Nie wiedziałem czy mam jechać na posiedzenie Okręgowej Rady Lekarskiej, ale wczoraj po Mszy św. napłynęło, że to jest obrona krzyża i danie świadectwa wiary.

  Nowym członkom rady lekarskiej mam pokazać zdjęcia zdemolowanego przez psychiatrę miejsca kultu religijno-patriotycznego oraz przekazać skrót doznanych bezeceństw, bo wierchuszka wszystko chowa.

    Siedziałem w nocy, ale zerwałem się na Mszę św. poranną, a dusza zaczęła śpiewać: „Pod Twą obronę Ojcze na niebie"... Nad garażem przywitało mnie 5 gołąbków, które krążyły nade mną. Bardzo lubię ten znak, a dodatkowo na murze cmentarnym ujrzałem słowo „Jestem”.

    Bóg wie wszystko o mnie i Jest ze mną. „Panie! Okaż Swoją moc”. Poprosiłem, aby Bóg wytrącił argumenty z rąk manipulatorów oraz wyzwolił mnie od tych fałszywych braci, którzy trwają w głupim chamstwie. Nie chcę już tłumaczyć się z mojej wiary.

    W ramach - później odczytanej intencji - celebrans wysłał ministranta, aby otworzył drzwi świątyni, bo drugi kapłan boi się przeziębienia, a obaj dbają o swoje zdrowi. Dodatkowo nie pozwolił siostrze zaśpiewać „Święty, Święty, Święty” tylko mówił sam...jakby na złość. Tamten odszedł od ołtarza i zamknął kościół!   

    Jakby na polecenie z Nieba siostra zaśpiewała „Wesoły nam dzień nastał. Alleluja”. Padłem na dwa kolana, a Eucharystia ułożyła się w laurkę, zwinęła w łódź i dar (zawiniątko). Serce i usta zalała słodycz i napłynęła moc z pragnieniem dawania świadectwa wiary i ewangelizowania.   

    Po krótkim śnie ruszyłem w drogę z mocą Bożą, a przypomniał się Piotr i jego słowa do porażonego: „Weź swoje łoże i chodź”. Po drodze wzrok zatrzymało wielkie zdjęcie Pana Jezusa Miłosiernego z napisem: „Ufaj mi. Jezus”.

    Na parkingu nie było żadnego miejsca, ale właśnie wyjechał samochód. Za Izbą Lekarską przywitała mnie figura Pana Jezusa Zmartwychwstałego, którą ktoś odnowił. Miałem natchnienie, aby odbić materiały dla kolegów, a właśnie natknąłem się na panią do której byłem kierowany!

    Lekarzom niezorientowanym w sprawie pokazałem zdjęcia, wyjaśniłem, że nigdy nie zostałem dopuszczony do Naczelnej Rady Lekarskiej, bo sprawa jest żenująca dla samorządu lekarskiego.

    Powinno zbadać się powalającego krzyż Pana Jezusa oraz kolegę, funkcjonariusza publicznego, który zaocznie stawia rozpoznania choroby psychicznej...za słuszną krytykę organizowania strajków politycznych i wielofunkcyjności działaczy.

    Izba Lekarska jest od stanowienia prawa i jego przestrzegania, a nie od badania wiary w Boga przez niedouczonych psychiatrów, którzy traktują nas jako jedność psycho-fizyczną bez duchowej. Rozmowa z nimi nie ma nic wspólnego z badaniem...to „debatki” jak z posłanką Senyszyn lub racjonalistami na forach internetowych.

    Komisja lekarska w czerwcu 2008 roku była bez przewodniczącego. Kolega wypoczywał w ciepłych krajach, a później podpisał, że mnie w tym czasie badał! Mimo odwołania do NRL zawieszono mi pwzl w sposób przestępczy.

    Prezydium NRL zamiast odesłać sprawę do I instancji powołało trzecią komisję lekarską złożoną z samych funkcjonariuszy publicznych (jeden z nich był wówczas prezesem OIL w Toruniu!). Po zapoznaniu się z wyczynami kolegów można powiedzieć, że jest to gangsterstwo.

    Strach tutaj przyjeżdżać, bo Krzysztof Makuch na posiedzeniu poprzedniej ORL (październik 2013 r.) nakrzyczał na mnie dlaczego nie zgłosiłem się do prof. Jacka Wciórki, a nie pozwolił powiedzieć, że nie dano mi skierowania.  

    Nie wyraziłem zgody na żadne dalsze badanie, bo nikt nie odpowiedział za niezgodne z przepisami powoływanie 5-u komisji lekarskich! Żaden psychiatra nie będzie diagnozował mojej wiary w Boga i miłości do Pana Jezusa. Ponadto nie wolno kierować kogoś do psychiatry jeżeli nie wyraża zgody... chyba, że zagraża sobie i innym.  

    Na Mszy św. wieczornej byłem drętwy także podczas Tajemnic Światła. Serce zalała radość dopiero pod „moim” krzyżem, gdzie podlałem kwiaty i zapaliłem Panu Jezusowi lampki...                                                                                                       APEL