Uwaga.  W wyszukiwaniach: Menu główneChronologicznie. W okienku wybierz odpowiednią liczę zapisów (30, 100 lub 'Wszystko)...przy Ws. na pasku bocznym przesuniesz błyskawicznie całe lata.

Od wczorajszego popołudnia trwa poczucie Obecności Boga Ojca i zakończy się jutro (pełne dwa dni). Tych, którzy nie zaznali tej łaski zdziwi wyliczenie czasu, bo Bóg jest zawsze z nami. Przypomniał się mój rysunek tej łączności duchowej (taki "Boży Internet").

    W moim stanie wiesz, że Trójca  Święta to Prawda, ale w tej Jedności jest różnorodność. Nawet rozmawiałem o tym z naszym proboszczem. Nie będę trudził się w przekazie mojego doznania, ale powiem Ci, że w takim stanie widzisz swoje obdarowanie na tle całej ludzkości! 

    Popłakałem się po dobrym śnie i z głębi serca, a może duszy podziękowałem za dach nad głową, łóżko, ogrzewanie, bieżącą wodę i WC...łzy kapały na ziemię, bo poczułem się wdzięcznym dzieciątkiem!

    Nagle ujrzałem, że na świecie nie ma odpowiedniego kultu naszego Taty, bo w przestrzeni publicznej nie spotkasz Jego Wizerunku, a przecież Pan Jezus wskazał na Siebie, gdy Uczniowie prosili, aby ukazał im Ojca. Nawet my jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boże.

    Około południa wyszedłem na adorację Najświętszego Sakramentu (nabożeństwo 40-godzinne), a serce zalała tęskna miłość do Boga...jak to przekazać? Idę i muszę ukrywać mój stan, a w tym czasie dusza krzyczy:

   „Ojcze! och Ojcze! Tato! bądź zawsze przy mnie, bo zostałeś zapomniany...nawet przez Swoich. Twoje Królestwo nie ma końca! Nie chcę tu być, chce wrócić do Ciebie! Wierzę w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela, który od Ojca i Syna pochodzi, który z Ojcem i Synem odbiera uwielbienie i chwałę”.

   W tym momencie zaczęły bić dzwony kościelne zapraszające na pogrzeb. Tak znalazłem się w kościele pełnym ludzi, a przypomniał się sen w którym miałem krótki kontakt ze zmarłym kolegą kierownikiem.

    Ja wiem, że to była wyraźna prośba o jego wsparcie duchowe, bo nikt już o nim nie pamięta. Jako dobry człowiek wpadł w system, który na urzędach wykluczał katolików, dopuszczał faryzeuszy, ale on do takich nie należał...za jego duszę poświęciłem to nabożeństwo

   Płynął śpiew psalmu „Tobie zaufałem i się nie zawiodę”, a proboszcz nawiązał do Ew. o zakryciu tajemnic naszej wiary przed mądrymi tego świata. Trochę męczył się z naszym przejściem („śmiercią”), bo chciał ukoić zbolałą rodzinę zaskoczoną nagłą śmiercią, ale nie wspomniał o naszej duszy. Wielka szkoda, bo przybyło dużo znajomych zmarłego, a tylko garstka podeszła do Eucharystii. Wieńce i kwiaty zawstydzają dusze, bo powinny znaleźć się pod krzyżami naszego Zbawiciela! 

   Wszyscy wyszli, a ja pozostałem na adoracji sam z Panem Jezusem. Eucharystycznym, a to przykład „głupstwa” dla ludzi normalnych. Nic nie rozumieją w swojej mądrości, bo nie mają Światła Ducha i widzą tylko to, co pokazuje im ciało fizyczne.

   Wracałem zdruzgotany duchowo i nie mogłem dojść do siebie, bo trwała bliskość Boga Ojca, a serce rozrywała tęsknota: ”Jezu, Ojcze, Tato”. Dlaczego ludzie nie chcą życia w Królestwie Niebieskim...nawet już tutaj, na ziemi". Rozłąka duszy z Bogiem to wielkie cierpienie

    Naszym językiem nie można opisać na czym polega trwanie Królestwa Niebieskiego we mnie, ale moje obecne życie jest właśnie takie. W ciele mamy duszę, która jest cząstka Boga Samego, a przez to stanowimy jedność...jak kropla wody w oceanie.

    Myśli uciekły do cierpienia o. Pio, którego musiano ściągać na ziemię, gdy unosił w dłoniach ze stygmatami Kielich Ofiarny. Jeżeli ja w tej chwilce mam takie cierpienie to cóż dopiero on lub Zbawiciel, który umiera jako Baranek Ofiarny podczas każdej Mszy św. i to na wszystkich ołtarzach świata!

     „Jezu mój! Panie! Człowiek wznosi się coraz wyżej, pragnie tego i nagle ma ukazywane cierpienie Boga...Dziękuje Ci Ojcze, Panie mego życia i śmierci...Boże Wieczny! Boże Żywy”.

   Mojego stanu nie mogę opisać, a najlepiej przekazują to słowa z „Dzienniczka” s. Faustyny, które właśnie popłyną, gdzie siostra z tęsknoty za Panem Jezusem pragnie umrzeć.

   Próbowałem modlitwy, ale nie szła, bo myślałem o kochających Boga, a właściwa intencja napłynęła dopiero w piątek...tuż po wstaniu na Mszą św. o 7.30 z drogą krzyżową dla wiernych w starszym wieku. Natychmiast podziękowałem, bo myślałem, ale o tych, co „nie kochają tego życia”...niby to samo, ale ta intencja jest wstrząsająca i nie miałem takiej!

   Cały zapis udało się opracować w 30 minut i zakończyłem go płacząc...tak jak Pan Jezus nad tym światem i Jerozolimą.                                                                                                                                                                                                     APEL