opr. 20.10.2010   

     W drzwiach kościoła padają słowa o łasce pomagania innym. Duszę zalała miłość Boża, a z psalmu padają słowa  o pokoleniu opornych buntowników! W moim sercu: ateiści, wrogowie kościoła, odwróceni od Boga, odrzucający mojego i własnego Ojca! Dzisiaj Pan Jezus - uzdrawiając paralityka w szabat - obnaża obłudę uczonych w Piśmie.

   Kapłan mówi o sercach złych ludzi i zamyka dłonie, a ja widzę symbol kojarzący się z intencją. Popłakałem się podczas podchodzenia do św. Hostii, a to krepuje, bo wokół moi  pacjenci: „Przyjdź mój Panie, przyjdź mój Boże!”  Podjechałem pod krzyż zapalić lampki. 

  W rowie spotkałem pochylony autobus z ruskimi. Chciałem im pomóc, ale wszystko załatwione. Jak Pan to układa, że spotkałem braci z imperium zła, a ich stan duchowy to taki właśnie przechył!

     - Jechaliście bez modlitwy...

     - Da, da...panimajem!

     W czasie przejazdu do pracy zastanawiałem się nad tymi, którzy nie opierają się na mocy Boga...skąd oni czerpią siły? Wielu ginie bezpowrotnie. Zaczynam pracę z  pragnieniem pomagania. Serce rozrywa radość z bliskości Boga-Ojca.

    Jakże cierpieli i cierpią święci oraz dusze w Czyśćcu, które wiedzą, że Bóg Jest, ale nie mogą Go zobaczyć. Każdy sekundowy kontakt wywołuje łzy w oczach, a  w pewnej chwilce, gdy chora była za parawanem...popłakałem się. Bliskość Nieba na wyciągnięcie ręki.

    15.00 W pogotowiu spotkałem kolegę ateistę, wiernego ideom bolszewickim, niechętnego mojej osobie. Wie, że dzisiejszy dzień mojego życia także za niego, bo mówiłem o intencji.

    Wyjazd. Pan sprawił, że przejeżdżamy obok mojego krzyża. Płynie koronka i modlitwa, a przesuwają się ateiści, bolszewicy, masoni, JPII na Filipinach, gdzie jest tylko 5 % chrześcijan.

   Ból tak wielki, że prawie omdlewam, a kusi dyskusja z kierowcą, wrogiem kościoła. Właśnie mówią o Wietnamie i Chinach, gdzie przygotowują się do nowego roku. To ludy całkowicie zamknięte na Boga. Płaczę w ciemności karetki, a łzy płyną po twarzy.

   Teraz zrywają do porodu, a z radia karetki Jan Paweł II mówi: „posyłam was, tak jak Mnie posłał Ojciec”. Jedziemy do szpitala z urodzonym dzieciątkiem z wielkiej biedy. Błagam Boga za żywych i umarłych zamkniętych na wiarę: „Wybacz im, ponieważ nie wiedzą, co czynią”.

    W samochodzie znalazłem kalendarz, gdzie słowa „Chwalę Cię, Panie, całym sercem (...)”, a w radiu dyskutują Polacy ze zwolennikami idei bolszewickiej. Coś strasznego...dalej trwa bój o dusze. We włączonej tv pojawił się obraz z napisem: „Postać Żyda”...to dzieci Boga o zamkniętych sercach.

    Z włączonej kasety kapłan mówi: „(...) Każdy z nas jest stworzony na obraz i podobieństwo Boże, który jest w każdym z bliźnich”. Na ten moment „Prawdziwe Życie w Bogu” t IV str. 92 otwiera się na słowach: „Jeśli obwiniają cię, ponieważ nazywasz Mnie Ojcem, to dzieje się dlatego, że nie zrozumieli (...) aby wołać Abba (...)”.

   Nie mogę spać, a w wyobraźni pojawił się obraz pięknego Nieba pełnego gwiazd połączonych z rozświetlonym słońcem. Późno. Znowu jedziemy karetką. W ciemności odmawiam różaniec Pana Jezusa i z płaczem wołam do Boga: „Ojcze! Jeżeli trzeba będzie oddać moje życie Tobie, uczynię to”.

    Patrzy przypięty na krzyżu Pan Jezus, a ja wiem, że zostałem posłany przez Boga jako Jego syn i syn Matki Pana Jezusa. Posłany tak jak teraz przez dyspozytorkę. Łzy zalały oczy...

     Opracowuje zapis (20.10.2010), a w tv "Trwam"  pokazują płótno, które leżało pod trumną ks. Jerzego Popiełuszki...plama z krwi utworzyła obraz: on ukrzyżowany, otoczony wieńcem chwały. To jeden ze zwykłych znaków Boga...jak zamknięcie Biblii na trumnie JPII.

  Wszystko kończy piosenka, gdzie padają słowa:„(...) n i e w i e r n i  (...) Chodźmy wszyscy do Jezusa (...)”. Ponownie się popłakałem, ale to już po 15 latach...                                                                                                                                                                APEL