Dzisiaj opiszę przebieg odczytu Woli Boga i efekt tego. Żona wyszła wcześniej na Mszę św. a ja czułem pokusę, że mam jechać samochodem. Normalny człowiek powie: nie ma gość innych problemów to zajmuje się głupotami. To prawda, bo ludzie "normalni" zajmują się sprawami „ważnymi”, a w niedzielę „odpoczywają” po dorabianiu się z pracy rąk...innych!

    Wyświęciłem pokój i wróciłem do łóżka, ale do końca nie wiedziałem czy popełniłem błąd. Zawsze wyjdzie to w późniejszym przebiegu dnia. Pewny byłem jednego, że takie "kręcenie się" jest typowe dla kuszenia...

    Po śniadaniu wzrok zatrzymał wystający tygodnik „Któż jak Bóg” w którym przeczytałem świadectwo „Bóg mnie ocalił”. Młody człowiek  „rozwijał się” duchowo pod kierownictwem guru (joga, buddyzm, okultyzm).

    Po wielu latach padł na kolana i zawołał: „Boże, co tu jest grane? Gdzie ja jestem”?  Tak też było ze mną, gdy po latach pogańskiego życia - w środku nocnego dyżuru w pogotowiu - przeżegnałem się na kolanach. 

    Jeśli uważasz, że następnego dnia pobiegniesz do Pana Jezusa to bardzo się mylisz, bo wówczas zostaniesz uderzony z wielką mocą. Przekażę Ci opis tego nieszczęśnika, który doznał horroru (to znane ze świadectw innych): szatan zdemolował jego „ułożoną” osobowość, nie mógł wrócić do swojego domu, gdzie gasły żarówki i przestał działać telefon i radio.

    Wszędzie czuł obecność zła i przez pół roku nie mógł wejść do kościoła...patrzył tylko z odległości na Sanktuarium Miłosierdzia Bożego, a w tym czasie różańce rwały się w jego rękach. Do tego czasu nie wierzył w realne istnienie szatana.

    Po Sakramencie Pojednania wrócił do domu i spalił całą literaturę okultystyczną, drzewko szczęścia, wizerunek Buddy, kamienie, a nawet meble i łóżko na którym spał guru oraz jego uczniowie. Dzisiaj prosi wszystkich za św. Pawłem: „Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozory zła” (1 Tes 5,21-22).

    To przykład człowieka, który trafił na szczyt piramidy duchowego zła. Na czym polega błąd ludzi, którzy wchodzą na taką drogę prowadzącą do zguby? Pan Jezus mówi: „Robisz krok przyjdź najpierw do Mnie”.

    Ja znam to, a dzisiaj ujrzysz działanie złego, który namawiał mnie do pójścia na Mszę św. o 7.00, a później mamił pisaniem (nie szło), robieniem śniadania (żonie nie pasowało). On w moim przypadku nie miał mocy, bo pokój  jest wypełniony obrazkami świętych, a w piśmie „Któż jak Bóg” był wizerunek Świętego Michała Archanioła.

    Wróćmy do dalszego przebiegu dnia. Po drzemce napłynęło zaproszenie do wyjazdu na Mszę świętą. Wówczas napłynęła nagła myśl: „Sanktuarium 11.30”. Tak znalazłem się w miejscu, gdzie 25 lat temu wróciłem do Boga.

    W kolejce do spowiedzi napłynęło, aby Matce Bożej ofiarować całe moje życie (przebyte cierpienia, których nie uświęciłem). Nigdy nie wpadłbym na ten pomysł, a to właśnie mój podarunek. Napłynął J. P. II  z „Totus Tuus” („cały Twój”).

    Wprost pasują tutaj słowa proroka Izajasza z czwartku, gdy w serce wpadały słowa: „Śpiewaj z radości, /../ wybuchnij weselem i wykrzykuj, /../ Nie lękaj się, /../ nie wstydź się, bo /../ miłość moja nie odstąpi od ciebie i nie zachwieje się /../”.  Iż 54, 1-1

    Płynie psalm: „Sławię Cię, Panie, bo mnie wybawiłeś /../ z krainy umarłych wywiodłeś moją duszę i ocaliłeś mi życie spośród schodzących do grobu”. Ps 30

    Ja nie wiem kiedy psalmista to wołał, ale tak właśnie dzisiaj krzyczy moja dusza. Ludzie naprawdę nie pamiętają o Świętości Boga i o Jego Dobroci. Nie śpiewają z wdzięcznością za to, że zamienia nasz „żałobny lament w taniec”. Piszę to, aby pokazać, że czas nie ma znaczenia, bo psalmista i ja to „przybrani bracia”.

   Trafiłem do spowiedzi, bo pragnę, aby szatan stracił moc w kuszeniu (w nienawiści do prześladowców). Kapłan zalecił odmówienie koronki „za tych, których skrzywdziłem w życiu”, a ja niedawno opracowałem właśnie taką intencję z 1993 roku.

    Po Komunii św. klęczałem, a dzieci śpiewały; „dusza wielbi Pana dziś i mój duch się raduje w mym Zbawicielu”. Przed wyjściem wołały jeszcze do Matki Bożej, aby „otworzyła Swoje ramiona i przygarnęła mnie”.

    Pokój i radość zalały serce z powodu prawidłowego odczytu natchnień, które sprawiły pojednanie z Bogiem, ofiarowanie cierpień Matce Jezusa w ramach dziękczynienia za nawrócenie oraz obdarowania (finansowe) potrzebujących.       

     Ja  teraz jestem całkowicie innym człowiekiem. Milczę, nie interesuje mnie telewizja, a spowiedź sprawiła, że szatan stracił moc. Po drzemce napłynęło, abym zapalił świeczkę zapachową i pomodlił się, ale nie znałem ostatnich intencji. Nagle napłynęło: 

czwartek - za chwiejnych jak trzciny na wietrze 

piątek - za dbających o czystość

sobota - za pozbawionych wszystkiego

dzisiaj - za tych, którzy są wdzięczni za nawrócenie! 

                     Powiem ci, że poczułem się świętym, a łzy zalały oczy... 

                                                                                                                                     APEL