Szatan zna przebieg dnia naszego życia; nękał mnie złym snem (byłem brudny, w pakamerze z dziećmi przestraszonymi pająkami).Teraz nie ustępuje na mszy porannej; ”sprawa emerytury, bank, Internet, izba Lekarska, bonzowie lewicy, IPN”.

    Atak jest celny, ponieważ przeszkadza w spotkaniu z Panem Jezusem. Nawet nie wiem o czym były czytania! Większość ludzi nie ma świadomości, że może mieć myśli „wpuszczane” (vide; wirusy w Internecie).

     Kapłan mówi, że Boga traktujemy wg własnej wygody,  zaniedbujemy życie duchowe (małe „wykształcenie„), a w potrzebie nie potrafimy bronić wiary. Ja dodałbym, że wiara to wielkie obowiązki.

    Nie można wejść do Królestwa Niebieskiego spacerowaniem na „obowiązkową” Mszę świętą! Samo przyjście do kościoła nic nie daje. Przeciętny człowiek nie ma pojęcia jak działa upadły Archanioł, a nawet śmieje się z bestii...i w ataku jest bezbronny.

    Kapłan podał mi pół Najświętszego Sakramentu…cóż to oznacza?

   Na środku stołu-stajenki, w pełni oświetlenia stoi Monstrancja. Kapłan klęczy w wielkim uniżeniu…smutek zalał duszę, a oczy łzy. Taka adoracja powinna trwać do końca świata. W tej sekundzie szatan uciekł z „moimi” myślami. To dowód, że  ratunkiem na wszystko jest Ciało Zbawiciela…zjednanie z Panem.

   "Emaus" to piękny ośrodek duchowości katolickiej, który powstał na zgliszczach bolszewickiej placówki wypoczynkowej. W serce wpadają słowa mojego profesora św. Pawła o przeciwnikach Boga, którzy nie uznają Jezusa za Zbawiciela.

     „Co do was to namaszczenie, które otrzymaliście od Niego, trwa w was (...)”. Błysk, że to  intencja dnia. Przypomniało się bierzmowanie młodzieży…biskup mówił do nich; ”wielu z was nie jest godnych nawet pogłaskania, nie mówiąc o nałożeniu rąk przekazujących sakrament”. To prawda, bo w naszym kościele na takich przygotowaniach młody człowiek mamrotaniem przedrzeźniał słowa modlitw.  

    Zobacz jak św. Jan Chrzciciel tłumaczył się na przesłuchaniu kapłanów żydowskich i świeckich;

   - Kto ty jesteś?

   - Ja nie jestem Mesjaszem.

   - Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem?

   - Nie jestem.

   - Czy ty jesteś prorokiem?

   - Nie.

   - Co mówisz sam o sobie?

    Zobacz co odpowie największy wśród ludzi, a najmniejszy w Królestwie Boga naszego; „Jam głos wołającego na puszczy. Prostujcie drogę Pańską [...]”. Wskazał dalej, że poprzedza  Zbawiciela, który nierozpoznany jest wśród Żydów, a on nie jest „godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała”.

     A  kim ja jestem? Czy daję odpowiednie świadectwo wiary? Czy mówię z mocą?...jak abp ordynariusz z Awinionu Cattenoz; „My wierzymy w Boga osobowego, Który posiada Imię, objawił Siebie i ukazuje nam Swoją Miłość”.

     Nasz biskup pięknie mówi o Eucharystii, a moje serce widzi to tak;

    „(...) Siostra Faustyna zobaczyła dwa jaśniejące promienie (...) Bóg umiłował człowieka (...)”. Ta Miłość Boga sprawiła dzieło zbawienia; poprzez „tak!” MaryiNarodzenie Pana Jezusa oraz Eucharystię. „[...] ukazała się Boża Światłość, Boża Dobroć,  Boża Moc [...]”. Eucharystia nie jest tylko pamiątka Ostatniej Wieczerzy. Sakrament Pojednania otwiera Niebo. Kościół bez Ciała Zbawiciela jest martwą ceremonią (mauzoleum Kim Ir Sena z pokojem płaczu).

     Święta Hostia - prawie z trzaskiem - pęka na pół. Serce zalała bliskość Boga; „Panie Jezu! tyle lat żyłem w ciemności…Twoja dobroć i łaska sprawiły, że ujrzałem prostotę posłannictwa! To zaczęło się tak dawno…i zakończyło w żłóbku…Jezu, Jezu mój!  jak to wszystko układasz? Dzisiaj spełniłeś moje pragnienie takiego spotkania, takiej adoracji w ciszy…dałeś Twoje namaszczenie i pozwoliłeś - w Swojej łaskawości - na osobiste spotkania ze świętą Siostrę  Faustyną (całowanie relikwii )”.

    Miłosierdzie Boże to wielka łaska, którą Jezus przekazał nam przez prostą zakonnicę, ponieważ Bóg był znany jako groźny sędzia, a to miłosierny i sprawiedliwy Ojciec. Słodycz i pokój zalały duszę…pragniesz, aby to trwało wiecznie. Łzy lecą po policzkach, a klęczenie nie wywołuje bólu.

    W najskrytszym pragnieniu nie przewidziałbym takiego spotkania z Apostołką Miłosierdzia. Bóg Najświętszy zadziwia aż do krzyku. Taka łaska, a tak mało chętnych do Raju: „(...) Nie bójcie się wieczności, tam czeka was Bóg, który jest Miłością, dla tej miłości warto żyć (...)”…zakończył kazanie biskup.  

    Śpiewana Koronka do Miłosierdzia, czuwanie przed Najświętszym Sakramentem. Płynie cała moja modlitwa „za pragnących poprawy”. Wokół siostry zakonne, kapłani, rzecznik Episkopatu, klerycy, wierni oraz  biskup, który podszedł - do mnie na świetlicy - i podał rękę !

     Zostałem na mszy o 24.00…ponownie całkowicie pękła Święta Hostia! Nie mogłem wyjść, a już 1.30. Czy planowałem taki przebieg tego dnia?                                        APEL