motto; Getsemani        
„Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie„...
     Płaczą rodziny zaginionych (dziadka z demencją, młodego pracującego w Holandii i 16-latki ), a my z żoną…każdy po swojemu. Łzy lecą po policzkach, bo nasze serca zalewa rozpacz z powodu zaginięcia syna. Nie zrozumiesz cierpienia matki tracącej dziecko...także każdego innego, jeżeli go nie zaznasz. To tajemnica cierpienia, które jednoczy nas jako rodzinę ludzką...

    W tym czasie demon podsuwa pytanie-odpowiedź: jakby Bóg istniał to nie pozwoliłby na to! Najpierw chcemy wolności bez Boga, która zawsze jest zniewoleniem. Później wywołujemy wojny i krzyczymy, że Boga nie ma!

    Właśnie w TVP „Polonia” (pr. „Forum” o g. 22.40!) pokazują ofiary ubeckich katowni…urodzoną w więzieniu (córkę „bandyty”) wykarmioną przez kobietę, której zmarło dziecko. Potworności…szkoda, że nie znaleziono żadnego żyjącego kata.

   Zimno. Ulewa. Nawalił kościelny. Nie można otworzyć drzwi kościoła. Musimy wchodzić przez zakrystię...brzęczy pęk kluczy jak u św. Piotra. Kapłan zaśpiewał „Wielbię Ciebie” z powtarzaniem (jak mantrę), a ja bardzo to lubię. Popłakałem się i zawołałem o Boże wsparcie w mojej krzywdzie, bo uderzono dodatkowo we mnie. 

   Kolegom z samorządu lekarskiego ktoś zlecił, aby zastosować wobec mnie sowiecką psychuszkę...właśnie teraz! Wykorzystano do tego mój protest przeciwko zbezczeszczeniu miejsca świętego, a dla psychiatrów sprawa była prosta, bo Boga nie ma, a wiara to urojenie lub psychoza.

    „Kto mnie wspomoże Panie. Nikt mi nie chce pomóc! Boże mój! Jak wielu jest obojętnych i wrogich Tobie! Jak wielu jest zamkniętych na Twoje dary, na Twój Chleb…na Twoją sprawiedliwość, miłosierdzie i prawdę („tak, tak i nie, nie”).

Nie chcą dotknięcia Twojej Ręki, szeptu Twoich Ust, miłosnego spojrzenia Twych Oczu, nie chcą Twoich słodkich łez i św. Ran dających życia raz na zawsze.                                                                

    Ojcze! Przyjmij to cierpienie: za osamotnionych w cierpieniu, szukających pomocy, za smutnych i opuszczonych…nigdzie nie mogących znaleźć ratunku.”

    W nagłym błysku ujrzałem moje cierpienie, bo przecież Pan Jezus tak właśnie modlił się za nas w Getsemani, a  Jan Paweł II też spędzał noce na podobnych wołaniach. Na znak całkowitego opuszczenia w cierpieniu nie mogłem otrzymać Eucharystii, bo nie było kościelnego i gdzieś zapodział się kluczyk od Tabernakulum!
                                                                                                                             APEL