Po przebudzeniu trwał „bój” o wyjazd na Mszę świętą. Poszukującym odczytu Woli Boga Ojca wyjaśnię, że moje wahanie jest wynikiem trafienia na odpowiednie nabożeństwo. Dla ludzi normalnych to wielkie głupstwo, bo na pewno nie mam innych kłopotów!

    Pan Bóg często daje znak prawidłowego odczytu i tak będzie właśnie dzisiaj, bo "Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. (...) Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki”. J 10, 27-30

    Po wejściu do kościoła padłem na kolana, bo kończył się śpiew „Godzinek”, a po przejściu przed ołtarz zostałem oślepiony snopem światła słonecznego wpadającego przez witraż ze św. Rodziną. Moją duszę zalała Obecność Boga. Tego nie można przekazać naszym językiem.

    Na ziemi stykamy się z takim zaskoczeniem, gdy odwiedza nas ktoś ważny. Tak właśnie odbieram nagłą Obecność Boga...nie ma Pana, nie ma i nagle Jest! „Jezu mój! Jezu!”. Takich chwil nie zamienisz na żadne inne i chciałbyś aby trwały wiecznie. 

    Jako lekarz znający anatomię człowieka mogę powiedzieć, że to odbywa się poza ciałem, które staje się wówczas małe lub znika. W tym nagłym uniesieniu duszy łzy zalały oczy i nie miałem odwagi unieść głowy w kierunku Ołtarza Pańskiego...miejsca Świętego Świętych! Z zamkniętymi oczami zamarłem w  bezruchu.     

    Dzisiaj nie było kazania, ale czytano list Episkopatu, który wywołał moje oburzenie duchowe, ponieważ wskazano na sekty jako główne zagrożenie dla naszej wiary. Biskup Romuald Kamiński tłumaczył wszystko językiem wykładowcy.

    Całkiem zapomniał o rządzących, którzy kłaniają się poganom, o prezydencie, który przyjmuje Eucharystię, a jest za In vitro i zabijaniem dzieci szczególnej troski. W ostrzeżeniu nie wspomniał o lewacko-libertyńskich mass-mediach, które programowo atakują naszą wiarę oraz o masonerii.

    Wejdź na jakiekolwiek forum, a zobaczysz co wyprawiają opętani intelektualnie racjonaliści. Nie wspomniano też o ateistach głupkowatych. Właśnie Janusz Palikot na swoim blogu pochwalił starcze mamroczenie Kazimiera Kutza... „mowa Kazia” przypomina „kąpiel w górskim strumieniu”, gdzie woda jest „zimna i żwawa”. Oto mój komentarz.

                                                   Panie Januszu! 

     << Mamy podobną inteligencję i cynizm, ale coś się Panu pomyliło. Pan Kazimierz Kutz jeszcze żyje, a Pan przemawia już na jego pogrzebie. Pan senator jest wrogiem Boga i Polaków, a indoktrynacja lewacko-libertyńska zdegenerowała go całkowicie. Właśnie stwierdził, że w RP mniejszość katolicka terroryzuje większość.

    Napisałem to, co myślę, a to dla Pana kubełek zimnej wody na otrzeźwienie, bo kłania się Pan wszystkich tak nisko, że aż dreszcze przechodzą „poniżej pasa” >> 

    Newsweek.pl dał art. "Włoscy kardynałowie nie chcą, żeby mafiosi chodzili do kościoła...". Dwa razy kasowano mój komentarz w którym wskazałem, że u nas jest to samo, bo towarzysze też udają wierzących, a najgorsi wrogowie wiary bardzo pięknie klęczą i są pierwsi w fałszywej posłudze religijnej.

    W mojej Okręgowej Izbie Lekarskiej w W-wie Puławska 18 szerzy się idee masońskie ("Puls" 5/212), a wierchuszka lekarska zaczyna swoje warcholskie zjazdy od Mszy św.! Za protest przeciwko powaleniu krzyża Pana Jezusa spotkała mnie dintojra. Nie trzeba Sycylii...

     Proboszcz później mówił o renowacji obrazu Matki Bożej (140 tys.), a ja tyle lat walczyłem o wodę święconą, której zawsze brakowało, a teraz jest nalewana  do brudnych pojemników. Pragniemy wiele, a potrzeba tak mało, albo nic...                                                                     APEL