Zbliża się Sylwester z różnymi zaproszeniami. Ja nigdzie nie mogę iść, bo mam dyżur w pogotowiu, ale dobry, bo przez dwie noce padało (wówczas nie wzywają). To zdarza się rzadko! Zawołałem tylko do Najświętszego Taty; "Dziękuję dziękuję"... 

    Wczoraj zmarł dziadek, zarobek przekazałem personelowi, ponieważ nie ugościłem ich w dniu imienin i urodzin w listopadzie. Obiecałem sobie, że nie będę tego czynił, bo jest to grzeszne. Już rano trafiłem karetkę do chorej babci, do padaczki oraz do umierającego...tuż po wypisie ze szpitala. 

    Na spacerze czułem, że intencja kręci się wokół wad, zachcianek, słabości oraz własnej grzeczności. Później z radia popłyną słowa piosenki; "nie zadzieraj nosa nie rób takiej miny", a z kasety (wybrana jedna z wielu)  kapłan w kazaniu będzie mówił o poczuciu wstrętu do własnej grzeczności.

    Tak bo gadam, żartuję, marnuje czas i nie podobam się sobie. Jednak nie mogę przezwyciężyć swoich słabostek...szczególnie w zgromadzeniach...nawet na stypach żartuję, a to nie podoba się mnie i innym. Muszę unikać ludzi, a ciągnie mnie do nich. Muszę się w tym ćwiczyć. Anioł podpowiedział, że w tej sprawie trzeba się modlić!  To samo pisze redaktorka "Gazety wyborczej"...o samej sobie!

    Msza św. o 17:00 przyniosła ukojenie i nie chciało się wyjść z kościoła. Północ, trwa kanonada petard i błyski, a ja w tym czasie wołam na kolanach do Najświętszego Taty, ponieważ pragnę zmienić się w tym roku. Głównie chodzi o moje gadanie, bo żarty często nie trafiają w nastrój innych. 

    Później byłem u zmarłej babuszki z mojego rejonu, gdzie podczas wypisywania karty zgonu mówiłem o Bogu oraz łasce dobrej i godnej śmierci. Jej mąż zmarł nagle, bo prosił o taką! 

    Trwa cisza, jak dobrze jest sam na Sam z Tatą! Wprost czuję Jego bliskość!  Podziękowałem za cud stworzenia wszystkiego...

                                                                                                             APeeL