W śnie, na stoliku pokrytym dolarami ujrzałem książkę „Mistrz” Johna Pollocka. Co wybierasz pokerzysto? Po przebudzeniu padł sygnał; „pomódl się”. Padłem na kolana przed wizerunkiem Zbawiciela z Całunu z okładki tej książki i ze złożonymi rękoma zawołałem; „Panie Jezu! Niech te wakacje będą z Tobą”.
Ponownie zrobiłem znak krzyża i to wszystko. Nie czyniłem tego od 20 lat, ale teraz wiem, że to był początek mojej przemiany. Te dni pragnę poświęcić na porządki; malowanie i tapetowanie, sprzątanie garażu oraz piwnicy, zrywanie owoców na działce.
Przed śniadaniem przeczytałem zdanie; „Zbawicielu mój, bądź dziś ze mną”. Straszliwy upał, a w piwnicy nieczystości po awarii kanalizacji! To praca dla mnie (pokuta), a jako podziękowanie-zapłatę przy śmietniku znalazłem 50 gr. Nawet to mi się nie należało!
Z „Rozmów z Mistrzem” W. Dąbrowskiego wypłynęły przemyślenia;
- czyn dobry nie wymaga pochwał i jest nieśmiertelny
- nie pragnij tego, co ci niepotrzebne
- oddzielaj sprawy ludzkie od Bożych
- nie rzucaj złych sądów o innych.
Po latach powiem, że to rady dla dążącego już do świętości, a nie dla początkującego w rozwoju duchowym lub dopiero wracającego do wiary!
Przypomniał się też drugi sen w którym podczas jazdy samochodem zobaczyłem trzech ludzi w rynsztoku. Właśnie ich oceniałem, a odwrócona osoba błogosławiła ich i powiedziała do mnie; „Pan kocha także upadłych, nie oceniaj, bo to może zdarzyć się każdemu”.
To dobry dzień z pierwszym krokiem za Jezusem. Padłem umęczony, a na szczycie pragnienia snu mignął obraz 3-latka z zębami wampira, który zabełkotał coś po rusku…szatan poczuł wymykanie się swojej ofiary!
Urlop, a wzywają do chorych. Trafia się bogacz i biedak. Bogaci chcą się wykupić (drogie leki, profesor, narzekanie na zwykłą służbę zdrowia). Bezinteresownie załatwiłem biedną staruszkę oraz jej brata. Wystarczy wdzięczność ich serc.
Jako lekarz pragnę swoją pracę wykonywać dokładnie, w pokoju ważyć słowa i od nikogo nic nie brać. To moje największe marzenie. Ja chcę dawać i nic w zamian. Największą radość odczuwam podczas niesienia pomocy biednym i opuszczonym. Naprawdę taki byłem wówczas...
Wczasy. Zakopane. Wieczorem poszliśmy do kościoła. Prosiłem Jezusa o wskazanie kapłana, ponieważ od 20 lat nie byłem u spowiedzi. Organista właśnie śpiewał; „Mój Mistrzu, przede mną droga, którą przebyć muszę, tak jak Ty /../ poniosę wszystko jeśli będziesz ze mną zawsze Ty”.
Łzy zalały oczy, ponieważ pragnę Eucharystii, a nie mogę podejść. Dopiero w takiej chwilce rozumiesz, co oznacza oddalenie od Boga i jak wielką łaską jest kapłan. Na wielkim zdjęciu Tatr wzrok zatrzymał napis: „Szukasz Boga popatrz na góry”.
Z włączonej kasety popłynie audycja o Stanisławie Wyspiańskim, gdzie była także modlitwa do Maryi; „wskrześ w nas dusze tak silne, jak długie są nasze cierpienia”. W kościółku zaprojektowanym przez St. Witkiewicza wystawa malarstwa ludowego, gdzie była Matka Boża Cygańska i Zbójnicka.
Teraz kościół w Bukowinie Tatrzańskiej. Czekam na spowiedź; nie ma odwrotu! Przede mną jedna osoba, ale ksiądz wyszedł do odprawiania nabożeństwa. Jeszcze tydzień, może zdążę. Znowu pieśń o Mistrzu! Kapłan mówił o tym, że często odkładamy sprawy duchowe, a śmierć przerywa plany.
Dalej krążyłem po kościółkach; Pincza, Mursasihle i Poronin. Tam spotkałem słowa modlitwy dziecka z Ameryki Łacińskiej; „Ty jesteś tu! Czuję Twoją obecność. Czuję jak Twoja obecność prowadzi mnie”. Trafiłem też do Częstochówki i świątyni Salwatorianów. Koniec wczasów. To nieudany czas szukania spowiednika na własną rękę. Dom. Na działce pochyliły się słoneczniki…
A co sprawiła moja modlitwa i pomoc Pana Jezusa? Dowiesz się o tym w zapisie z 15.08.1988...za powracających do Boga!
APeeL