Prosiłem Boga o cud uzdrowienia bliskiej osoby, a rzadko wołam w swoich sprawach. Nie mogę opisać tego intymnego wołania. Proszona o wstawiennictwo s. Faustyna wskazała, że to "mały krzyżyk". Wzrok zatrzymał krzyżyk z relikwiami na jej piersi, a taki sam od lat noszę w ręku podczas modlitw.

    Tak faktycznie było, bo popełniono pomyłkę diagnostyczną. Niektórzy lekarze "pracują" zamiast służyć, straszą zamiast pocieszyć i na tym zarabiają. Napisałem do kolegi, który lekką ręką wydał wyrok i zapytałem czy nie uczynił tego specjalnie, bo diabeł ma różne metody, aby nas udręczyć. 

    Bóg sprawił cały ciąg pomocy...nawet zepsucie się samochodu było uzasadnione, bo pieszo trafiliśmy do odpowiedniego specjalisty i to w ramach NFZ, a czeka się miesiącami!

    Pasują tutaj słowa dzisiejszego psalmu: „Sławię Cię, Panie, bo mnie wybawiłeś i nie pozwoliłeś mym wrogom naśmiewać się ze mnie. /../ Zamieniłeś w taniec mój żałobny lament; Boże mój i Panie, będę Cię sławił na wieki. Ps. 30  Tak jest naprawdę, bo cierpienie, które zsyła na nas Bóg daje w końcu radość.

     Od ołtarza płynie Słowo, gdzie matka zmarłego syna zapytała z wyrzutem  proroka Eljasza, który u niej zamieszkał: "Czego ty, mężu Boży, chcesz ode mnie? Czy po to przyszedłeś do mnie, aby mi przypomnieć moją winę i przyprawić o śmierć mego syna?" .

    Prorok zabrał go i „zaniósł go do górnej izby, gdzie sam mieszkał” i wzywając Pana rzekł: "O Panie, Boże mój! Błagam Cię, niech dusza tego dziecka wróci do niego!" Dziecko ożyło, a kobieta powiedziała: "Teraz już wiem, że naprawdę jesteś mężem Bożym i słowo Pana w twoich ustach jest prawdą". 1 Krl 17, 17-24

    Także Pan Jezus ożywił „umarłego, jedynego syna matki-wdowy. Na oczach tłumu powiedział: "Młodzieńcze, tobie mówię, wstań". Zmarły usiadł i zaczął mówić... Łk 7, 11-17

    Tuż po przyjęciu Ciała Pana Jezusa „stała się jasność”, ponieważ byłem śpiący i daleki od słuchania kazania. Św. Hostia zgięła się na pół. Tak, bo dzisiaj napadnie mnie pustka duchowa, niemożliwość modlitwy i niechęć do pisania.

    Podjechałem na czuwanie przed Monstrancją i nabożeństwo do NSPJ, ale na tak wielkie miasto tylko garstkę interesuje bycie z Panem. Zło uczyniła sąsiadująca z nami kaplica, która odciąga wiernych. 

    Powstała "dzika parafia" nastawiona tylko na Msze św. niedzielne z "tacą". Ta kaplica powinna być używana do codziennych modlitw (koronki), spotkań duchowych oraz liturgii i celebracji specjalnych uroczystości w kurii. Zachłanność podzieliła społeczność. 

   Bardzo przykry jest czas, gdy  nie czuję obecności Boga i nie mogę się modlić. Przed północą wrócił Pan Jezus. Padłem na kolana i popłakałem się...

                                                                                                                           APEL