W nocy opracowywałem zapis z 10.05.1992, gdzie były słowa z książki Mieczysława Gogacza „Człowiek i dobro” o męstwie i heroizmie. W jego osiągnięciu ważna jest wierność Bogu i prawdzie.
Teraz toczy się bój o wyjście na Mszę św. poranną. Zrozum normalnego człowieka, któremu Bóg nie jest potrzebny. Z tablicy ogłoszeń „spojrzał” wizerunek o. Kolbego, a z kieszeni wyjąłem modlitewnik...też z wizerunkiem tego świętego męczennika! Napłynęła bliskość Królestwa Niebieskiego.
Odmówiłem koronkę do miłosierdzia, a w myślach pojawiło się pragnienie śmierci męczeńskiej. To najwyższa próba wiary. Wówczas otrzymujesz nadludzką moc, bo przeważa dusza z pragnieniem powrotu do nieba.
Przypuszczam, że nie ma też naszego bólu ciała, który jest tak dokuczliwy w normalnych warunkach. Prymas Józef Glemp dziwił się, że ks. Jerzy Popiełuszko „sam pchał się na śmierć”. Nie zrozumie tego człowiek normalny, a cóż powie psychiatra?
Na ten moment w starym zapisie znalazłem refleksję o reportażu „Tama" dotyczącym bestialskiego zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki. Ból przeniknął serce, a łzy zalały oczy, bo właśnie „patrzyło” jego zdjęcie z trzymaną w dłoniach św. Hostią. Napłynęła bliskość tego kapłana i tęsknota za męczeńska śmiercią.
Zgasiłem światło i padłem na kolana. Nie pojmiesz tego bez łaski wiary. Jakże pasowała koronka do Ukrytych Cierpień Pana Jezusa w Ciemnicy, bo jest, że: „przywiązali Mnie do słupa i ranili Moje Ciało na różne sposoby...rzucali we Mnie kamieniami i przypalali rozżarzonymi węglami i pochodniami". Z takimi kamieniami wrzucono ks. Jerzego Popiełuszkę na dno zbiornika wodnego.
Ludzie mają demoniczne pomysły w męczeniu innych. Przymocowujesz głowę, a dentysta - sadysta boruje ci ząb, dochodzi do nerwu i tak cię dręczy aż przyznajesz się do wszystkiego! Dzisiaj robią podtopienia. Jaką wartość mają takie przesłuchania?...
Wróciły wczorajsze słowa św. Piotra: „To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia. Do tego bowiem jesteście powołani. Chrystus przecież również cierpiał (...) On sam, w swoim ciele poniósł nasze grzechy (...)”.1P2, 20b-25
Przed kilkoma dniami kamieniowano św. Szczepana, a dzisiaj jest wspomnienie św. Andrzeja Boboli, który ur. się 30 listopada 1591 r. koło Sanoka i doszedł do doskonałości chrześcijańskiej i heroizmu.
Oddział kozacki ujął Andrzeja Bobolę l6 maja 1657 w Pińsku. Zdarto z niego suknię kapłańską, przywiązano do słupa i zaczęto bić, policzkować, wybito mu zęby, wyrwano paznokcie i zdarto skórę z ręki. Nie wyrzekł się wiary i musiał biec za końmi do rzeźni miejskiej, gdzie rozłożono go na stole i zaczęto przypalać ogniem.
Wycięto mu rany na głowie i plecach, a rany posypywano sieczką. Odcięto mu nos, wargi, wykłuto jedno oko i wyrwano język u nasady. Potem powieszono go głową w dół i zabito szablą. Przez cały czas wzywał Imienia Jezusa. Relikwie znajdują się w kaplicy przy ul. Rakowieckiej w Warszawie.
Św. Jan Apostoł w Apokalipsie stwierdza: „(...) strącony został oskarżyciel naszych braci, (...) A oni (...) nie umiłowali życia aż do śmierci”. Ap 12, 10-12a „Szukałem pomocy u Pana, a On mnie wysłuchał i wyzwolił od wszelkiej trwogi”. Ps 34, 2-9 To prawda, bo męczennik nie ma trwogi, a ciało nic dla niego nie znaczy.
Nagle napłynęła sprawa męczeństwa zamachowców samobójców (od szatana, który małpuje Boga). Dlaczego nie prowadzi się walki duchowej z Islamem, walki w sensie udowodnienia im jaka jest prawda o męczeństwie dla Boga. Mogłaby uczynić to jakaś grupa emisariuszy. Wprost widzę tam siebie.
„Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy kto życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”. J 15, 9-17 Spyta ktoś. Po co taka intencja? Przecież nie modlimy się za świętych. Tak, ale wielu męczenników mogło złamać się, zwątpić w Istnienie Boga, a nawet Go obrazić...
APEL