasecie słów kapłana: „o duchowej drodze nowego człowieka”.

    Piękne melodie wywołały tęsknotę, a na ten moment czytam słowa Pana Jezusa skierowane do mnie przez Marię Valtortę: „Bóg nas stworzył. Kocha nas i pragnie. Bóg wie co nam szkodzi. On wie to, co nas usiłuje oddzielić od Niego. My jesteśmy wolni w działaniu, szatan jest wolny w kuszeniu”.*

    Natomiast w „Agendzie liturgicznej” wzrok padł na zawołanie modlitewne: „Bóg jest naszym Ojcem, a my Jego dziećmi”.

    Następnego dnia wyszedłem z wielkim pragnieniem ostatecznego odczytania intencji, a wzrok zatrzymało graffiti ze słowami: „I ósmego dnia Bóg stworzył Białobrzeżaka”...uśmiechnąłem się i zacząłem odmawiać moją modlitwę. Na końcu zawołałem: "Ojcze pragnę, aby przez moje usta płynęły Twoje Słowa, moje serce było Twoim Sercem, a ręce dawały od Ciebie”...                                APEL

* "Poemat Boga-Człowieka” M. Valtorty Ks II cz.2 str. 203-218