Kończę dyżur, ale po śniadaniu i sprzątnięciu wszystkiego trafił się jeszcze daleki wyjazd. Kierowca nie mógł trafić na miejsce wezwania, a to sprawiło, że poznałem intencję i mogłem się modlić. Na ten moment z radia płynęły słowa piosenki kto cygańskie serce ma, tego coś po świecie gna...
Zacząłem pracę w przychodni z sercem pragnącym pomagania potrzebującym, a tu same niespodzianki, bo ten prosi o lewe zwolnienie z pracy, a tamten ze świadkowania w sądzie. Niesmak, bo nie lubię odmawiać. Po dyżurze i pracy w przychodni stałem się senny i na Mszy św. byłem drętwy.
Podano informację o zagubieniu się dziadka w górach, którego GOPR szukał przez 20 godzin. Przepłynął cały świat zagubionych w poszukiwaniach...od bożków w Indiach poprzez św. Jehowy do bolszewizmu, który miał dać nam wieczne szczęście, a okazał się zbrodnią przeciw ludzkości. Ilu nie może odnaleźć swojego powołania życiowego.
Trafiłem do banku, ale był nieczynny. W drodze spotkałem zapartego w pogaństwie, który starzeje się, ale nie chce wrócić do Boga. Wg niego wszystkie religie są równe i tylko rozumowo można dojść pewnych spraw...Bóg zawsze był znany z surowości, a nawet z mściwości.
Na moje zapytania i sugestie miał natychmiastowe odpowiedzi: cel naszego życia? - nażyć się! nasze spotkanie jest nieprzypadkowe? - wszystko jest przypadkowe! Zaproszenie na Mszę św. codzienną zbył żartem, że nie pójdzie, bo pies się zgubi, a zresztą w kościele był z żoną w niedzielę! Jak takiego nienawracalnego dotknąć?
Dzisiaj, gdy to opracowuję (10 września 2013 r.) trafiłem do Urzędu Skarbowego, bo jestem zagubiony w trwającej sprawie spadkowej. Tam rozmawiałem z ochroniarzem zainteresowanym duchowością. Z szermierki słownej wynikało, że jest w miejscu które przechodziłem na początku mojego nawrócenia.
W jednym słowie to chrześcijaństwo + reinkarnacja. Nawet wypowiedział słowa o medytacji mistycznej typu wschodniego, ale wykazałem mu, że jest to droga błędna. Sama medytacja prowadzi do uniesienia duchowego poprzez wyciszenia ciała, ale ja to otrzymuje natychmiast...po zjednaniu z Panem Jezusem w Eucharystii. Na odchodne zaleciłem, aby nie błądził tylko zawołał do Ducha Świętego.
W nocy pisałem polemikę profesorem medycyny, który tkwi w światopoglądzie materialistycznym, a nasze myślenie traktuje jak bożka. To droga, którą nigdzie nie dojdzie. Można ją określić jako „lewe myślenie”. Tak jest też z racjonalistami oraz z naszymi psychiatrami po szkole sowieckiej.
W ręku znalazł się zapis wywiadu z 12.11.1993, który przeprowadziła Krystyna Czerni z Jerzym Nowosielskim w „Magazynie Gazety Wyborczej” 1993 nr 4 (wyd. warsz.). Obecnie połączyłem go z jej aktualnym art. „Bóg i szatani Jerzego Nowosielskiego” na wyborcza.pl i tam będzie moja polemika.
Wynurzenia duchowe słynnego malarza czytałem z mieszanymi uczuciami, bo obok pięknych słów o Panu Jezusie jako Zbawicielu znalazły się tam duchowe brednie na które nabrała się także moja córka.
To m.in. obietnica apokatastazy czyli powszechnego zbawienia z wizją pustego piekła! Szatan wskazuje nam, że możemy grzeszyć, bo Bóg jest miłosierny. Tutaj próbował wskazać, że potępienie nawet jednej duszy jest porażką Stwórcy.
Po co w takim razie jest Sakrament Pokuty, umartwienia, wyrzeczenia, posty i cierpienia zastępcze oraz modlitwy o które błaga Matka Boża i Pan Jezus! Po moich uwagach córka zdenerwowała się, a nawet protestowała.
Dalej autor przedstawił swoją drogę nawrócenia i stwierdził, że trzeba "studiować hinduizm, aby utwierdzić się w Chrystusie! Religia na pewnym poziomie swoich manifestacji zawsze jest wynaturzeniem. Przeżycia mistyczne św. Teresy z Avila czy św. Jana od Krzyża /../ odbiegają od normy przeżyć ludzkich”.
W obu doniesieniach nie ma słowa o Mszach świętych i Eucharystii oraz wykonywaniu woli Boga Ojca. Nie wystarczy otrzymanie łaski nawrócenia, bo bez trzymania się ręki Pana Jezusa nigdzie nie dojdziesz... APEL
Polemike edytowałem na forum Gazeta.pl w wątku: Wszystko jest prawdziwe w kościele katolickim. Autor: apel1943 (www.gazeta.pl forum religia) oraz na wolabogaojca.blog.pl, gdzie można dawać komentarze. Zapraszam.