Jakim językiem przekazać Ci moją tęsknotę za Bogiem Ojcem, Panem naszego obecnego życia i  wieczności. Ludzie zabijają się o różne „dobra” ziemskie, ale cóż masz czego byś nie otrzymał od Boga?

    Idę i wołam w mojej modlitwie i nie mogę nadziwić się trwaniu braci Polaków w wierności władzy ludowej...dla wielu z nich jest to cel życia, bo naprawdę uwierzyli w „związek bratni, który miał ogarnąć ludzki ród”.

     Jeżeli nie wiesz, że masz Ojca Prawdziwego, a przed tobą jest życie wieczne to zostajesz ogłupiony przez Przeciwnika Boga i jego agentów, którzy czują się panami tego świata. To małpowanie Boga, którego istnienie negują i cały czas ćwiczą się w szkodzeniu tym, którzy nie są z nimi.

    Stąd popisy lotnika („maładiec”) Fed. Rosyjskiej. Podobni do niego bombardowali bloki w Syrii, aby przegonić podobnych do nas ze swoich siedzib. Jako dzieci Jedynego Ojca powinniśmy wykazywać się, ale w służeniu sobie, niesieniu pomocy i ratowaniu w potrzebie.       

     Wyszedłem na Mszę św. poranną wołając w mojej modlitwie „za pragnących Boga Żywego”. W tym momencie nic nie może ukoić mojego cierpienia z powodu rozłąki z Deus Abba (Tatą). Płaczę nawet podczas zapisywania tego (po 3-4 godz.), a  rozumie to każde dziecko-sierota potrzebujące przytulenia.

    Tak właśnie czuję się w tym momencie, a ból tęsknoty łagodzi moja modlitwa, a właściwie krzyk w duszy: „Jezu! Miłości moja, bądź uwielbiony i zmiłuj się nad spragnionymi Boga Żywego...Matko Miłosierdzia módl się nad nami...Ojcze Przedwieczny miej miłosierdzie nad spragnionymi Ciebie”.

    Cała Msza św. o 7.30  to był jeden wielki ból, a każde słowo kapłana wywoływało pragnienie chwytania twarzy. Mój stan przeżył wcześniej psalmista, co wyraził w Ps 42[41] „dusza moja pragnie Ciebie, Boże (...) Boga żywego (...) który jest weselem i radością moją (...) Boże mój, Boże.” Ja jestem w lepszej sytuacji od niego, bo mogę przystąpić do Ołtarza Bożego i otrzymać ukojenie w Eucharystii... 

    Dopiero w tym cierpieniu zrozumiesz jak wielkim darem Boga dla nas - na tym zesłaniu - jest misterium Mszy św. podczas której Pan Jezus nadal oddaje za nas Swoje życie. To wszystko trwało, a ja nie miałem się gdzie skryć, aby rzewnie zapłakać. W uniesieniu duchowym cały czas klęczałem, bo jestem świadomy, że jest to zarazem współcierpienie ze Zbawicielem.

    Wczoraj zostałem upewniony, że idę za Dobrym Pasterzem i zostanę wyprowadzony z tego zesłania przez otwartą bramę (J10, 1-10), a dzisiaj Pan Jezus dodał, że wszyscy, którzy słuchają Jego głosu i idą za Nim otrzymują życie wieczne (J10, 22-30).               

     Po Mszy św. wieczornej serce zalało pragnienie modlitwy, ale kapłan szybko skończył nabożeństwo i natychmiast zamknięto kościół, a tak pragnąłem bycia sam na Sam z Bogiem Ojcem...     

                                                                                                                         APEL