To dzień mojej radości z chwały Boga Ojca...radości, że Bóg Jest i wszystko tak cudownie urządził, a  te niespodziewane przeżycia to jakby nagroda za wysiłek w pisaniu świadectw wiary i ich ogłaszaniu.

    Przed wyjściem do kościoła odczułem szczęście spowodowane łącznością z Bogiem, a to najlepiej opisuje obraz dziecka rozradowanego byciem z tatusiem. Ja mam świadomość tego kontaktu, a ta radość jest inna niż po Eucharystii.

    Moja dusza zaczęła wołać: ”Och Boże! Panie! jak wielkie jest szczęście mieć łaskę wiary i żyć już tutaj dla wieczności. Jak Cię, Tato opisać i jak przekazać to ludziom normalnym...to szczęście wiekuiste już tutaj na ziemi”.

    W drodze na Mszę św. poczułem obecność Deus Abba, a tego nie można przekazać, bo to jest doznanie duszy od rana do wieczora żyjącej pragnieniem modlitwy i dążącej do uświęcenia. W tej radości zrozumiałe jest wołanie psalmisty z 30 kwietnia (Ps 100/99): „Wykrzykujcie na cześć Pana (...) Stawajcie przed Obliczem Pana z okrzykami radości. (...) Pan jest Bogiem, On nas tworzył. Jesteśmy Jego własnością (...)”.

   Podobnie jest dzisiaj (Ps 148): „Chwalcie Pana z niebios, chwalcie Go na wysokościach. (...) Jego imię jest  w z n i o s ł e, majestat Jego ponad ziemia i niebem". Ja jestem w lepszej sytuacji od psalmisty, ponieważ moją tęsknotę łagodzi Eucharystia...zjednanie z Panem Jezusem, która na pewien czas „ociera nasze łzy”! Popłakałem się przy wspomnieniu męczeńskiej śmierci św. Floriana.

   W drodze powrotnej wzrok zatrzymał napis na wielkim wazonie: „Wszystkiego najlepszego”, a w domu „spojrzała” podkowa. Tak, bo to dzień z Bogiem, a przy okazji żona zrobiła dla mnie zakupy i zakończyłem reperację uzębienia.

    Zły kusił, aby nie iść na nabożeństwo majowe, bo nadrobię „zapisy”, które nie szły. To typowe „diabelskie” dobro na które nabiera się większość. Sam zobacz: trafiłem na czas konsekracji i przystąpiłem ponownie do Eucharystii z późniejszym wystawieniem Monstrancji i błogosławieństwem.

   Podczas śpiewu litanii do NMP z radością klęczałem na posadzce kościelnej i płakałem podczas niektórych zawołań do NMP. Przede mną było malowidło ścienne ‘Golgota’, a co pewien czas wstrząs przepływał przez moje ciało z powodu męki  Pana Jezusa na krzyżu.

   Po powrocie wszystko opisałem, a pokój zalewał serce. Nie znałem intencji tego dnia, ale właśnie przysłano „Echo Maryi Królowej Pokoju”, bo 3 Maja jest takie święto w naszym Kościele. Tam było Orędzie naszej Matki z 25 kwietnia 2016 roku, gdzie jest wciąż powtarzana prośba o porzucenie naszych grzesznych zwyczajów oraz wezwanie: „powróćcie do Boga i modlitwy, aby wam było dobrze na ziemi”.

   Tam została podana moja dzisiejsza intencja modlitewna, bo Matka Jezusa prosiła, abyśmy „wysławiali Boga Stworzyciela, który nas kocha i wzywa do wieczności”. Takie jest teraz moje serce, bo Wielbić Pana chcę, radosną śpiewać pieśń...wielbić Pana chcę, On źródłem życia jest”.

    Większość może to dziwić, ale dla każdego budującego dom nic ważniejszego!. Można powiedzieć że, gdzie „skarb twój, tam serce twoje”. Moim jedynym skarbem jest Bóg i pragnę tylko jednego: powrotu do Domu Ojca z tego zesłania (wyzwolenia mojej duszy z ciała).

    Na ten moment trafiłem na informację o badaczach odległych galaktyk, a  jeszcze nie znamy dokładnej odległości do najbliższych. Z Centrum Astronomicznego ”Kopernik” odebrałem życzenie  „dobrego nieba”. Ja zawsze życzę wszystkim: "dobrego zdrowia...duchowego"... 

     Kończę zapis, a siostra Faustyna przekazuje natchnienie od Boga Ojca w którym przekazał jak miłe jest Mu nasze uwielbienie i głoszenie z serca Jego Chwały...  

                                                                                                                   APEL