NMP Wspomożenia Wiernych
W śnie trwał podział spadku, a mam wielką nadzieję, że przed śmiercią otrzymam parę centów. Po przebudzeniu kontynuowałem pisanie protestu wyborczego, bo nomenklatura samorządowa chce utrzymać stanowiska w Izbach Lekarskich, gdzie wszystko jest fałszywe.
Wymyślono, że kandydat może zgłaszać samego siebie! Wstajesz na sali i opisujesz swoje zalety, pełnione dotychczas funkcje, otrzymane odznaczenia i stwierdzasz, że jesteś jedyny...nawet w kabarecie Rewińskiego nie byłoby to śmieszne, a tutaj profesorowie, docenci i lekarze.
Wyszedłem na Mszę św. z sercem pełnym rozterki. Ten świat bardzo rozprasza, pożera pokój, przeszkadza w modlitwach i kontakcie z Bogiem.
Na ten moment kapłan zawołał, że tylko Pan Jezus pociesza nas w każdym utrapieniu. To prawda, bo nigdzie nie uzyskasz mocy duchowej. Normalni ludzie nie wiedzą o tym i dręczeni często popełniają samobójstwo (Lepper, Petelicki).
Oprawcy często bawią się swoimi ofiarami jak kot z myszka, bo stalking ma nieskończoność kombinacji. Ktoś to powinien ujawnić, bo ofiary nie opisują jak są uderzani. Przecież mamy Polaków pragnących oddać życie za ojczyznę.
W czytaniach była mowa o przyjacielu: „/../ Wierny bowiem przyjaciel potężna obrona, kto go znalazł, skarb znalazł. /../ Wierny przyjaciel jest lekarstwem życia; znajdą go bojący się Pana”. Syr 6, 5-17
Takim prawdziwym przyjacielem jest Pan Jezus...na wieczne czasy. Nigdy nie zdradzi, zawsze przyjdzie z pocieszeniem, a na pewno będzie przy naszej śmierci.
„Upadnij na kolana ludu czcią przejęty, uwielbiaj Swego Pana...Święty, Święty, święty”. Przed Eucharystią powtarzałem: „nigdy nie byłem, nie jestem i nie będę godny” i tak w koło... popłakałem się podczas przyjmowania św. Hostii.
W kilka sekund zostałem całkowicie odmieniony. Moc i pokój zalały serce, a wszystkie "ważne sprawy" odeszły (kuszenie).
Na nabożeństwo do NMP i na zamówioną Msze św. wieczorną pojechaliśmy do pobliskiego kościółka, gdzie trafiłem pod stacją z Matką pod krzyżem umierającego Zbawiciela, a na ławce znalazłem obrazek z Dzieciątkiem Jezus i słowami o prawdziwej nadziei.
Ile ludzie mają różnych pragnień: otrzymania spadku, ożenku, wygrania w loterii, na sprawiedliwe zakończenie sprawy, uzyskanie zdrowia, narodzenie potomka, wybór na stanowisko...
Podczas śpiewu litanii dobiegał do mnie głos chłopczyka w wieku wnuczka. Dzieci to symbol Bożej prostoty i świętości. Jak takie modlitwy koją Najświętsze Serce Boga.
Przed przyjęciem Pana Jezusa padłem na dwa kolana. Św. Hostia pękła na pół, a moje serce zalało poczucie obecności Boga naszego, które będzie trwało aż do porannej Mszy św. Nagle stałem się innym człowiekiem...poważnym i pełnym odpowiedzialności za świat.
Cały czas miałem przed sobą Monstrancję. Wszystko nabrało perspektywy wieczności, a najważniejsze stało się zbawienie ludzkości. W tym stanie nie możesz oglądać telewizji i czytać prasy, bo trwasz w Bożej zadumie.
Jakże Bóg prowadzi i jakie daje ciągi zdarzeń duchowych. Choroba, cierpienie, zaproszenie do ciężko chorego z próbą w której pomagasz z radością, a Pan obdarowuje prawie intymną Mszą świętą.
To tajemnica cierpienia, ale jasna w Świetle Bożym, bo jak zranione dziecko biegnie do tatusia...tak jest z tymi, którzy zwracają się ku Bogu.
To wyjaśnia zatrzymanie wzroku na stacji z umierającym Panem Jezusem i Matką pod krzyżem, bo naszą prawdziwą nadzieją jest powrót do Nieba, które otworzył Odkupiciel... APEL