W śnie jestem na jakimś wyjeździe...jak ja wrócę do domu? Po przebudzeniu stwierdziłem, że mamy przymrozek, a moje serce znalazło się  przy powodzianach. Naprawdę chciałbym przywieźć jakąś matkę z trójką dzieci, którzy mieszkają w jakimś internacie i nic nie mają.

    Bóg  pomógłby w ich utrzymaniu i z tak pięknym darem wrócilibyśmy do Nieba. Święty mówi, że wszystko trzeba czynić dla Pana Boga, a nic dla siebie. Poprosiłem Pana Jezusa, aby pokazał żonie, co oznacza brak domu i ciepłego mieszkania, bo była przeciwna mojemu działaniu.

  Nagle ujrzałem Mądrość Boga, którą wyraził w naszych kłopotach, a nawet nieszczęściach. W moim wypadku problemy pobudzają mnie do działania. Nikt  normalny nie pragnie cierpień, ale potwierdzi, że katastrofa smoleńska połączyła naród polski jak zasypanie górników w Chile (5 sierpnia 2010).

    Z TV płynie obraz powodzian, którzy odbudowują domy, ale nie mają gdzie wrócić. Jeszcze gorsza sytuacja jest na Węgrzech, gdzie przeszło tsunami chemiczne i wszystko raz na zawsze jest zniszczone. Pokazują reklamę firmy, która w ciągu kilku tygodni buduje składane domy z drzewa (po zalaniu można wysuszyć).

   Spotkałem pacjentkę, która ma dwie siedziby...druga z dziećmi - za którymi tęskni - jest bardzo daleko (300km). Zobacz jak posiadanie wypacza, bo: „mieć” zamiast „być”.

  Podczas błogosławieństwa Monstrancją zaprosiłem Pana Jezusa do mojego domu...”przyjdź Panie Jezu do mojego mieszkania”, a po Komunii św. słodycz zalała usta i duszę. Najczęściej jest to w kościele, a teraz dopiero pod kioskiem aż wołam:  „Panie mój! Słodki Jezu! Czuły Boże!”

    Łzy zalały oczy, ponieważ wrócił Pan Jezus. Wyobraź sobie oddalenie od Boga Prawdziwego i Nieba, gdzie nie możesz wrócić.

    Piszę, a TVP Historia relacjonuje okropności z II Wojny Światowej...akty terroru ze spaleniem 5 tys. miejscowości.  Płacz kobiet, bezsilność wobec Niemców, „partyzantów” i władzy sowieckiej. Przychodzili, rozstrzeliwali i palili domy. Podobnie było po awarii elektrowni atomowej w Czarnobylu...wywieziono wszystkich ze strefy zagrożenia. Nikt nie mógł wrócić do domu. 

    Jak Pan Jezus spełnił moją prośbę? Żona przez dwie godziny sprzątała przy figurze Matki Bożej, a ja zapomniałem, że nie wzięła klucza. Przeszło godzinę stała - bezradna i zmarznięta - pod blokiem...                                                                                                                                                                                        APEL