Na wczorajszej Mszy św. wieczornej miałem zaproszenie do spowiedzi, bo jeden z „moich” kapłanów siedział wolny, a ja - mimo kilku delikatnych natchnień -  wahałem się i nie podszedłem. Po Mszy św. była uroczystość podobna do drogi krzyżowej (Droga Światła) mająca zarazem charakter naszego dziękczynienia.

    To z mojej strony był pewien nietakt, bo rzadko zdarza się sytuacja, aby spowiednik przy pełnym kościele wiernych czekał i to w 1-wszy piątek! Ja wiem, że to była wielka łaska Boga...także dla niego, ponieważ miałem zamiar dać świadectwo wiary.

     Zapamiętaj! Szkody duchowe - w zlekceważeniu takiej łaski - mogą być nieodwracalne, bo „nie znamy dnia ani godziny”.  

   Dzisiaj jedziemy na film „Cuda z nieba” oparty na autentycznej historii dziewczynki Annabel Beam, która umierała z powodu porażennej niedrożności jelit, a tuż po hospitalizacji weszła z siostrą na suchy dąb, którego konar złamał się, a ona wpadła do pustego środka.

    Po kłopotliwej akcji ratowniczej (3 godziny) nieprzytomną zabrano do szpitala. W tym czasie miała przeżycia związane z przebywaniem poza ciałem...i trafiła do nieba. Bóg przekazał jej, że została uzdrowiona i ma wrócić...

   Ja to wszystko znam, ale cały film bardzo przeżyła żona. W tym czasie pokazywano niedzielne spotkania w lokalnej parafii ewangelickiej. Nie ma tam świętych obrazów i figur, ładnie grają, a w centrum jest pastor. Takie spotkania bez Eucharystii to wielka nędza duchowa!

    Rozumiałem cierpienie tej rodziny, bo 15 marca sam byłem (jeden dzień) w szpitalu. To naprawdę sprawia dużo kłopotów, także finansowych...szczególnie w przypadkach trudnych diagnostycznie. Do tego dochodzi przykra rozłąka z bliskimi.    

   Planowałem spowiedź rano, ale nie było kapłana. Przeprosiłem Pana Jezusa Miłosiernego, a z czytań w serce wpadły słowa Piotra i Jana, którzy uczynili ewidentny cud (uzdrowienie chromego od urodzenia) i Sanhedryn miał kłopot, bo to byli ludzie prości.

     Zakazali im nauczać w Imię Jezusa, ale Piotr i Jan odpowiedzieli: «Rozsądźcie, czy słuszne jest w oczach Bożych bardziej słuchać was niż Boga? Bo my nie możemy nie mówić tego, co widzieliśmy i słyszeliśmy»”.  Dz 4, 13-21

   W tym czasie psalmista wołał (Ps 118/117): „Dziękuję, Panie, że mnie  wysłuchałeś. Dziękujcie Panu, bo jest dobry, a Jego łaska trwa na wieki. Pan moją mocą i pieśnią, On stał się moim Zbawcą. (...) Nie umrę, ale żyć będę i głosić dzieła Pana. (...)”.

   W Ew (Mk 19, 9-15): „Po swym zmartwychwstaniu (...) Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której przedtem wyrzucił siedem złych duchów”. Nie uwierzyli w to Jego towarzysze pogrążeni w smutku. Później ukazał się dwom idącym do Emaus, a końcu „samym Jedenastu, gdy siedzieli za stołem (...)".

   Po powrocie do domu poszedłem na Mszę św. wieczorną, a w drodze odmawiałem koronkę i kontynuowałem moją modlitwę, którą rozpocząłem w centrum handlowym.

     Pan Bóg powtórzył wczorajsze zaproszenie do spowiedzi, bo ten sam kapłan był w konfesjonale i też nie miał penitentów. Powiedziałem mu o niegodnej Eucharystii po której doznałem zaślepnięcia na lewe oko i o pragnieniu przekazania Panu Jezusowi wczorajszej Mszy św.  za fałszywie oświeconych...w tym przywódców Państwa Islamskiego.

    Żałowałem, że nie przyjąłem łaski spowiedzi, a to sprawiło, że nie mogłem ofiarować Mszy św. Po Eucharystii, która złożyła się w „zawiniątko” zostałem całkowicie odmieniony duchowo i wzmocniony, a pragnienie odmawiania modlitwy sprawiło, że w ekstazie krążyłem i nie chciało się  wrócić do domu.

   Popłakałem się podczas śpiewania pieśni „jeżeli chcesz Mnie naśladować”. Tego uniesienia nie można przekazać naszym językiem, a w zawołaniach do Boga wołałem: „miej miłosierdzie nad tymi, którzy bardziej słuchają ludzi niż Ciebie, Ojcze”...   

                                                                                                            APEL