opr.25.01.2010

     Trwa prezydencka kampania wyborcza. Towarzysze napisali w „Trybunie”, że mamy wybór „SLD lub Ciemnogród”. Przebudziłem się i postanowiłem wystartować; „tak, wiem, że się nie nadaję na prezydenta, ale Wałęsa i Kwaśniewski nawet o tym nie wiedzą”. Wstyd się przyznać, ale lubię moje żarty!

    Podziękowałem Panu za pomoc. Ja jestem „zamordowany w pracy”, a kolega poprosił o zamianę dyżuru i trafił na straszny wypadek. Pan jest Dobry każdego dnia. Właśnie z kasety płynie melodia; „To były piękne dni”, a moje serce uciekło do Pana Jezusa; „Panie Jezu! każdy dzień z Tobą jest piękny”.

    Siostra śpiewa o Najświętszym Sercu Zbawiciela, a moje wprost omdlewa. W czytaniu 1 Tm 6, 2c-12 „Nic bowiem nie przynieśliśmy na ten świat; nic też nie możemy z niego wynieść (...) Mając natomiast żywność i odzienie, i dach nad głową, bądźmy z tego zadowoleni (...)”.  Ew Łk 8 1-3 „o niewiastach, które im usługiwały ze swego mienia”. Łzy zalały oczy podczas podchodzenia do św. Hostii...”Kochajmy Pana, bo serce Jego”...

    W przychodni straszliwy nawał chorych. Malarka obiecuje obraz Pana Jezusa padającego pod krzyżem. Łzy zalały oczy, bo jest u mnie rolnik - kamieniarz (rozbijał kamienie), który w 8 r. życia stracił ojca. Po pracy przesuwają się obrazy ludzi, którzy dzielą się z innymi.

    Sam lubię oddawać to, co otrzymuję. Teraz zbieram winogrona dla współpracowników. „Patrzy” słonecznik „dwa w jednym”, a podczas pisania zdjęcie bliźniaczek mających jedno serce!  W ręku art. „Matka Teresa Indyjska”. Przepisuję intencję, a z tv „Trwam” płynie informacja o przytulisku dla bezdomnych.

    Dzisiaj żona dzieli swoje łoże, bo przyjechała córka i zajęła moje. Oglądamy film o tenorze, który przed koncertem pomógł choremu psu sąsiadki, a przez to zachrypł, ale miał szczęście, ponieważ koparka uszkodziła kabel elektryczny budynku opery.

   Podziękowałem za ten dzień.                                                                                                APEL