Wstaje piękny dzień, który trzeba zacząć od spotkania z Panem Jezusem. Nie myśl, że sługa Pana zrywa się ze snu i jest jak skowronek. Ten skowronek musi po przebudzeniu stoczyć bój z Bestią, która atakuje prześladowcami, zgniłym państwem i bezczelnością rządzących.

    Towarzysze przestraszyli się utraty władzy i odpowiedzialności za 4 lata demolowania mojej ojczyzny. Prawdopodobnie szykują jakieś bomby z opóźnionym zapłonem, a jeżeli to nie wystarczy to „na chama” sfałszują wybory, bo raz zdobytej władzy nie oddamy.

    W tym czasie wmawia się ludziom, że PiS za wszelką cenę chce "dorwać się do władzy"! To tak jakbyś Kubicy lub Adamkowi zarzucał chęć zdobycia mistrzostwa, himalaiście szczytu, a mnie krytykował za pragnienie świętości. 

 - Co kościoła pilnujemy? Skąd ten smutek na twarzy? Brak radości? Pan Bóg rozdaje ją w Komunii świętej...tak wyrwało się do znajomego, który „zawieruszył się” w tym życiu. 

    Na ten moment do kościoła idzie staruszka z ustami wymalowanymi jak pani Staniszkis, a w tym czasie młodzian woła do stojącego, że „niech się nie przyzwyczaja tylko wchodzi do środka”.

    Przed obrazem Pana Jezusa Miłosiernego i przed MB Fatimską stoją zmarniałe kwiaty, a  przed tablicą zmarłego proboszcza świeże z wieczną lampką. W ten sposób jest "karany", bo wstydzi się tego świeckiego kultu.

    Uśmiecham się podczas czytania, bo: „Szczęśliwy mąż, który ma dobrą żonę /../ osiągnie pełnię wieku w pokoju. Dobra żona to część dziedzictwa i jako taka będzie dana tym, którzy się boją Pana; wtedy to serce bogatego czy ubogiego będzie zadowolone  i oblicze jego wesołe w każdym czasie./../ Wdzięk żony rozwesela jej męża, a mądrość jej orzeźwia jego kości. /../ ”. Syr 26 1-4, 13-16.

    Pan Jezus ożywił zmarłego syna wdowy z Nain, którego właśnie wynoszono. Po słowach „Młodzieńcze, tobie mówię, wstań” trup siadł i zaczął mówić, a wszystkich ogarnął strach!  Łk 7 11-17. Wyobraź sobie radość jego matki.

    Po Komunii św. słodycz i pokój zalały serce aż chciałbym tutaj zostać. Później na forum internetowym napisałem:

    << Cudem ostatnim jest Eucharystia i innego już nie będzie. Ten cud nie polega na znakach widzialnych (dla niedowiarków), ale na tym, że Pan Jezus jedna się z moją duszą. Następuje jej oczyszczenie i na krótki czas staję się świętym.

    My uważamy, że świętość to coś nieosiągalnego, a wystarczy tylko Sakrament Pojednania, ale wynikający z pragnienia czystego serca. Zapraszam na codzienną Mszę św. która jest największym darem Boga na ziemi. Nic lepszego nie uczynisz przez 30 minut. >>

    Przed kościołem odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego i trafiłem do cukierni, gdzie  wnoszono tort, parzyła się kawa dla gości i pachniały smakołyki. Na poczcie odebrałem „Rycerza Niepokalanej” z którego „patrzyła” na mnie MB Uśmiechnięta z Inowrocławia! W tym czasie w TV wiwatowali „przewrotowcy” z Libii.

    Pojechałem na Mszę św. wieczorną, ale trafiłem na śluby. Szkoda, że narzeczonym nie czytano wczorajszej Ewangelii  o pierwszym cudzie Pana Jezusa w Kanie Galilejskiej, gdzie przemienił wodę w wino, a które pochwalił starosta weselny.

    Pasowały też słowa opisu dobrej małżonki z czytania porannego, ale dano inne. Życzenia, kwiaty, całusy, którym wtórowała orkiestra z małymi chłopcami i wielkimi trąbami.

    Wróciły słowa Ps 90: „Nasyć nas o świcie swoją łaską, abyśmy przez wszystkie dni nasze mogli się radować i cieszyć”. Pan dał dwie porcje dobrych lodów. Kończę zapis, a płyną obrazy z Meksyku, gdzie trwa festiwal ich orkiestr ludowych.

    W nocy trafiłem na przekaz Marii Valtorty o pobycie Jezusa w świątyni w Hebronie, gdzie Pan zapytał: co chcecie, abym wam uczynił? Na te słowa rozległ się chór skarg nieszczęśników.

    Zbawiciel uzdrowił niemego chłopczyka, który wcześniej tylko jęczał, a teraz zaczął mówić „mamo”, niewidomą dziewczynkę, która przejrzała, mrużyła i zasłaniała oczy przed światłem oraz porażonego, który wstał po podaniu ręki przez Pana, a tragarze zabrali jego nosze.

    Na ten czas dwójka innych uzdrowionych płakała na kolanach przed Panem Jezusem, a tłum krzyczał potężnie: „hosanna! hosanna!!". Wyobraź sobie, że tam jesteśmy. Dreszcz wywołujący łzy przepłynął przez moje ciało, a u mnie to „objaw prawdy”...                                

                                                                                                                        APEL