Bóg pragnie naszego uświęcenia, a takim znakiem był dzień wczorajszy. Wyobraź sobie, że nie przyjmujesz zaproszenia na Ucztę, opierasz się i wykręcasz. Znam to z rozmów, które prowadzę z zesłańcami „Obozu Ziemia”, którzy zamiast uczestnictwa w codziennej  Mszy św. czynią wiele różnego „dobra”.  

    Normalnych ludzi dziwi moje zachowanie, a koledzy psychiatrzy-ateiści w wierze w Boga (mistyce) widzą psychozę (podobne objawy). Dla nich ewangelizacja to chorobliwa misja, modlitwa jest mówieniem do siebie, a ekstaza po Eucharystii to „brak krytycyzmu w stosunku do własnych przeżyć”. Ja mogę też ich ocenić ich: to głuptaki duchowe.    

    Nie wiedzą, że Pan Jezus wciąż rozsyła wybranych: "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony /../ Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie". Mk 16, 15-20 

    Powiedz teraz psychiatrom o świętości (celu naszego życia), opętaniu i egzorcyzmach (leczą farmakologicznie), pokaż im stygmaty i mów językami.

    Wyszedłem na Mszę świętą, a serce zalało poczucie obdarowania. Napłynęła też Obecność Boga. Dziwią zawołania psalmisty, ale to samo płynie z mojego serca: „Panie! cóż mogę dać za Twe hojne dary? Czym się odpłacę za bezmiar Twych łask i za to, co mi wyświadczyłeś?”.

    Dusze wiedzących, że Bóg Jest krzyczą podobnie. Czas nie ma tutaj żadnego znaczenia. Dam Ci moją łaskę wiary, a zobaczysz. To nie może stać się nagle, bo normalny człowiek nie uniesie takiego krzyża, a nawet Bożej słodyczy. To tak jak z noworodkiem, który jest karmiony stopniowo (na początku otrzymuje siarę)...    

    Prawie chce się płakać z obdarowania: „Jezu mój! Panie!” Bóg na wyciągnięcie ręki, a  właśnie biją dzwony. Ja żyję już w Królestwie Niebieskim. Dzisiaj buntuję się przeciwko cierpieniu, a jutro będę tego pragnął, a nawet tak jest w tej chwilce. Jak Ci to wszystko wytłumaczyć? To musisz sam przeżyć.

    Zaczynam modlitwę, a wprost widzę uśmiechającego się Pana Jezusa z Najświętszym Sercem z „Mariówki”. Przez ciało przepłynął wstrząs aż chce się płakać. W kościele padłem na kolana i tak trwałem w oczekiwaniu na spotkanie ze Zbawicielem.

    Nagle zobaczyłem moje szczęście, że urodziłem się już w czasie Prawa Chrystusowego, a stało się to dzięki zmazaniu naszego grzechu pierworodnego przez pozostawiony Sakrament Chrztu. Właśnie dzisiaj będę świadkiem takiego obmywania trójki dzieciątek.

    To łaska  wyjednana dla nas u Boga śmiercią Pana Jezusa (Baranka Bożego) zabitego w okrutny i poniżający sposób, a wielu głosi, że zostali ochrzczeni bez ich zgody.

    Jan Apostoł potwierdza wszystko w Apokalipsie, bo ujrzał Kościół święty, Nowe Jeruzalem zstępujące z nieba od Boga..."Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni Jego ludem, a On będzie «Bogiem z nimi». Ap 21, 1-5a

    Dzisiaj Pan Jezus (J 13) przed odejściem do Boga Ojca zalecił, abyśmy się wzajemnie miłowali, bo po tym „wszyscy poznają, żeście uczniami moimi"...                                                                 

                                                                                                                                        APEL