Wprost widzę siebie z grupą, która idzie zdjąć krzyż Pana Jezusa z sali sejmu RP, bo nie chodzi o wrogów, ale o podzielonych katolików! Jak czuje się Pan Jezus, gdy „katolik” Stefan Niesiołowski w „partyjnym” transie obraża innych, ale podczas wyboru Wandy Nowickiej (lobby aborcyjne) „machnął ręka, bo tak kazał premier”. Przydałby się dyżurny zespół psychiatryczny z kaftanem...

    Nadszedł czas nowej międzynarodówki...Unii Europejskiej. Nie podoba się już nasza flaga, hymn i pieśni patriotyczne - religijne. Szydzi się z posiadania i miłowania ojczyzny. Jak możesz kochać obcych, gdy plujesz na swoich. 

    Jak czuje się Pan Jezus, gdy Donald Tusk po słowach „tak mi dopomóż Bóg” działa jak zakładnik grupy trzymającej władzę. Właśnie mami posłów rozwlekłymi wywodami i popisuje się czytaniem tego, co ktoś mu napisał.

    Dr Ewa Kopacz jest za In vitro oraz wybiórczym zabijaniem nienarodzonych (obecna ustawa), ale broni krzyża na sali sejmowej. Nawet była u nas na Mszy św. „wyborczej” i ma spokój na 4 lata. W tej grupie jest także Eugeniusz Kłopotek, który jest „za, a nawet przeciw”. Mówi ładnie, ale uczestniczy we władzy sprzedawczyków.

    Takich „obrońców” krzyża Pan Jezus nie potrzebuje i nie chce być na sali, gdzie trwa fałsz, a katolik obraża katolika. To przypomina las, gdzie większość drzew jest zniszczona przez korniki i nadaje się do wycinki, ale na zewnątrz nic nie widać.

    Jutro Bóg powie: "Zachowujcie prawo i przestrzegajcie sprawiedliwości, /../ Błogosławiony człowiek, który tak czyni /../ pilnując swej ręki, by się nie dopuściła żadnego zła”. Iż 56

    Roraty. Zapaliłem lampiony przed Matką Niepokalaną, a pokój Boży zalał serce i trwał jeszcze po powrocie do domu. Dzisiaj Pan Jezus mówił o Janie Chrzcicielu: "Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? /../ Człowieka w miękkie szaty ubranego? /../ Między narodzonymi z niewiast nie ma większego od Jana. /../”. Łk 7, 24-30

    Trafiłem na ponowną Mszę św. dla Matki Bożej. Tak wielkie miasto i tyle wiosek, bogactwo, a na nabożeństwie kilka osób. Większość ludzi, w tym kolegów lekarzy nie obchodzi życie duchowe: siedmiu z nich jest ateistami lub agnostykami, trzech „katolikami” niepraktykującymi, a trzech „niedzielnymi”. Po śmierci dołączą do potrzebujących pomocy, która nie nadejdzie, bo ich rodziny żyją tylko tym światem...

    Te same czytania, ten sam kościół, a nabożeństwo całkiem inne, bo serce zalał wielki smutek...smutek Matki, której dzieci nie pragnę Chleba Życia. Prawie chce się płakać. Ludzie wołają w swoich potrzebach, ale skąd brać łaski, gdy garstka świadomie współpracuje w dziele zbawienia. Zrozum moje rozdarte serce, bo Eucharystię chciałbym utrzymać w ustach, zostać tutaj i dawać świadectwo wiary. Przypomniała się poranną pieśń: „Pan blisko jest”...

    W jednym momencie stałem się maleńkim dzieciątkiem. Komu mam się wyżalić? Wracałem wołając w ciemności: „Tato! Tato!”. To jeden jęk oddalonego od Boga. Niech psychiatra nazwie to po swojemu, ale sam niedługo stanie przed Panem. Zrozum, że ja jestem twardy (typ zachowania A), przez 40 lat byłem niewolnikiem na froncie walki z chorobami i śmiercią, lubię żarty, ludzi i towarzystwo.     

    Intencję odczytałem dopiero w niedzielę, bo doba duchowa nie ma 24 godzin. Można inaczej: opisać dzień i dać tytuł, ale tak jest w dziennikach ludzi normalnych. Zapaliłem lampkę zapachową i w mroku odmówiłem moją modlitwę.

    W ręku znalazła się kaseta z nagraniem Krzysztofa Krawczyka: „Płatna miłość” ze wstrząsającym podkładem muzycznym. On śpiewa, a ja wołam ze łzami w oczach:

     „W moim mieście jest uliczka, gdzie Pan Jezus obdarza nas Swoją Miłością...mandoliny grajcie, grajcie i śpiewajcie, cieszcie się i podskakujcie jak przy znalezieniu skarbu. Zapomnijcie o wszystkich smutkach. Przychodźcie! Bierzcie! Nie chcecie? Wolicie zawodzące trąbki pogrzebowe?".

         Łzy zalały oczy...                                                                                                       APEL