Szatan oszukał Benedykta XVI, a znakiem szczególnym jest fakt, że stało się to po ogłoszeniu Roku Wiary i w Wielkim Poście (dzieło poznajemy po owocach). Teraz będzie dręczył papieża tym błędem, który jest nieodwracalny. Nieprzypadkowo w tym czasie piorun uderzył w Watykan.
W moim sercu trwa niepokój, bo mogą wybrać fałszywego papieża, który skasuje Eucharystię, a to będzie koniec Kościoła świętego. Jestem przekonany, że proboszczowie i kapłani spolegliwi wobec hierarchii jednego dnia podporządkowaliby się temu diabelskiemu rozkazowi. Wówczas świątynie będą tylko budynkami...tak stało się z synagogami po zabiciu Zbawiciela.
Napłynęła bliskość naszej Świętej Opiekunki, bo jesteśmy jak porzucone owce...bez następcy św. Piotra, który zostawił nas, a właśnie mamy dni kultu Najśw. Serca Pana Jezusa (1-wszy piątek) oraz Najśw. Serca NMP (1-wsza sobota).
Naprawdę czuję się jak sierota duchowa rzucona na żer bałwochwalców i wszelkiej maści bluźnierców, którzy zacierają ręce „na Krymie i w Rzymie”. Wrogowie Boga wprost szaleją w swoich pogańskich „szczekaczkach”.
Wyszedłem na spotkanie z Matką Pana Jezusa, a serce zalała radość. Jak żyją ludzie bez Boga? Ja znam to z chwil w których jestem „normalny”. Płynie „Anioł Pański” i koronka do Miłosierdzia Bożego.
Jakby na ten moment prorok prosi Boga: „Paś lud Twój, Panie, laską Twoją /../ Jak za dni Twego wyjścia z ziemi egipskiej /../ Któryż Bóg podobny Tobie, który oddalasz nieprawość, odpuszczasz występek Reszcie dziedzictwa Twego? /../”. Mi 7
Przez całą Mszę św. byłem pusty duchowo, trwało rozdrażnienie, a w myślach miałem festiwal „ważnych” spraw. To ewidentny atak bestii nienawidzącej czcicieli kultu maryjnego.
Co pewien czas wzrok zatrzymywała stacja drogi krzyżowej „Pan Jezus zdejmowany z krzyża”...jako znak cierpienia naszej Matki. Właśnie czytałem o Jej rozpaczy po śmierci Niewinnego (wizja Marii Vatorty) oraz lękach pierwszych chrześcijan.
Jak nigdy bardzo zmarzłem, bo kościół nie ma ogrzewania, a jakby na pocieszenie przez witraż z MB Fatimską zalewało mnie światło słoneczne!
Ta pustka duchowa będzie trwała aż do wieczora. Nie miałem nawet radości z piękna tego świata i spaceru w słońcu, bo nie mogłem się modlić, a nic mnie nie cieszy bez Boga.
Wieczorem wróciłem na Mszę św. dla Matki Bożej, bo Kościół Święty znalazł się w opałach. Słudzy bestii w Watykanie - pod nieobecność papieża - już się panoszą. Udało im się przegonić (afery i specjalne skandale) wyznaczonego przez Boga następcę Piotra i cieszą się.
Dopiero ta Msza św. wszystko odmieniła. Komunia św. ułożyła się w postaci „łodzi Piotrowej”, a serce zalała radość Boża i bliskość Matki Bożej! Prysła jak bańka mydlana pustka duchowa, kuszenia i brak mocy. Wracałem w wielkim uniesieniu śpiewając: ”Któryś za nas cierpiał rany i Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna”.
W takich momentach mam wielkie pragnienie mówienia o Królestwie Niebieskim (życiu wiecznym). Zaprosiłem sąsiadkę na codzienną Mszę św. bo brakowało tylko kwadransa do całkowitego spalenia jej mieszkania.
Nagle odeszło znużenie, nadrobiłem zaległe zapisy i poszedłem spać dopiero o 2.30. Zapisuję te szczegóły, aby ukazać, że - na tym zesłaniu - naszą mocą jest Kościół Święty i Eucharystia...!
APEL