Jadę na Mszę św. a przed samochód wybiegł zabłąkany piesek. Prawdopodobnie porzucono go w ostatni dzień targowy. Przez sekundę znajdź się na jego miejscu: ciemności, wielki śnieg, ziąb, głód, strach, wszystko obce i wrogie.

    Wczoraj pokazano dziewczynkę, która błądziła przez szereg dni po wyjściu na grzyby i odmroziła sobie stopy, które odjęto. Policja zatrzymała w Suwałkach pijanego kierowcę, który „zbłądził” dosłownie i w przenośni, bo jechał na zachód, a znalazł się na wschodzie.

    W kościele chwyciłem twarz w dłonie, bo przypomniałem sobie moją sytuację, gdy w strugach deszczu sam czekałem na zmiłowanie. Miałem szczęście, bo zabrał mnie dobry człowiek jadący w kierunku mojego miasta (200 km)!

    W tym bólu przepływają naprawdę cierpiący, a ja jestem z  nimi:

- bezdomni alkoholicy, których nikt nie chce, a to prawdziwa dyskryminacja, bo w ten sposób skazujemy ich na śmierć (zamarzło już 40 osób).

-  biedne matki ciężko chorych dzieci, których nie chce leczyć najlepsza po wojnie minister Ewa Kopacz

-  matki i dzieci na terenach popowodziowych, gdy wszystko zasypane, nie ma jak dotrzeć do pracy, szkoły i nie ma co jeść

-  ci, którzy nie mogą wrócić do domu w Zielonej Górze zniszczonego przez wybuch kuchenek gazowych

-  politycy dotknięci wyciekiem tajnych informacji w USA

-  chorzy na AIDS („trędowaci”) w różnych krajach...w tym w więzieniach Rosji

-  emigranci i cudzoziemcy.

     „Gdy Jezus przechodził, szli za Nim dwaj niewidomi, którzy głośno wołali: "Ulituj się nad nami, Synu Dawida. (...) Wtedy dotknął ich oczu, mówiąc: "Według wiary waszej niech się wam stanie. I otworzyły się ich oczy, (...)”. Mt 9, 27-31

  Teraz oglądam program w „Polsacie” w którym relacjonują sytuację sprzed 5-u lat...zamieniono dziewczynki po porodzie. To wielkie cierpienie. Po trudnościach rodziny z dziećmi spotkały się.

    20.00 Czuwanie w Kaplicy Miłosierdzia. Nagle wołam za kolegów, utytułowanych lekarzy, którzy budzą litość swoim zachowaniem. W tym czasie grupa młodzieży pięknie śpiewała chwaląc Boga...”Jezus idzie...Idzie Pan...Alleluja”. Tak chciałbym tutaj zostać, ale zaczyna się śnieżyca. 

  Planete. Czerwoni Khmerzy, strażnicy rewolucji opowiadają o uczestnictwie w zbrodniach szatańskiego systemu. Coś potwornego. Zabić tylu własnych braci...bez powodu. Teraz pokazują „Dzieci Kambodży”  (porzucone lub sieroty), które żyją na ulicach i żebrzą z głodu. Dziewczynki porywają do domów publicznych. To prawdziwe sceny budzące litość.

    Jeszcze rodzice w Japonii, którym agenci służb z Korei Północnej porwali dzieci i tragedia ludzi w Chinach. Można mieć tylko jedno dziecko, cenny jest syn...kara za urodzenie dziecka nielegalnego wynosi 1000 dolarów. Handel dziećmi jest tolerowany procederem. Płacz rodziców, którym porwano synka. Nie wolno protestować.

  Ten system trwa w wielu krajach, bo do dzisiaj rządzący cierpią na chorobliwą podejrzliwość, która budzi litość. Czynisz zło, boisz się jego ujawnienia, a przez to otaczasz się „braćmi”...zniewolonymi wcześniej w różny sposób (obdarowanie, praca, stanowisko, przestępstwa).

  Zaczęło się od zabłąkanego pieska i tak już zostało, bo dzisiaj spotkam wielu. Pies doznaje wielu cierpień: przywiązanie do łańcucha, wciśnięcie do klatki w której szczeka na każdego obcego, oddanie do „schroniska” lub zwykłe porzucenie ze złapaniem przez hycla.

     Strzela taki dmuchnięciem, strzykawka podaje środek uspokajający i już jest w worku. Zabijają i nikt o tym nic nie wie. Nawet, gdy karmiłem gołębie podbiegł taki ("skóra i kości”)...rzuciłem mu kawałek mięsa.                                                                                                                                       APEL