Jako lekarz zawsze marzyłem o pracy bezinteresownej. Na drzwiach gabinetu napisałem prośbę, aby pacjenci nic mi nie przynosili, ale ktoś dopisał: „kiełbasy, wódki, pomarańczy...".

    Trafiłem na wzmiankę w zapisie z dnia 30.10 1989, gdy do gabinetu wszedł pacjent z obcego rejonu, mały człowiek z zespołem bólowym kręgosłupa i wcisnął mi 5000 zł („na stare pieniądze”). Pomogłem mu, a pieniądze włożyłem do koperty z receptami, bo większa jest radość z dawania niż z brania. Dzisiaj jest inaczej, bo płacisz i wymagasz, a bezinteresowność odeszła w siną dal.

    Od wczoraj wszystko kręci się wokół pieniędzy. W TVN 24 pokazano oświadczenia majątkowe najbogatszych posłów. Towarzysz „kasy i pracy” Janusz P. miał 45 milionów, ale w oświadczeniu stopniały do sześciu, a o samolocie zapomniał. Minister finansów polubił mieszkania (cztery) i domy (dwa). Dla kontrastu protestują oszukani „budowniczowie stadionów i autostrad”. 

    Napłynęły obrazy oligarchów w Chinach, którzy w wydzielonych i chronionych osiedlach mają domy z wieloma salonami i sejfy w piwnicach o podwójnym zabezpieczeniu. Ogarnij świat wyzyskujących bliźnich, a to łamanie przykazań: „nie kradnij i nie pożądaj rzeczy bliźniego”. 

    Przed Mszą św. wybrałem forsę z bankomatu, a żona zauważyła, że ten luksus zdrożał o 20 zł., a w dzisiejszej Ew. Mk 12, 13-17 zapytano podchwytliwie Pana Jezusa:

-  Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie? Mamy płacić czy nie płacić?

-  Przynieście Mi denara /../ Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga.

    Po Komunii św. radość zalała serce i w takim stanie wróciłem do domu. Wiem, że intencja będzie dotyczyła posiadania. Właśnie pokazują kieszonkowców oraz złodziei w sklepach, a  w TV Trwam płynie relacja o zawiłościach finansowych w przydzielaniu miejsca na multipleksie.

    Jak Pan Bóg to wszystko układa, bo z dwóch „Gazet Polskich” codziennych „spojrzały” tytuły: „Platformo, nie PIT-ol!” oraz „Kolega Tuska zarobi na Euro 2012”, a w „Naszej Polsce” Stanisław Michalkiewicz napisał o „Alchemii Unii Europejskiej”...

    Jak on to wymyśla, bo porównał alchemików, którzy nie potrafili zamienić żelaza w złoto, ale od zleceniodawców wyciągnęli sporo tego kruszcu. Podobnie czyni z nami UE, która mami naiwniaków, obiecuje cuda i udowadnia, że do interesu trzeba dopłacać.

    Na ten moment zadzwoniła siostra w sprawie podziału majątku po rodzicach. Nie chciałem 30 tysięcy, ale zgodziłem się na 50. Ponieważ zostało zbyt wiele siostrzyczki pokłóciły się między sobą. Forsa jest obiecana, ale dzisiaj chcą pieniądze na grobowiec dla rodziców...

    Powiedziałem jej, aby wyświęciła mieszkanie, bo poczuła się właścicielką i w głowie ma „majątek”, a zbliża się kryzys i wkrótce nie będę chciał żadnych pieniędzy.

    W nocy czytałem o Judaszu, który trzymał trzos, a ludzie naprawdę dawali Jezusowi wielkie sumy. Wśród nich był poborca Mateusz, który później został powołany na ucznia. W ręku znalazła się książka „Walka duchowa” JPII, która otworzyła się na tytule: „Kto nie wyrzeka się wszystkiego, nie może być uczniem Jezusa”.  

    W TV pokazano reportaż o przekupnych lekarzach, którzy w Meksyku i w USA zapisują recepty na narkotyki puszczane w obrót.  

     Napłynęło, aby przeczytać słowa Pana Jezusa o bogaczach. Pan Bóg daje każdemu to, co jest konieczne do życia: dach nad głową, chleb i ubranie. „/../ Nie ma berła, które oddaliłoby śmierć. Nie ma pieniądza, za który można by kupić nieśmiertelność. /../ korony i srebro są bez znaczenia, a wartość posiada jedynie życie przeżyte zgodnie z Prawem”!*

    A jaka jest moja zachłanność? Wzrok zatrzymała stara książeczka „Noc ciemna” św. Jana od Krzyża, gdzie mowa o postępujących w duchowości, którzy w poszukiwaniu pociechy popadają w łakomstwo duchowe.

    To wielka prawda. Zawsze mówię innym, że ich przyjście do kościoła jest milsze Bogu niż moje, bo ja otrzymuję słodycze Boże. Można złośliwie powiedzieć, że biegnę do Taty (Abba), bo daje mi cukierki...

    Autor (1542-1591) pisze :„W pragnieniu częstej Komunii św. /../ przenoszą pokarm zwykły nad pokarm czysty i doskonały. /../ starają się raczej o wywołanie uczuć i smaków duchowych niż o cześć i pokorne uwielbienie w sobie Boga /../ to, co zmysły odczuwają przy Komunii św., jest najmniejszą łaską /../ Dusza bowiem łaknąca słodyczy unika wszelkiej przykrości i przezwyciężania siebie”.**

     Pełen zadziwienia kręciłem głową...        

                                                                                                                                     APEL

* „Poemat Boga-Człowieka” Maria Valtorta ks.2 c. 2 Vox Domini

** „Noc ciemna” św. Jan od Krzyża  Wyd. oo. Karmelitanów Bosych Kraków 1949