Nie wiedziałem, że drugi dzień Świąt Wielkanocnych będzie tak bolesny duchowo, a sprawi to odczytana intencja modlitewna, która wyniknie z nowenny do Miłosierdzia Bożego.
Rano ponownie było zimno i do kościoła pojechałem samochodem. Po Eucharystii chwytałem twarz w dłonie, a później podjechaliśmy z żoną pod „mój” krzyż. Później, podczas spaceru z odmawianiem mojej modlitwy łzy zalewały oczy. Tego nie można przekazać, bo to cierpienie nie jest znane ludziom...
To współcierpienie z Bogiem Samym, wielka łaska i przeszkody w odmawianiu tej modlitwy, która wymaga intymności, nawet padnięcia na twarz. Łzy same płynęły po twarzy, a serce zalewała wszechogarniająca Miłość Boża i ból, że ta cześć ludzkości może nie skorzystać z łaski zbawienia.
Ponownie wyszedłem na zakończenie tej modlitwy przed zachodem słońca. Nie mogłem się ukoić i podczas odmawiani „św. Agonii Pana Jezusa” powtarzałem kilkanaście razy niektóre Słowa umierającego na krzyżu Zbawiciela i ofiarowałem je z moim cierpieniem Bogu Ojcu;
1. „Dziś będziesz ze Mną w Raju”, a to wynagrodzenie za ufność dobrego Łotra
2. „Boże mój, Boże czemuś Mnie opuścił?”...nie można tego opuszczenia Pana Jezusa przekazać, a ja sam krążąc po boisku i pustej ulicy podlegałem temu cierpienie...nieskończenie powtarzając te słowa!
„Boże Ojcze Przedwieczny przyjmij - przez Niepokalane Serce NMP - święte opuszczenie Syna Twego na Golgocie za pogan i nie znających jeszcze Pana Jezusa". Ten ból wrócił podczas zapisywanie intencji, a nasilało go funkcjonowanie tego świata.
Świat chyli się ku zagładzie, a w TVN żartują "ze święconki" i epatują "swoich" wyznawców „lanym poniedziałkiem”. W tym czasie płyną obrazy nieszczęśliwych wypadków drogowych oraz zamachu na braci chrześcijan w Pakistanie! Samobójca, opętany nienawiścią zdetonował bombę w parku, gdzie zebrali się wierzący w Boga Objawionego (zginęło 70 osób, a 100 - 200 zostało rannych).
Jak wielki ból ma Pan Jezus, gdy widzi to wszystko... APEL