W nocy przeszła nawałnica, a teraz budzi się piękny dzień. Tuż przed Mszą św. serce zalała tęsknota za Bogiem, a wywołał ją tytuł art. „za małe me serce, za małe” o poezji w „Gościu niedzielnym”.

    Takie właśnie jest moje serce. Łzy zalały oczy z powodu nagłej obecności Boga, a ból ukoiła  koronka do miłosierdzia. Tego nijak nie można przekazać...może  zrozumie to matka kochająca dzieciątko.

    Na Mszę św. pojechałem do „powiatowych Łagiewnik” i po czasie chciałbym  krzyczeć za prorokiem Jeremiaszem: Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś. Stałem się codziennym pośmiewiskiem, wszyscy mi urągają. /../ słowo Pana stało się dla mnie każdego dnia zniewagą i pośmiewiskiem. I powiedziałem sobie: "Nie będę Go już wspominał ani mówił w Jego imię". /../ Czyniłem wysiłki, by go stłumić, lecz nie potrafiłem. Jr 20, 7-9

    Przetłumaczę te skargi uwiedzionego przez Boga. W moim stanie pragniesz jednego: mówić tylko o Bogu i nawracać, ale to nie wywołuje zainteresowania, a wszyscy pukają się w czoło. To wariactwo wywołuje opór i postanowienie, że już nie będę tego czynił. W złości napływa, że wszystko zniszczę, nie będę pisał, mówił i dawał świadectwa wiary!   

    Po czasie wiem, że to napływa od szatana, który podsuwa życie normalne czyli szczęśliwe. Po co narażać się dla Boga, przecież lepiej jest tym, którzy podobają się ludziom! Mija kilka godzin, wraca miłość do Boga i pragnienie ewangelizowania, a nawet oddania życia za wiarę. W Korei Północnej skaczą takim po głowach, a oni trzymając się za ręce wołają „Jezu! Jezu!”.

    Nikt, nigdy nie pokona uwiedzionych przez Boga. Cóż obchodzi mnie opinia mądrusiów, głupkowatych ateistów i wszelkiej maści jawnych i skrytych wrogów Boga („plew”). Z drugiej strony za nich płyną dni mojego życia (intencje modlitewne).

    Potwierdza to św. Paweł:  „Proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, /../ Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się /../”. Rz 12, 1-2

    W tym momencie Jeremiasz, św. Paweł i ja stanowimy jedno, a właśnie dołączył do nas psalmista, który woła: Ciebie, mój Boże, pragnie dusza moja. / Boże mój, Boże, szukam Ciebie /../ Ciało moje tęskni za Tobą, /../ Twoja łaska jest cenniejsza od życia, /../ Do Ciebie lgnie moja dusza, /../”. Ps 63 2-6, 8-9

    Nie zrozumiesz tego. Nawet ja do czasu Komunii św. byłem normalny, ale  wszystko wyjaśniają słowa Pana Jezusa: "Jeśli kto chce pójść za Mną, /../ niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. /../". Mt 16 21-23

    Garstka podeszła po Ciało Zbawiciela aż kapłan zwrócił uwagę, że nie wystarczy przyjść tutaj i posiedzieć w słoneczku. Ja jestem tego dowodem. Gdybym nie przyjął Pana Jezusa to nic nie zmieniłoby się w mojej duszy. To zjednanie z Ciałem Świętego Świętych sprawia przemianę człowieka złego lub „normalnego” w świętego.

    Po Komunii św. padłem na kolana, a później „spojrzała” stacja drogi krzyżowej: Pan Jezus biorze krzyż. Pokój i słodycz zalały serce. Zobacz jak mieszają się uczucia: tęsknoty za Zbawicielem, złości na prześladowców wpuszczanej przez złego i całkowita przemiana duszy po zjednaniu z Panem.

    Nie wiem jak Bóg to sprawił, że w nocy czytałem wizję M. Valtorty (dzieło ma XV tomów), gdzie Pan Jezus w mrocznej jaskini, z twarzą przy ziemi modlił się do Ojca. Płakał z powodu zdrajcy Judasza, a ja razem z Nim.

   Przypomniał się piątek i moje wołanie do MB Częstochowskiej: za ks. Piotra Natanka, znajomych i  kolegów lekarzy, a także za „wrogów”. Moje serce przeniknęła miłość Matki Bożej do Jej dzieci i połączyła mnie z nimi. To łaska, bo my widzimy wszystko od Boga...   

                                                                                                                                           APEL