Do kościoła trafiłem na koniec modlitw o trafny wybór nowego papieża, bo dzisiaj zaczyna się konklawe. Miałem szczęście, bo zostałem pobłogosławiony Monstrancją.

    Pułapka w którą wpadają modlący się polega na tym, że swoje modlitwy traktują jako narzucony Bogu obowiązek pomagania. Szczególnie dotyczy to wołania o zdrowie, ale zapomina się o duszy! Wróciły słowa z wczorajszego wołania psalmisty sławiącego Boga za wybawienie duszy „z krainy umarłych” i ocalenie „spośród schodzących do grobu”. Ps 30

     W wyobraźni usłyszałem modlitwy całej ludzkości. Najpiękniejszą z nich jest Modlitwa Pańska („Ojcze nasz”), a przejmującym momentem, gdy z całego świata  płynie nasze wołanie o miłosierdzie „dla świata całego i wszystkich grzeszników”. Zrób taką animację, bo ja nie mam możliwości.

    Przypomniało się czytanie „Dzienniczka” s. Faustyny w którym Pan Jezus zalecał, a nawet powtarzał, aby prosiła o różne sprawy. Wielką przykrość sprawiają Bogu "niemowy duchowe", ludzie samowystarczalni, a często są to katolicy.

    Dzisiaj z prośbami do Pana Jezusa czekało  mnóstwo chorych: niewidomych i sparaliżowanych. Jednego z nich Zbawiciel zapytał: "Czy chcesz stać się zdrowym? /../ Wstań, weź swoje łoże i chodź. Natychmiast wyzdrowiał /../”. J5, 1-3a. 5-16

    Po Eucharystii, która ułożyła się w postaci „falującej wody na wietrze” z serca wyrwało się:„Panie! skończ moją sprawę, bo stała się już żenująca, a zagrywki kolegów głupie". Nie wiem jakie inne cierpienie mogę otrzymać, ale to już jest nudne. 

    Młodemu palaczowi zaleciłem, aby pomodlił się do Matki Bożej i zaczął walkę z nałogiem od tego piątku...w intencji pokoju na świecie. Przypomnę tą metodę: po Sakramencie Pojednania „pościmy” (różne nałogi) w piątek. Jak się nie uda zaczynamy wszystko od następnego. Po czasie dorzucamy środę, a później poniedziałek i wreszcie napływa dzień wyzwolenia.   

    Pani po udanym zabiegu operacyjnym została przestraszona przed szatana, że się „przeziębi” w kościele. Przez całe lata uczestniczyła w codziennej Mszy św. a teraz przestała przychodzić nawet w niedzielę (może zwolnić tylko lekarz).

    Wyjaśniłem jej sztuczki-strachy szatana i pułapkę w którą wpadła. Słuchała z zapartym tchem, kręciła głową, a następnego dnia widziałem ją przed konfesjonałem.

   Spotkałem też chorą z zaburzeniami chodu (wielka niezborność, kłopot przy każdym kroku) i poprosiłem, aby uświęciła swoje cierpienie (przekazała na ręce Matki Bożej).

    Bratnia dusza Robert Tekieli w „Gazecie polskiej” pięknie pisze o naszej wierze i zaleca program dla świętego („Ład w dzikim sercu”): "Bóg prostuje drogi powikłane i leczy serca złamane. Nawracaj się całym sercem i duszą. Od prawdy swojego serca nie uciekaj". Napisałem.     

                                                         Panie Robercie! 

    << Rozumiem ból człowieka duchowego, który chce wykrzyczeć miłość do Boga i wskazać drogę dzikiemu sercu „na łamach” lub w nauce. To program dla świętego, a jest  tylko jedna droga realizacji tych zaleceń.

    To codzienna Mszy św. z Eucharystią, która jest Cudem Ostatnim i innego już nie będzie. Nie uczynisz nic lepszego na ziemi przez 30 minut. Zacznij od jutra, a podziękujesz mi, gdy spotkamy się w Królestwie Niebieskim. Zapraszam wszystkich na Ucztę Pańską"... >>      

                                                                                                                           APEL