Jak żyłbym przed narodzeniem Pana Jezusa? Nie mogę sobie tego wyobrazić. Przede wszystkim tkwiłbym w ciemnościach duchowych, bo nie było wówczas wylania działania Ducha Świętego.

    Zaczynam zapis, a serce wyrywa się z piersi. Jako lekarz nie mogę opisać moich stanów uniesienia w duszy. Jak można żyć wierząc, że czeka nas zgnilizna. Po co Pan Bóg dał ludziom rozum? Szukają tacy wszystkiego, badają minerały na Marsie i w spadających gwiazdach, a nie słyszą bicia dzwonów...wzywania, zapraszania, a nawet błagania naszego Prawdziwego Ojca: „przyjdź do Mnie, przyjdź...”.

    Dzisiaj chełpi się taki z obrażania Boga, a po zrobieniu ostatniego oddechu dowie się o Prawdzie i krzyknie przerażony spadając w ciemne Czeluści.

    Dla tych ludzi ważniejsze jest czekanie na koniec świata, który naprawdę nadejdzie. Wówczas, po przejściowej ciemności ukaże się wielki krzyż z promieniowaniem z miejsc wbicia gwoździ, ale większość i tak potraktuje to jako zwidy.

    Dzisiaj św. Rodzice przynieśli Jezuska do Świątyni w Jerozolimie. Podszedł do nich starzec Symeon, „człowiek prawy i pobożny”, któremu  Duch Święty objawił, ujrzy Mesjasza Pańskiego przed śmiercią. Po objęciu Dzieciątka wołał błogosławiąc Boga, że może już umrzeć w pokoju, bo jego oczy ujrzały przygotowane zbawienie dla wszystkich narodów.

    Przed chwilką miałem w ręku pismo: „Któż jak Bóg”. Teraz na widok stylizowanych aniołów moja dusza zawołała: „Panie Jezu! Moja Ostatni Miłości! Ile jeszcze tej tęsknej rozłąki?”.

    Na ten moment „spojrzał” Jezusek z otwartymi ramionami, a wzrok padł na napis: „Bóg z Boga, Światłość ze Światłości, Bóg Prawdziwy z Boga Prawdziwego”. Podczas Eucharystii kobieta przede mną padła na kolana i tak przyjęła Pana Jezusa.

    Pan jest dobry. Po modlitwach wszystkie awarie zostały usunięte, a serce zalało dziękczynienie. Ludzie wołają do Boga w obliczu wielkich nieszczęść, a trzeba to czynić także w codziennych kłopotach. Ja prosiłem o pomoc św. Józefa i teraz znalazłem się w pobliżu tego przybranego ojca ziemskiego Zbawiciela.

    W smutku i dziękczynieniu przekazałem Bogu nasze cierpienie i czas kłopotów. Dopiero na starość człowiek rozumie jak wielką łaską jest dom, łóżko, ciepło i poczucie bezpieczeństwa. Ciało sprawne i młode jest pewne swego.Większość nigdy nie ujrzy obdarowania, bo wszystko mieli od urodzenia. 

    Nasza wiara to prawdziwe bajki. Wszystko jest tak piękne i tak niesamowite, że mądrzy traktują nas jako głupie dzieci, bo jak uwierzyć, że siostrze Faustynie Matka Boża - podczas Eucharystii - podała Dzieciątko Jezus?

    Ci ludzie nie mogą dotknąć duszy, a życia wiecznego nie potrzebują, bo teraz pławią się w sławie, luksusach i swawolach. 

    To wszystko wróci podczas Mszy św. na zakończenie tego roku, gdy będę stał przed stajenką. Chór i lud będzie śpiewał kolędy, a znajoma podejdzie, uklęknie i przeżegna się przed tym symbolem Groty Narodzenia w Jerozolimie...                                                                                  APEL