Trójcy Świętej              

    Po przebudzeniu pomyślałem, że dzisiaj jest wielkie święto mojego Boga Ojca. Przeżegnałem się i wolno odmówiłem „Ojcze nasz”, a właściwie „Ojcze mój”...

    Falami napływał smutek w którym przepraszałem za moje życie, wyczyny, dręczenie innych oraz sianie zgorszenia. Taki się urodziłem i takim byłem w szkole. Takie osoby są męczące w swoim środowisku i nie lubiane, bo chcą dominować.

    Przybycie do mnie Boga Ojca objawia się zawsze niezwykłą radością, której nie można wyrazić w naszym języku. To szczęście, które wyraża przytulenie dziecka przez ojca ziemskiego, ale dzisiaj trwam w smutku, który wyjaśni się podczas Mszy św.

    Tak, bo ja mam przybyć do Boga, który jest Patronem mojej świątyni. Wobec tego królowania  Świętego Świętych poczułem swoją marność, a żyję w codziennej łączności z Kościołem świętym. Cóż dopiero z letnimi katolikami, ludźmi oddalonymi od wiary, a na końcu z wrogami Boga.

    Po wyjściu do kościoła wielki ból zalał serce i zacząłem odmawiać koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz moją modlitwę w intencji dnia. Miałem tylko jedno pragnienie, aby została dla mnie jakaś chorągiew, ale moje rozczarowanie było wielkie, ponieważ przybyło mało ludzi.

    Dzisiaj będzie bierzmowanie młodzieży i nie było chętnych do procesji...wybrałem chorągiew z obrazem Trójcy Świętej.

    - Chodź pan, nie wstydź się Boga...zawołałem do odmawiającego zdecydowanie uczestnictwa w procesji. 

    Dodatkowy smutek zalał serce, ponieważ szliśmy w procesji bez Pana Jezusa Eucharystycznego, a dwóch kapłanów nie wyszło z nami od ołtarza tylko przyjmowali  „pochód” stojąc przy drzwiach zakrystii. Tak wielkie święto parafii, a my nie oddajemy należnej czci Bogu naszemu... 

    Zdenerwowałem się naszą obcesowością, bo więcej szacunku mamy dla zwykłego śmiertelnika, który łaskawie pojawi się w kościele. Przy byle okazji gra orkiestra i stoi kompania honorowa, a właśnie dzisiaj zapomniano o oddaniu godnej czci Bogu Ojcu. Bardzo ciężko żyje się takim jak ja na tym zesłaniu.

    Proboszcz na ten moment zalecił, aby często wołać: „Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu”, ale pomieszał to ze wspomnieniem przeżyć z oglądanego meczu drużyn niemieckich. Siostra Faustyna wspomni później, że mało jest kapłanów, którzy potrafią poprowadzić dusze. 

    Kapłan powiedział piękne kazanie o Bogu Ojcu. Święta Hostia przylgnęła do podniebienia i tak trwaliśmy z Panem Jezusem. Wracałem powłócząc nogami, bo ciało całkowicie zesłabło po uniesieniu duchowym. Natychmiast znałem intencję modlitewną dnia i w wielkim bólu płynęła moja modlitwa.

    Na nabożeństwie wieczornym do NMP ponownie doznałem szoku, ponieważ kapłan błogosławił nas Monstrancją w zwykłej komży i nikt nie zadzwonił...właśnie dzisiaj! Dlaczego kapłan nie ma żadnego kultu dla Chrystusa Eucharystycznego. 

    Podczas nabożeństw majowych proszą się słowa o Matce Jezusa, a płyną czytanki z życiorysami świętych. Jak czuje się święty, gdy widzi, że zasłania sobą kult Matki Bożej.

    Przed snem „spojrzał” Pan Jezus z zawołaniem modlitewnym: „Tyś Królem naszej ojczyzny i każdego z nas”. Zapaliłem świecę i skończyłem moją modlitwę dodając koronkę do Miłosierdzia Bożego...                                                                                                                                                   APEL